Szczyt Doro

Niniejszy tekst jest kontynuacją 72. odcinka mojego bloga, w którym pisałem o rozpoczęciu mojej wspinaczki po limitach cashowych. Od tego czasu minął niemal miesiąc i wiele się do tej pory wydarzyło. Wiele dobrego, tak że w świetnym humorze zapraszam Was do kontynuowania wraz ze mną wspólnej wspinaczki na szczyt. 

W pierwszym odcinku pisałem o tym, że postanowiłem na poważnie podejść do gry w pokera. Dość już miałem ciągłego dokładania środków, z którego tak naprawdę nic nie wychodziło. Chciałem być jednym z tych graczy, którzy wpłacili jeden depozyt i nigdy nie oglądali się za siebie. Oczywiście tych pierwszych depozytów były dziesiątki – kto nie wie, co mam na myśli, tego zachęcam do powrotu do pierwszego odcinka tej serii.

>>> [BLOG] #72 Wpłaciłem „setny” pierwszy depozyt i nie oglądałem się za siebie… część I

>>> [BLOG] #76 Wpłaciłem „setny” pierwszy depozyt i nie oglądałem się za siebie… część III

Jak pomyślałem, tak zrobiłem

Tak zaczęła się moja wspinaczka po limitach. Z lektury pierwszego tekstu z tej serii dowiedzieliście się o tym, że przeszedłem limit NL2 i byłem na ukończeniu zmagań  na NL5. W planach miałem zakończenie bieżącego roku na NL25. Prześledźmy, co się od tej chwili wydarzyło i jak stoję z realizacją swoich planów.

Wspinaczka po limitach – NL 5

To jakoś tak szybko śmignęło, że sam nie wiem, jak to się stało. Potrzebowałem niecałych 30.000 rozdań, żeby zacząć próby z limitem NL10.

Graczy, którzy wybierają się w podróż po limitach, z pewnością będzie interesowało najbardziej to, czy zauważyłem jakąś różnicę pomiędzy najniższym i drugim najniższym limitem. Moim zdaniem tę różnicę da się zauważyć, ale nie jest to coś, czym powinniście się przejmować. Z moich obserwacji wynika, że:

  • liczba graczy będących kompletnie bez pojęcia spada w porównaniu z NL2
  • ciągle w puli graczy znajduje się wielu bardzo słabych graczy – limperów, graczy z niepełnymi stackami, osób grających „fit or fold”
  • 8-10 rywali oznaczyłem kolorem żółtym, co w moim przypadku oznacza, że są lepsi niż standardowy graczy na tych stawkach
  • może 2-3 graczy wyraźnie dominuje umiejętnościami nad resztą, ale zastanawia mnie, co w takim razie oni jeszcze tam robią.

Przepis na przejście tego limitu – nie pajacować, grać jak najwięcej for value, nie robić marginalnych sprawdzeń, bo najczęściej rywale nie blefują. Z drugiej strony samemu value betować absurdalnymi wręcz sizingami overbetów – oczywiście w odpowiednich sytuacjach – bo często zostają one sprawdzone.

Wspinaczka po limitach – NL10

Łatwo przyszło, łatwo poszło

Wszystko ładnie i pięknie. Zgodnie z założeniami, gdy tylko uzbierałem cztery buy-iny na nowy level ponad trzydzieści, jakie „zablokowałem” sobie na starym, ruszyłem do podboju NL10. Raz nóżka lewa, raz nóżka prawa, zaczęło się „rzeźbionko” w nowym środowisku, ale niestety pierwsza próba trwała niecałą godzinę z prysznicem. Po czterech buy-inach nie było śladu. Głównie przez własne, głupie błędy, czyli w moim przypadku „przecież na tym boardzie jest tyle drawów możliwych, że nie wierzę, że ma”, miał, mieli, zabrali, a ja czułem się z tym bardzo źle.

Downswing

Uparty jak osioł

Procedura nakazywała w tym momencie powrót na NL5. Niestety – i tu muszę siebie publicznie skarcić – niechętnie mi przychodziło rozstanie się z nowym towarzystwem, gdy nie zdążyłem nawet z holu wejść na salony. Zrobiłem coś, czego nie powinienem był zrobić, zjechałem pod wodę jeszcze na jakieś dwa buy-iny. Na szczęście stamtąd się już odbiłem. Mam już to za sobą, ale jestem trochę na siebie zły, że zabrakło tej determinacji, żeby bardzo rygorystycznie przestrzegać reguł, które sam wyznaczyłem sobie, aby uchronić się przed widmem szybkiego zjazdu i wizją ewentualnego bankructwa.

Dobry uczynek dla balansu

Dla balansu muszę się też pochwalić, że jak już wystrzelałem się z programowej nadwyżki, zrobiłem sobie jeden dzień przerwy na analizę przyczyn, na oglądanie materiałów szkoleniowych i na sformułowanie nowego planu działania. Jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę. Przymusowa przerwa zaowocowała tym, że nie czułem się wzburzony, gdy ponownie wróciłem do stołów. Nie miałem tego takiego gniewu w sobie – na siebie i na świat – który potrafi doprowadzić do małpiego tiltu (na szczęście już teraz bardzo rzadko się to zdarza).

Jak to jest z tym NL10?

Wszystko zakończyło się po nieco ponad 22.000 rozdań, z czego jestem bardzo zadowolony. Wyszło mi tego 8,21 BB/100, ale to nie pokazuje całego obrazu. Moja gra była raz lepsza, raz gorsza. Nie ukrywam, że cały proces awansu został przyspieszony przez rakeback. Nie ma się co oszukiwać, dobry deal rakebackowy jest absolutną podstawą każdego gracza cashowego. Stąd też tak bardzo polecam deal od PokerGround na PartyPoker ([email protected]w połączeniu programem rakeback tego operatora. Nutsy!

PartyPoker NL10

Jak w moim mniemaniu NL10 wygląda w porównaniu z NL5?

  • najważniejsza informacja jest taka, że absolutnie nie zauważyłem, aby pula graczy bardzo słabych była mniejsza w porównaniu z  dwoma poprzednimi limitami
  • w puli graczy jest trochę więcej graczy coś tam już potrafiących, trochę częściej używałem koloru żółtego, aby oznaczyć rega, ale dla Waszego bankrolla najważniejsza jest informacja z podpunktu powyższego, bo to na tych najsłabszych graczach będziecie najczęściej i najwięcej, i najpewniej zarabiać.

Przepis na przejście tego limitu – wszystko to, co pisałem powyżej, ale myślę, że jeszcze coś ponad to. Ja na pierwszym miejscu stawiam doszkolenie się. Niby „wszyscy wszystko wiemy”, a wyniki tego nie odzwierciedlają. Znajdźcie sobie ulubionego trenera czy trenera-streamera i po prostu przysiądźcie do studiowania materiałów, które oni produkują. Ja postawiłem na streamera Odmana89 * i na robienie notatek z gry (pisałem o tym osobny artykuł w jednym i w drugim przypadku). Gdy wychwyciłem kilka subtelności i stale powtarzających się błędów, moje wyniki bardzo się poprawiły.

/* Trochę to śmieszne, bo Odman89 to gość, który pokazuje grę na stołach regularnych NL200 – NL500. To limity kilkakrotnie wyższe od moich mikrostawek. Jednak doświadczenie, które już posiadam, pozwala mi na korzystanie z jego streamów i niezrobienie sobie krzywdy. W końcu gra w pokera jest grą w pokera, bez względu na to, na jakich stawkach się odbywa. Ten prowadzący ma wyjątkową łatwość w tłumaczeniu tego, co robi. Warto stosować jego tok myślenia w każdych grach.

Wspinaczka po limitach – Melodia przyszłości

Dosłownie dziś w nocy wyrobiłem nadwyżkę czterech buy-inów na NL25. Piszę ten tekst – mamy teraz 06:00 rano – nie dlatego, że jestem tak rozentuzjazmowany – choć  nie ukrywam, że się bardzo cieszę – ale dlatego, że rozpoczyna się przerwa na Poker Fever, a przed wyjazdem chciałem jeszcze coś dłuższego i takiego „od serdiczka” wrzucić na stronę. Skończę pisać, pośpię pewnie z cztery godziny i będę dzisiaj miał dzień gospodarczy. Już jutro ruszamy z Jackiem Danielsem w drogę do Czech. A od poniedziałku lecimy z relacją na PG i PT. Czytajcie obie, bo tym razem na obu portalach będziemy opisywali różne eventy.

Doro relacja Poker Fever Series

Jak wrócę z Ołomuńca, rozpocznę walkę na NL25. Jeśli mi się uda zahaczyć na tym limicie, uznam, że osiągnąłem pierwszy kamień milowy w moim marszu na NL100.

Swoje szanse oceniam jednak na mniej niż 50%. Kto gra, ten wie, że cztery buy-iny to nie jest żadna poduszka bezpieczeństwa. Liczę się z tym, że będę musiał mieć dużo szczęścia, żeby podbój nowych stawek udał się za pierwszym razem.

Na wszelki wypadek wyciągnąłem wnioski z błędu, jaki popełniłem przy atakowaniu limitu NL10. Od razu pozbyłem się z softu nadwyżki środków. Nie chcę, aby znów kusił mnie diabełek podszeptujący „A jak spadniesz jeszcze jeden buy-in, to nic złego się nie stanie, zostań na NL25”. Nie, tym razem cztery to będzie cztery i ani centa więcej. Ponadto procedura jest taka, że jeśli się nie uda i będę musiał się odbudować na NL10, to za drugim razem wrócę z 8 buy-inami nadwyżki… I tak aż do skutku.

Trzeci odcinek bloga z serii o wspinaczce na NL100 opublikuję, gdy uda mi się przejść „ćwiartkę”. Myślę jednak, że już tak łatwo teraz nie będzie. Ciągle jednak wierzę w to, że prędzej czy później dotrę do swojego celu.

PartyPoker Reload Bonus PokerGround

Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?