Kontynuujemy serię „Uczmy się od Navy Seals”, w której to próbujemy przenieść najlepsze doświadczenia elitarnej jednostki specjalnej komandosów na pokerowy grunt. Dzisiaj będziemy mówili o zespołowości.
Bycie członkiem drużyny komandosów to bez wątpienia sport zespołowy. Od pierwszego dnia bazowego szkolenia kandydatom na SEALS-ów wpaja się mindset, który m.in. każe traktować kolegę z zespołu jak brata. To właśnie w jednostce, często w najcięższych momentach szkolenia, nawiązują się przyjaźnie, które potem trwają przez całe życie.
Współpraca między członkami grupy jest czymś naturalnym i koniecznym. Każdy rekrut szybko przekonuje się o tym – często na własnej skórze – że zespół i jego dobro jest sprawą nadrzędną i że nie ma tutaj miejsca na indywidualizm.
O tym tym, jak ważne jest współdziałanie – posiadanie kogoś z kim można – dosłownie – wiosłować, mówił też w swojej pamiętnej przemowie admirał William H. McRaven (były operator SEALS, a na tamtą chwilę dowódca operacji specjalnych). Oto fragment jego wystąpienia z 2014 roku.
Jeśli chcemy dokonywać rzeczy wielkich, będziemy potrzebowali pomocy.
Jaką lekcję z tego „przykazania” mogą wyciągnąć pokerzyści?
Być może wielu z Was zastanawia się teraz, dlaczego wspominam o grze zespołowej, skoro bez wątpienia gra w pokera jest aktywnością jednoosobową. Spieszę z wyjaśnieniem – owszem, w pokera gramy w pojedynkę, jednak uważam, że pokerzyści powinni brać przykład z komandosów podczas treningów.
Gdy bierzemy się za naukę gry w pokera, mamy do wyboru przeróżne opcje. Możemy uczyć się sami lub w grupie, z materiałów bezpłatnych lub z materiałów płatnych, możemy wybierać rozmaite metody nauczania. Podczas swojej przygody z pokerem próbowałem większości z nich. Najbardziej do gustu przypadła mi nauka samemu.
Samotny wilk wpada w pułapkę
Osobiście lubię uczyć się samemu. Lubię działać według własnego rytmu, lubię uczyć się tego, na co akurat mam ochotę. W grupie czuję się nieco ograniczony, ponieważ wiem, że muszę dostosować się do większości. Wszystko, rzecz jasna, dla dobra wspólnego.
Niestety pracując samemu, można się bardzo dużo napracować i osiągnąć bardzo mizerne efekty. Można robić coś w całkowicie niewłaściwy sposób – kilka razy o tym się przekonałem. Nie było mi z tym do śmiechu, gdyż wiem, ile czasu poświęciłem na zgłębienie jakiegoś zagadnienia na własną rękę. Co ciekawe o swoim „błędzie poznawczym” dowiedziałem się dopiero wtedy, gdy wyszedłem do ludzi. To grupa pokazała mi, że robię coś w sposób niewłaściwy.
Nie chciałem, żeby takie sytuacje powtarzały się w przyszłości, dlatego postanowiłem zostać członkiem kolejnych społeczności treningowych. Wprawdzie nadal preferowałem i preferuję pracę samodzielną, jednak dzięki udzielaniu się w grupie, na bieżąco mogę weryfikować to, czy robię coś pożytecznego dla swojej gry, czy marnotrawię cenny czas.
Druga ważna sprawa, która sprawia, że pokerzyści powinni skupiać się w społecznościach, jest znacznie szybsze tempo rozwoju. Choćbyś nie wiem, jak był pracowity, nigdy nie będziesz w stanie uczyć się tak szybko, jak sprawnie funkcjonująca grupa. Wszystko dlatego, że z racji większych możliwości kadrowych grupa po prostu jest szybsza w analizach, w zbieraniu materiałów, które mają posłużyć do wykonywania analiz, w formułowaniu strategii.
Konieczny warunek sukcesu
Najważniejszym stwierdzeniem ostatniego akapitu jest: sprawnie funkcjonująca grupa. Sprawność grupy przesądza o sile bojowej drużyny komandosów. Sprawność pokerowej społeczności ma ogromny wpływ na to, czy dzięki członkostwu w grupie w efektywny sposób uczymy się gry w pokera.
W trakcie treningu kandydatów na komandosów, gdy po raz pierwszy 7-osobowe zespoły łodzi mierzą się z wielkimi oceanicznymi falami, 100% z nich ląduje ze swoimi łodziami z powrotem na lądzie. Powód? Nie potrafią na tyle ze sobą współpracować, żeby być w stanie pokonać falę. Dopiero po jakimś czasie, gdy każdy wie, po co znajduje się w zespole, jaka jest jego rola w tym zadaniu, udaje się wszystko odpowiednio skoordynować i wspólnym wysiłkiem regularnie pokonywać tę przeszkodę.
Gdy pokerowa społeczność jest leniwa, niezaangażowana w naukę, niemotywująca się wzajemnie do ciągłego rozwoju, nie jest ona niczym więcej niż zbiorem indywidualności. Z nieskoordynowanej pracy poszczególnych osób ciężko wytworzyć efekt synergiczny, który jest głównym celem działania zbiorowego. Nie traćcie czasu i energii na przynależenie do „martwej’ grupy.
Podsumowanie
Można uczyć się samemu gry w pokera, ale nigdy nie powinno się całkowicie odcinać od grupy, od wymiany myśli. Działanie zespole powinno odbywać się na dwóch zasadach:
- każdy członek grupy może korzystać z know-how wypracowanego przez grupę;
- każdy członek grupy ma obowiązek pracować na rzecz grupy przy budowie know-how.
Dzięki takiemu podejściu w grupie pozostaną wyłącznie osoby najbardziej zaangażowane w jej rozwój, co ma ogromne, pozytywne przełożenie na ogólną sprawność grupy. Podsumowując – wymagajcie od grup, ale też dawajcie coś od siebie. Na dłuższą metę działanie w pojedynkę się nie opłaca.