Cześć, tu Sławomir! O, przepraszam – cześć, tu Blasco. Sławomir i Sławomir, porzygać już się można od tego Sławomira, czyż nie? Zapraszam na jubileuszowy, ćwiartkowy odcinek Tabasco od Blasco.
Jak pewnie zauważyliście (cicho na to liczę), ostatnio na naszej stronie trochę słabo z „moimi” tekstami strategicznymi. Nie bez przyczyny, o czym nieco niżej. Na początek – Sławomir.
Wąsatą gębę Sławomira Zapały po raz pierwszy (jak pewnie również większość z Was) miałem przyjemność zobaczyć w jednym z epizodów filmu 'Pod Mocnym Aniołem’. Sławomir wystąpił tam jako typ, który puka jedną panią, znieczuloną zawczasu miętową nalewką na aptekarskim spirytusie. Bez nalewki – ani rusz. Skończyło się to miętowe bzykanie na odwyku.
Odwyku od Sławomira pragnę jak mało czego. Bo nawet taki antytelewizyjny typ jak ja co i rusz na Sławomira się natykam. Jak nie u Wojewódzkiego, to w 'Pykaniu na śniadaniu’. Jak nie na Sylwestra to w jakimś teleturnieju. Sławomir i Sławomir. Gość, który wiecznie uśmiechnięty opowiada o sobie w trzeciej osobie, śpiewa, tańczy, recytuje wciąż zachwycony samym sobą, wywołuje we mnie uczucia, które mój tata precyzował był jednym zdaniem: „Taka gęba, że tylko strzelić”. Niech ktoś wreszcie strzeli go w ryj, żeby chociaż na kilka tygodni zniknął z wizji…
Teraz na poważniej.
Nie pisuje ostatnio na stronie PokerGround, bo nie pisuję nigdzie. Bo nie mam po prostu czasu. Wydawało mi się niedawno, że jest chujowo ale stabilnie i gorzej już raczej być nie może. Okazało się, że może.
Kwestia jest z tych poważnych i ostatecznych. Nie będę wnikał w szczegóły, ale powiem tylko tyle, że w takich sytuacjach diametralnie zmieniają się priorytety. Jakie znaczenie ma jakiś poker, jakieś zakład grubego i chudego, jakieś pałerfesty czy inne pokerfiwery? Wszystko to nic.
Nie wiem (na razie nikt nie wie), jak się to wszystko skończy, ale póki trwa, mnie nie ma. Jestem dużo bardziej potrzebny bliskim, niż czytelnikom moich artykułów. Niektórzy z Was już pewnie w ogóle zapomnieli, że był taki autor jak Blasco. I w zasadzie do niczego Wam nie jestem potrzebny – pisarzy u nas jak mrówków. Potrzebny jestem za to moim najbliższym. Mam nadzieję, że to rozumiecie.
Dzisiaj dowiedziałem się (TAK!), że wczoraj była niedziela palmowa. Pierwszy raz w życiu nie byłem z palemką (jakoś się od tradycji uwolnić nie potrafię, bo religii we mnie zero). Ale jakie ma znaczenie jakaś palemka??? Święta też raczej nie będą z tych wesołych.
Niemniej Wam wszystkim życzę najweselszych świąt w gronie najbliższych. Doceńcie to, póki macie ich wszystkich.
Do następnego razu (mam nadzieję).