Tradycyjnie po kilku tygodniach przerwy zapraszam na kolejny wpis. Ostatnio było sporo marudzenia. Dzisiaj już bez marudzenia. Koniec z marudzeniem!
Feedback po ostatnim wpisie uświadomił mi kilka rzeczy. Po pierwsze, że pomimo kilkumiesięcznej absencji w redakcyjnej pracy, ciągle są tacy, którzy śledzą moje pisanie. Nawet to niepokerowe. To zobowiązuje, choćby do trzymania pewnego poziomu.
Po drugie – procent przyznających rację moim racjom, w porównaniu z głosami polemicznymi (delikatnie mówiąc), jest dość mizerny. To również do czegoś zobowiązuje, bo mimo tego, że dotychczas raczej mało się przejmowałem tym, „co myślą inni”, to jednak do mojego pustego łba chyba dotarło, że jak trzeci z kolei przyjaciel mówi Ci, że jesteś pijany, to nie dyskutuj, tylko idź spać.
Po trzecie – ze mnie faktycznie chyba zrobił się stary, marudzący, szukający dziury w całym i wieczny malkontent. I dotarło do mnie wreszcie, że to może wcale nie jest takie urocze. Że być może czasami to jest i zabawne, ale jeżeli tak zachowuję się na co dzień, to naprawdę moi bliscy mogą już mieć dosyć. Tak więc reasumując – Blasco postanowił zluzować majty. Szkoda krótkiego życia na przejmowanie się pierdołami, przypieprzanie się do pierdół i w ogóle zajmowanie się rzeczami, na które nie mam wpływu.
Jesteście wielcy
Wczoraj byłem z Leonem na szczepieniu. Lekko przeterminowanym, ale ze względu na sytuację z Darią, jakoś nie było jak i kiedy. Leon jakoś to zniósł, ale w związku z tym, że jednak główka trochę cieplejsza, to dzisiaj do Gdańska do szpitala Daria pojechała pociągiem. No więc puściłem młodemu bajkę i piszę.
A po co to piszę? Bo pani doktor, która monitoruje naszą sytuację leonową, dowiedziała się wczoraj o sytuacji dariowej. Zrobiła wielkie oczy, i po dłuższej przerwie oświadczyła, że „jesteśmy wielcy”. Miłe.
Ale to nie my jesteśmy wielcy. Wielcy jesteście WY!
Dzięki waszej ofiarności, my możemy jakoś dawać radę. Niemal setka osób, znajomych i nieznajomych, wspiera nasze boje w wyprostowaniu pokręconej sytuacji. Nie sposób podziękować każdemu. Dziękuję więc bardziej ogólnie.
Koleżankom i kolegom z redakcji PokerGround i Pokertexas, którzy jak jeden mąż dołożyli się do naszego budżetu, przy okazji trąbiąc gdzie się da o akcji pt. Zrzutka.
Przyjaciołom, znajomym i nieznajomym z podwórka pokerowego – nawet nie wiecie, ile znanych, mniej znanych i w ogóle nieznanych pokerzystów uszczknęło ze swoich bankrolli, żeby nam było nieco lżej.
Przyjaciołom i rodzinie, którzy na miarę swoich możliwości również nas wspierają. Jeżeli nie finansowo, to dobrym słowem. To również nie do przecenienia. Świadomość, że nie jesteśmy teraz sami, naprawdę dodaje nam skrzydeł.
A my? A my zasuwamy, żeby jak najlepiej wykorzystać czas i pieniądze. Daria codziennie wiele godzin ćwiczy w sali rehabilitacyjnej, żeby rozruszać nogi. Potem, już gdzie indziej, akupunktura, żeby pozbyć się chronicznego bólu. Wieczorem, już we własnym zakresie rozciągamy się sami, wałkujemy kolcami, itd. Cały, codzienny cykl trwa od bladego świtu do grubo po północy.
W międzyczasie spacerek do ZOO, które mamy dosłownie za płotem. Ale wierzymy, że warto. Nie wspomniałem o ciągle monitorowanej sytuacji Leona, ale (kto by się spodziewał, że przytrafi nam się coś bardziej pilnego) na dzień dzisiejszy, jest jakby mniej pilna i w zasadzie stabilna – badania kardiologiczne, ortopedyczne i genetyczne są dużo mniej inwazyjne, niż to, co się dzieje u Darii.
Lekarze ostrożnie szacują, że do końca roku powinniśmy osiągnąć stan maksymalnego możliwego powrotu do zdrowia. Trzy miesiące. Po tym czasie Daria wraca do normalnego życia, a ja do normalnej pracy. Taki plan.
Akcja ZRZUTKA ciągle trwa. Inne formy możliwej pomocy opisane są w tym miejscu. Każdy grosz na wagę zdrowia. Za wszystkie wpłaty bardzo dziękuję. I obiecuję już więcej nic na ten temat – zdaję sobie sprawę, że temat pt. „Blasco i jego rodzina” niektórym może już wydawać się niestrawny. I ja to rozumiem.
PS. Na dole widzicie banner Revolut. Całkiem fajna opcja, biorąc pod uwagę to, co się dzieje ze Skrillem. Podstawowa różnica – wysyłamy kasę nie na maila znajomego, tylko na jego numer telefonu. I Revolut sam zasysa nam z książki adresowej innych użytkowników Revoluta. Sprawdźcie to, warto!
Do następnego razu!