W dzisiejszej odsłonie „Słowa na niedzielę” porozmawiamy sobie o czekaniu.

Kiedyś pisałem już artykuł na ten temat. Byłem jednak wtedy znacznie mniej doświadczonym pokerzystą i mimo iż nie napisałem wielkich głupot, to z braku wystarczającej wiedzy formułowałem zdania w tym tekście na dużym poziomie ogólności. Nie chciałem czegoś stanowczo twierdzić, żeby potencjalnie nie musieć wchodzić w polemikę z kimś, kto mógłby posiadać rozleglejsze przygotowanie merytoryczne.

Dziś sytuacja się zmieniła. Dziś jestem pewien tego, o czym piszę. Dlatego zdecydowałem się na powrót do tego tematu. Uważam, że jest to arcyważny temat dla każdego gracza, któremu marzy się wygrywanie w starciu nie tylko z graczami rekreacyjnymi, lecz również i z kompetentną konkurencją.

Bet, bet, bet

Ktoś mądry kiedyś powiedział: „Pokaż mi, jak betujesz, a powiem ci, jakim jesteś pokerzystą”. Trzeba przyznać, że jest w tym stwierdzeniu wiele prawdy i że było ono aktualne w czasach przeszłych i jest równie aktualne obecnie. Różnica między wtedy a dziś jest taka, że – mówiąc oczywiście w dużym uproszczeniu – obowiązująca w tamtych czasach strategia gry w dużej mierze była oparta na ciągłym „value betowaniu”.

Celowo umieściłem tę nazwę w cudzysłowie, gdyż z technicznego punktu widzenia niektóre z tych zagrań nie były nawet value betami. Owszem, intencją gracza było zagrywanie dla wartości, jednak w tym przypadku często to były tylko jakieś tam bety jedynie z nic nie znaczącą etykietką zagrań dla wartości.

Dziś takie coś nie przejdzie. Dziś dokładnie znamy definicję value betów i możemy uniknąć błędnego kategoryzowania zagrań. Mimo wszystko wielu z nas notoryczne betuje w niewłaściwy sposób, co – jeśli wierzyć uznanym trenerom – jest znacznie bardziej kosztowne niż tzw. niewłaściwe sprawdzenia. Tylko obserwując sposób betowania – i to nawet bez oglądania showdownów – możemy wysunąć wnioski dotyczące tego, w jakim stopniu gracz rozumie podstawowe pokerowe pojęcia: equity, EV, zakresy, przewagi etc. Gdy mamy możliwość zerknąć, co posiadał gracz w danej sytuacji na SD, jesteśmy już w stanie dokonać bardzo wiarygodnej oceny umiejętności gracza. Stąd też tak ważne jest obserwowanie kart na showdownie.

W tym całym zafiksowaniu na betowanie wpadamy trochę w tzw. tunelowe myślenie, co prowadzi nas do przyglądania się tylko jednej stronie medalu. Może właśnie jest to relikt przeszłości, który sprawia, że generowanie zagrań z pozytywnym EV jest w naszej głowie skorelowane jedynie z betowaniem. A co w takim razie z czekaniem. Czy czekaniem nie możemy generować dodatkowego EV?

„All night check,  check, check. He trapped me!”

Mówiąc z przymrużeniem oka, siłę czekania na własnej skórze odczuł bohater filmu „Rounders” Teddy KGB

A mówiąc śmiertelnie poważnie…

Gdybym miał wybrać jedną rzecz, która odróżnia dobrego gracza od gracza rekreacyjnego, byłoby to właśnie umiejętne stosowanie czekania w procesie generowania EV. Większość graczy w trakcie swojej pokerowej przygody nigdy nie dochodzi do tego poziomu! W polskich zasobach internetu w ogóle na ten temat się nie pisze, ale i w anglojęzycznych wcale nie jest pod tym względem lepiej. A jak już człowiek wpisze w wyszukiwarkę frazę „checking in poker”, otrzymuje na samej górze listy z wynikami coś takiego.

Powyższy tekst doskonale odzwierciedla to, w jaki sposób społeczność postrzega czekanie. Dla wielu to zagranie przydatne jest jedynie wtedy, gdy mamy bardzo słabą rękę, z którą nie chcemy betować, i gdy mamy bardzo silną rękę i próbujemy zastawić pułapkę w postaci zagrania check-raise. Koniec i kropka.

Wydaje mi się, że poznawanie czekania powinniśmy rozpocząć od bardzo ogólnego stwierdzenia, że check potrafi generować EV w równym stopniu jak bet. Wprawdzie ludzie nie są w stanie obliczać EV – mogą je tylko szacować  – ale weźcie jakiekolwiek rozdanie i przepuśćcie je przez solver, a zobaczycie, że dla większości rąk program będzie rekomendował strategie mieszaną: bet lub check (oczywiście nie zawsze). A to, że solver daje nam wybór, oznacza to, że mamy do czynienia z dwoma równorzędnie dobrymi rozwiązaniami.

Można teraz zachodzić w głowę: Jak to możliwe, że zagrania o tak różnym charakterze prowadzą do takich samych rezultatów w postaci EV?

Odpowiedź na to pytanie przenosi nas na pień drzewa decyzyjnego. Jeśli betujemy, wchodzimy na jedną gałąź tego drzewa, jeśli czekamy, wchodzimy na inną gałąź. Każda akcja ma swoje konsekwencje, dlatego też za każdym razem musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, co zyskujemy i co tracimy, gdy decydujemy się na konkretny wybór. O ile większość z nas czuje, w jaki sposób zyskujemy EV w trakcie betowania, o tyle większy problem jest z uświadomieniem sobie tego, jak ta sama procedura wygląda, gdy czekamy.

Czekając, zyskujemy EV na dwa sposoby: nie budujemy puli i przez to minimalizujemy straty, gdy nasz układ jest przegrywający oraz indukujemy blefy. Dla laików ten sposób może wydawać się jakoś podejrzanie pasywny, jednak nie dajcie się zwieść pozorom – czekanie jest potężną bronią.

W tym miejscu warto również wspomnieć o tym, jakie mogą być negatywne następstwa czekania. Te obejmują niebudowanie puli z najlepszą ręką oraz rozdawanie darmowego equity. Jak widzicie, zawsze trzeba rozważyć za i przeciw.

Podsumowanie

Jeśli chcecie wznieść swoje pokerowe umiejętności na kolejny poziom, zainteresujcie się zgłębieniem tego tematu. Czekanie na najniższych limitach z rękoma o słabej i średniej sile, a betowanie z silnymi układami i blefami nie zostanie przez nikogo zauważone. Jeśli jednak przystąpicie do rozgrywki w gronie kompetentnych rywali, szybko zostaniecie rozszyfrowani i zmiażdżeni. Nie chcemy, żeby się tak działo, prawda?

Miłej nauki i udanej niedzieli.

GGPoker leaderboard: Zapraszamy do gry ze zwiększoną pulą nagród!

Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?