Dzisiaj powiemy sobie ponownie o pokerze i szachach. Głównie skoncentrujemy się na występowaniu EV w jednej i drugiej dyscyplinie. Zapraszam na nowy odcinek cyklu „Słowo na niedzielę”.

Jeśli czytacie moje wpisy na blogu, to pewnie zdążyliście się już zorientować, że jestem zafascynowany grą w szachy. Pewnie nie uszło też Waszej uwadze to, że gram słabo. Jakby ktoś pytał, nic się w tej kwestii nie zmieniło, może tylko to, że rosnę w siłę w zadaniach, za to przy wirtualnej desce bywa raczej łzawo; mój ranking waha się między 900 a 1100.

To, że szachista ze mnie, jak z koziego zada trąba, nie przeszkadza mi w prowadzeniu pewnych obserwacji. Celowo wspominam dzisiaj o szachach, bo w trakcie rozwiązywania zadań uderzyła mnie ostatnio pewna myśl, która jest mocno powiązana z grą w pokera. Nie jest to absolutnie żadne odkrycie, bo osoby, które biegle poruszają się w jednym i drugim świecie, wiedzą to dobrze, ale dla mnie jest to taki moment z gatunku „eureka”. Zanim rozwinę ten wątek, pozwolę sobie na kilka słów wprowadzenia.

Powszechnie uważa się, że gra w szachy oraz gra w pokera należą do grupy gier umysłowych, w których o sukcesach przesądza czynnik umiejętności. Wprawdzie w pokerze mamy do czynienia z dużym elementem losowości, którego nie uświadczymy w grze królewskiej, jednak ostatecznie dobrze wszystkim znana wariancja nie przesądza o niczym, tylko co najwyżej odsuwa lub przyspiesza w czasie to, co nieuniknione, tj. sukcesy graczy dobrych i porażki graczy słabych. Można zatem powiedzieć, że w jednym i drugim przypadku los gracza uzależniony jest głównie od umiejętności, jakie ów jegomość reprezentuje.

Road to ME WSOP 2021: Powalcz o wyjazd na WSOP na GGPoker (od 8$)

Gdy po raz pierwszy pisałem o tematyce szachowej na łamach niniejszego portalu, gdzieś tam czyniłem porównania między obiema grami. Wyliczałem podobieństwa i różnice między nimi i mówiąc szczerze, jako zupełny laik szachowy byłem w stanie wypisać tylko kilka tych – z braku lepszego słowa – widocznych gołym okiem, tj.: umiejętności jako główny czynnik decydujący o zwycięstwie; różnice w dostępności informacji; występowanie lub brak wariancji etc. Nie wychylałem się bardziej w tym zakresie, ponieważ wiedziałem, ze o ile będę mógł w miarę sprawnie pisać na temat pokera, to z braku doświadczenia polegnę przy opisywaniu rzeczywistości w mało znanym mi dotąd świecie 64 pól.

Najważniejsza jest wartość oczekiwana (EV)

Przez te już blisko dwa lata, które spędziłem w bliższym lub dalszym związku z szachami, zdołałem już kilka rzeczy pojąć. To, że sam gram słabo, nie ma większego znaczenia. Przede wszystkim udało mi się przez ten czas dostrzec występowanie i siłę wartości oczekiwanej w jednej i drugiej grze. Oczywiście miałem świadomość, że suma EV każdej akcji decyduje o ostatecznym wyniku partii – w sumie nie tylko w grach, ale również w życiu – jednak w przypadku szachów dopiero rozwiązywanie zadań pozwoliło mi uchwycić istotę tego zagadnienia w kontekście tej dyscypliny. Każdy, kto kiedykolwiek zajmował się łamigłówkami szachowymi, ten doskonale wie, że często można znaleźć kilka niezłych rozwiązań, które z natury rzeczy najczęściej bywają mniej forsowne – przynajmniej na poziomie ok. 1500-1600, gdzie ja się obracam – ale ostatecznie wygrywa zawsze to posunięcie, które dzięki swojej forsowności wymusza na rywalu określone, dla nas korzystne działanie.

Przenieśmy się na chwilę do pokera. Zanim przejdziemy dalej, poproszę Was o komentarz do poniższego stwierdzenia:

W pokerze chodzi o to, żeby podejmować decyzje EV+

Prawda czy fałsz?

Jestem przekonany, że wielu z Was odpowiedziało – pewnie bez większego zastanowienia – że jest to stwierdzenie prawdziwe. Okazuje się, że jednak jest to fałsz. Czego brakuje w powyższym zdaniu, żeby uznać je za prawdziwe? Słowa „maksymalizujące”. Czyli spróbujmy jeszcze raz:

W pokerze chodzi o to, żeby podejmować decyzje maksymalizujące EV

Brawo.

Zauważcie, ze solvery nigdy nie zarekomendują nam zagrania, które generuje mniejszą wartość oczekiwaną niż jakieś inne zagranie, bo też nie mają żadnego powodu, żeby odchodzić od maksymalizacji EV. Jeśli w danej sytuacji mamy do czynienia z „miksem”, to każda z zaaprobowanych przez solver akcji ma takie samo EV, a ewentualnie różnią się jedynie częstotliwości poszczególnych zagrań. Innymi słowy nie interesuje nas jakakolwiek dochodowa opcja, tylko ta, na której najwięcej zyskujemy.

Żeby poprzeć to przykładem, wyobraźmy sobie, że znajdujemy się na riverze. Jesteśmy agresorem z CO, a rywal znajduje się na BB. Akcja została przeczekana z obu stron do samego końca. Ostatnią decyzję podejmujemy my. Jeśli zaczekamy, mamy showdown, a jeśli zabetujemy, to mogą wydarzyć się trzy rzeczy: rywal wyrzuci karty, sprawdzi nasze zagranie lub nas przebije. Board jest w tym przypadku w zasadzie nieistotny. My mamy w tej sytuacji KJ. Co powinniśmy zrobić?

Betowanie z pewnością będzie dochodową decyzją. Problem większości graczy polega jednak na tym, że ich myślenie kończy się na znalezieniu jakiegokolwiek zagrania EV+, a nie tego najlepszego. Często okazuje się, że alternatywa – w tym przypadku zrobienie użytku z naszego SDV – jest znacznie bardziej dochodowa. Jest to jeden z tych przypadków, w którym mamy zbyt dużo SDV i powinniśmy wystrzegać się blefowania.

Na teorii szachowej nie znam się zupełnie, ale nie trzeba być Einsteinem, żeby pokusić się o przypuszczenie, że ostatecznie w tej grze również chodzi o to, żeby maksymalizować wartość oczekiwaną. Jeśli weźmiemy pod uwagę wskazania silników szachowych, widzimy to jak na dłoni. Kto kiedykolwiek liznął gry królewskiej w erze komputerowej, z pewnością rozumie takie pojęcia jak wskazania pierwszej, drugiej czy „x” linii. To przecież nic innego jak znane z pokerowego podwórka porównywanie EV różnych akcji.

Umysły ludzkie są zbyt słabe, żeby móc wyliczyć wartości oczekiwane, chociaż, jak patrzę na to, jak bardzo rozbudowane warianty rozpatrują szachowi arcymistrzowie, mam wątpliwości, czy to na pewno prawda… Mówiąc jednak zupełnie poważnie, z braku siły obliczeniowej zwracamy się w kierunku wskazań solverów. Korzystanie z ich pomocy w mądry sposób jest doskonałym sposobem na zwiększanie umiejętności. A gdy już powrócimy do stołów i do szachownicy, bazujmy na najlepszych szacunkach dotyczących EV dostępnych opcji. Tzw. educated guesses zawsze będą lepsze niż brawurowa jazda bez trzymanki.

Udanej niedzieli.

Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?