Kontynuuję pokerowe podsumowanie 2018 roku w formie hasłowej. Zapraszam na Pokerowy Alfabet Doro – część II.
>> Pokerowy Alfabet Doro – część I
I
Ingram Joe – Obecnie bardziej youtuber niż aktywny pokerzysta. Chyba najlepszym określeniem będzie nazwanie go aktywistą, który robi wszystko, aby w naszej branży działo się jak najlepiej. Wygląda na to, że Joe nie jest sponsorowany przez żaden z poker roomów, dlatego nie boi się używać słów krytyki, gdy tylko jakiś operator zachowa się niewłaściwie. Ostatnio Ingram zdobył rozgłos za sprawą akcji z PokerStars i z dwunastoma pracami Arliego Shabana – przeczytajcie o szczegółach tutaj – ale gdyby nawet do tego nie doszło, to i tak znalazłby się w moim alfabecie, ponieważ jest jednym z niewielu niezależnych i opiniotwórczych głosów w branży o zasięgu globalnym. Obok jego aktywności z pewnością nie można przejść obojętnie.
J
„Jean Robert Bellande” – Wstawiłem to imię i nazwisko w cudzysłowie, bo właściwie nie chodzi mi konkretnie o tę osobę, tylko o pewien symbol. Osobiście nic nie mam do tego pokerzysty, jednak w środowisku graczy z wysokich stawek mówi się, że do czołówki wiele mu brakuje, za to potrafi dobrze selekcjonować gry, a do tego jest niesamowicie skuteczny w pozyskiwaniu inwestorów. JRB jest dla mnie symbolem tego, jak wygląda obecnie pokerowy ekosystem.
Doskonale można to było również zaobserwować na przykładzie grubej gry cashowej podczas ostatniego festiwalu Poker Fever Series. Gdy stawki są odpowiednio wysokie, do stołów, przy których siedzą aktywni i przeszli gracze zawodowi, dosiadają się bogaci biznesmeni, osoby o naprawdę niewielkich umiejętnościach pokerowych, wokół których budowane jest takie spotkanie. W prywatnych grach tego typu zawsze znajdzie się miejsce dla osoby pokroju JRB, która jest lepsza od przeciętnego gracza, daje sporo akcji, a której topowi regowie i tak się nie obawiają. To tylko pokazuje – staram się podkreślać na każdym kroku – że nie wysokość stawek decyduje o tym, jak trudna jest gra, tylko konkretny line-up, z jakim rywalizujemy przy stole. Nie trzeba też być pokerowym championem, żeby zarabiać na grze, wystarczy być po prostu solidnym rzemieślnikiem i przykładać się do selekcji gier.
K
Krupierzy – Kasynowy poker w Polsce właściwie nie istnieje. Z tego też względu ciężko mówić o polskim rynku pracy stricte dla krupierów specjalizujących się w rozdawaniu kart pokerzystom (nie mówię o krupierach od ruletki czy innych gier). Trzeba więc szukać tego chleba gdzieś indziej. I „nagle” okazało się, że osoby sprawnie prowadzące grę są bardzo potrzebne w takim Ołomuńcu czy Rozvadovie – w Go4Games Casino w trakcie festiwali Poker Fever Series, a w King’s Casino właściwie na co dzień, bo tam prawie ciągle coś się dzieje.
Popyt na pracę krupierów jest tak duży, że stali się oni dużą siłą, z którą kasyna muszą się liczyć; ostatecznie bez nich nie odbędzie się żadne pokerowe wydarzenie. To sprawia, że dla osób rozdających karty wytworzyły się bardzo dobre warunki do pracy. Owszem, praca krupiera to nie jest lekki kawałek chleba, ale jest to praca całkiem dobrze płatna, dlatego jeśli ktoś szuka pomysłu na zaistnienie w branży, być może warto rozważyć tę profesję. Nie wygląda na to, żeby coś miało się zmienić na gorsze – wręcz przeciwnie, rozbudowa kasyn w Ołomuńcu i w Rozvadovie – tak, Leon Tsoukernik zamierza powiększać jeszcze bardziej swój hangar – wskazuje na to, że popyt na dobrych krupierów to nie jest tylko sezonowa moda, która zaraz przeminie.
L
Legalny Poker – Nie sposób nie zauważyć tego, jaki sukces osiągnęła ta inicjatywa. Jeśli na finał sezonu do Bratysławy jedzie +/- 300 graczy, to możecie sobie wyobrazić, jak wielu z nich występuje w rozgrywkach odbywających się na co dzień. Pisałem już o tym wczoraj – nie wierzyłem w ten projekt, bo wychodziłem z założenia, że nikomu nie będzie chciało się grać o przysłowiową pietruszkę. Okazało się, że Polacy chcą grać w pokera, chcą się spotykać, integrować – stawka nie ma tutaj wielkiego znaczenia. Swoją drogą finał, który był rozgrywany na obczyźnie, miał już przecież bardzo atrakcyjne nagrody. Odnoszę jednak wrażenie, że nawet wtedy były one jakby na drugim planie. Najbardziej liczył się właśnie ten wspólny wyjazd i sam udział w grze.
Legalny Poker jest dla mnie obecnie kwintesencją amatorskiego grania w pokera. Niejako przy okazji rozgrywki ligowe stały się jedyną w kraju masową kuźnią talentów, z której w niedługim czasie na świat wyjdą gracze będący w stanie rywalizować o znacznie wyższe cele. Pragnę wyrazić swój szacunek dla organizatorów, którzy robiąc swój biznes, jednocześnie zintegrowali społeczność i wykonują bardzo potrzebną w naszym kraju pracę u podstaw.
M
MILLIONS Online – Gdy PartyPoker ogłosiło turniej z pulą gwarantowaną w wysokości 20.000.000$, pomyślałem sobie, że ktoś tam w firmie źle się poczuł. Czegoś takiego nie robiły nawet Starsy, które w „zachodnim świecie” są zdecydowanym i samotnym liderem rynku pod względem ruchu na stronie. Po wielomiesięcznych kwalifikacjach i po zakończonej imprezie odtrąbiono wielki sukces, bo tę gigantyczną gwarancję udało się osiągnąć, a nawet przebić. Taki przekaz poszedł w świat. Jednak prawda o tym wydarzeniu jest zupełnie inna – operator dołożył do imprezy miliony dolarów, aby całe przedsięwzięcie nie zakończyło się frekwencyjną i wizerunkową klapą. Po raz kolejny – wcześniej przy okazji eventów MILLIONS Live na Bahamach – PartyPoker musi zmierzyć się z zarzutami „rozdawnictwa” biletów. Oficjalnie nic im nie mogę udowodnić, ale swoje wiem. Ode mnie druga żółta kartka, a przede wszystkim duży zawód. ⇒ Sprawdźcie też hasło „PartyPoker”.
N
Neymar – Piłka nożna mnie w ogóle nie interesuje, może trochę gra Fifa19, w którą bawię się z moim chrześniakiem w czasie Świąt, ale tak ogólnie to nieszczególnie. Jednak nawet ja wiem, że jest to piłkarz ze światowej czołówki, a już z pewnością ze ścisłego szczytu, jeśli chodzi o marketingową wrzawę wokół jego osoby. Zakontraktowanie tego gracza przez PokerStars to świetny ruch, dzięki któremu marka zwiększyła swoją globalną rozpoznawalność, a jednocześnie znalazła sposób na przyciągnięcie na swoją stronę nowego narybku Brazylijczyków chcących grać w pokera.
Po tym, co dobrego napisałem powyżej, przejdę do sedna. Neymar znalazł się w moim alfabecie w kontekście negatywnym. W moim mniemaniu ten gracz chwilowo zapomniał o tym, czym zajmuje się na co dzień. W chwili gdy jego koledzy z PSG zdobywali mistrzostwo kraju, on siedział w domu w Brazylii, oglądał mecz w telewizji i oddawał się rozgrywce na PokerStars. Był na tyle nieroztropny, żeby nie widzieć w tym nic niestosownego i pochwalił się „trefnym” zdjęciem w mediach społecznościowych. Jasne, gwiazdy mogą więcej, ale gdybym był Dyrektorem Sportowym takiej drużyny, to ten ignorant usłyszałby ode mnie wiele gorzkich słów. Pan zapamięta, Panie Neymar, brak lojalności to grzech największy, panie zawodowy piłkarzu, przecież nie, panie zawodowy pokerzysto.
O
Odman89 – Osoba która w tym roku w największym stopniu wpłynęła na rozwój moich pokerowych umiejętności. Gdybym był copywriterem, to promowałbym jego osobę hasłem „Potrafi sprawić, że gry na NL500 wyglądają znacznie łatwiej od twoich na NL10”. Dzięki niemu wszedłem na NL25, gdy go zabrakło (sprawdźcie tutaj dlaczego), szybko spadłem poziom niżej. Trochę poszukiwałem swojej dalszej drogi rozwoju, aż w końcu ostatecznie doszedłem do wniosku, że nie ma co komplikować sobie życia i wróciłem do studiowania książki i filmów autorstwa Pete Clarke’a oraz do pracy ze streamami Bąbla. Zaraz wracam na ćwiartkę, tylko najpierw w ogóle muszę wrócić do gry, bo w okresie świątecznym wziąłem całkowity rozbrat z pokerem.
P
PartyPoker – Operator, który przez ostatnie dwa lata robił wszystko, aby pokazać swoją postawę „frontem do klienta”, czyli do pokerowych graczy, był – i mam nadzieję, że ciągle jest – na dobrej drodze do tego, aby zmniejszyć dystans dzielący go od PokerStars. Gracze i branża docenili wysiłki firmy, PartyPoker dwa lata z rzędu otrzymało branżowego Oscara w kategorii „Najlepszy Pokerowy Operator Roku”, na stronie znacząco zwiększył się ruch. Gołym okiem widać, że wiele rzeczy zmieniło się na lepsze – a to soft, a to coraz lepszy harmonogram turniejowy, a to program rakeback, który w moim mniemaniu jest najlepszy w branży.
Jako gracz i pokerowy dziennikarz boję się o to, żeby firma nie spoczęła na laurach, żeby nie zabrakło jej determinacji w dążeniu do celu, który jakiś czas temu został określony – zdetronizowanie PokerStars na fotelu lidera. W mojej opinii nigdy się to nie wydarzy, ale PartyPoker ma ogromną szansę na to, aby stać się bezpieczną przystanią dla graczy, którzy po prostu chcą grać w pokera na najlepszych warunkach. Mam nadzieję, że żółte kartki, o których pisałem przy okazji opisywania hasła ⇒ MILLIONS Online, są tylko wypadkiem przy pracy, próbą ratowania własnej skóry, a nie zmianą podejścia do sposobu prowadzenia biznesu.
A już jutro zapraszam na trzecią, ostatnią część Pokerowego Alfabetu Doro.