Oszczędzanie to istotna sprawa. Bez względu bowiem na to, ile zarabiamy (no chyba, że kosimy miliony na WSOP), dobrze jest mieć coś odłożone na czarną godzinę. Śmiałbym nawet powiedzieć, że posiadając miliony na koncie też musimy być ostrożni i oszczędni. Jasne, możemy sobie wtedy pozwolić na więcej, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia, a ludzie mają nierzadko problem z powstrzymaniem się od wydawania pieniędzy. Dlatego też warto jak najszybciej wyrobić w sobie pewne zdrowe, pozwalające oszczędzić mamonę, nawyki.

Sto lat temu, a dokładnie na początku roku 2016, pisałem o kilku dobrych radach czy też lekcjach, które ojciec pokerzysta może dać swojemu potomkowi. Dzisiaj chciałem nieco rozwinąć punkt numer 4 z tamtej zacnej listy.

Chodzi o oszczędzanie. Tak się akurat składa, że (w szarym bloku, lekko po „komunie”) wytrenowano mnie całkiem nieźle na wspomnianą już kiedyś wiewiórkę, która dzielnie odkłada orzeszki na zimę. Moja żona w tym czasie najwyraźniej trenowała coś innego…

Jedno z tak zwanych praw Cyryla Parkinsona (bynajmniej nie tego od niekontrolowanej „dyskoteki”) mówi, że nasze wydatki rosną w takim tempie, aby skutecznie skonsumować cały dodatkowy dochód. Wielu ludzi zaczyna przecież pracę od niewielkiego wynagrodzenia, które im spokojnie na wszystko wystarcza. Z czasem pojawiają się podwyżki, a tuż za nimi idą „potrzeby”, które od razu pochłaniają dodatkowe pieniądze. To tak zwana inflacja stylu życia. Zapewne wiecie, o czym mówię.

To naturalne, że dostając podwyżkę chcemy kupić sobie coś fajnego. Życie jest jedno i trzeba się nim cieszyć. Wydawaj pieniądze, ale rób to odpowiedzialnie. Spełniaj marzenia, ale nie przepłacaj za nie. Wysyłaj żonę na zakupy, ale niech robi je ze swojej karty :)

Nie dziaduj. Kupuj dobrej jakości produkty

Ta rada jest znana od pewnego czasu w naszym społeczeństwie i również mojej rodzinie. Jeśli bowiem groszem nie śmierdzisz, to nie stać Cię zwyczajnie na kupowanie tandety. Zaraz Ci się ten chłam zje.. tfu! zepsuje i będziesz musiał kupić kolejny szajs (bo na dobry już nie wystarczy). Ergo dwa razy zapłacisz za coś, co można było od razu kupić w dobrej jakości. Oszczędzanie w ten sposób to łatanie dziury w dachu chałupniczym sposobem. Nie rozwiązuje problemu, a tylko odwleka go w czasie (nierzadko dosyć kosztownie) i wystawia nas na ryzyko. Czy zasada tytułowa tego akapitu znajduje zastosowanie również w pokerze? Oczywiście. Najniższa linia oporu, metoda finansowego przetrwania moich, wychowanych przez komunistyczny system, rodziców może i działała za czasów, gdy producenci nieświadomi byli tego jak ładnie można za pomocą komputerka obliczyć okres trwałości produktu i nawet postarzać go. Dzisiaj jest jednak inaczej i wszystko jest bardzo ładnie wykalkulowane. Mam na co dzień kontakt z dwoma dużymi korporacjami i widzę czym zajmuje się dział „jakości”. Myślisz, że konserwa, którą wchrzaniasz na śniadanie ma ten sam skład, co 10 lat temu? :)

W pokerze jest podobnie. Gracze nauczeni oszczędzania i liczący dolary na koncie nie lubią płacić za książki czy treningi. Korzystają najczęściej z darmowych pdf-ów i porad znalezionych pokątnie na internecie. Oczywiście nie każdy idzie na skróty, ale mamy w sobie skłonności do bycia sknerą.

Uwierzcie mi, że warto wydać na coś lepszego. Raz, a porządnie. Dostajemy wtedy to, za co rzeczywiście płacimy. Trening z wygrywającym graczem, który nas pokieruje to coś więcej, niż kilka artykułów nawet jego autorstwa. Nie mówię, że te źródła wiedzy muszą się wykluczać, ale nie można się ograniczać, jeśli o swojej grze w pokera myślimy poważnie.

Zasada OK: Odłóż, a potem sobie Kup

Tutaj wyjaśniać raczej dużo nie trzeba. Kupowanie na raty, to odsetki i przepłacanie. Moja żona jest królową kredytów, to coś o tym wiem. Jej szczęście, że wynajduje promocje „0 procent”, ale i tam koszt kredytu przynajmniej po części spoczywa na moich barach. Aby bank tak chętnie udzielił pożyczki sprzedawca musi mu przecież coś „odpalić”. Dzieje się to oczywiście pod stołem, niejako poza zasięgiem wzroku klienta, ale koniec końców to nam dorzucone zostanie do ceny te kilka groszy.

Nie graj na kredyt. Powoduje to obciążenia psychologiczne, które utrudniać mogą grę. Myśląc o tym, że grasz na zbyt wysokich stawkach lub nie za swoje możesz łatwo zniweczyć lata oszczędzania i zarabiania na niskich limitach. Pamiętaj, kropla drąży skałę, ziarnko do ziarnka i tak dalej. Fajnie jest mieć kogoś, kto nas finansowo wspiera i ponosi część ryzyka, ale pośpiech jest złym doradcą. Czasem lepiej zrobić coś w swoim tempie, ale za to na swoich warunkach.

Graj za swoje i, jak radzi Fernando Habegger, nie uzależniaj jakości swojego życia od wyników gry w pokera.

Kontroluj impulsywne zakupy

Ludzie na zakupach wpadają w szał. Włącza im się jakiś pierwotny instynkt łowcy i wrzucają do koszyka co popadnie, jakby nigdy w życiu nie jedli.

Mimo rozwoju i wszystkich technologicznych nowinek, którymi się otoczyliśmy jesteśmy bowiem zwierzętami (bez obrazy). Nie zmienimy tego choćbyśmy nie wiem jak próbowali. Po części to bardzo dobrze, bo własnie emocje i uczucia czynią nas kim jesteśmy. Z drugiej natomiast strony gry w pokera ani oszczędnych zakupów one jednak nie ułatwiają.

Idź na zakupy wypoczęty i najedzony. Weź tyle pieniędzy ile potrzebujesz, w gotówce, aby nie korciło Cię bezkarnie „szastać kartą”. Zrób sobie listę i nie wrzucaj do wózka produktów jak ostatni jeleń.

Graj w pokera wypoczęty, najedzony (ale nie do oporu) i bez nerwów. Graj na stawkach, na które Cię stać, aby nie przyszło Ci do głowy pchać się na „haj stejks”. Zrób sobie jakąś listę, choćby swoich „czasowych” celów pokerowych (na wygrane nie masz przecież wpływu) i nie wrzucaj do puli żetonów jak ostatni… wiadomo kto.

Powodzenia. Oby ten rok był dla Was pomyślny. Nie tylko ze względu na dobre wyniki, ale także mądre zarządzanie czasem, „żoną” i bankrollem.

baner Maksymalny rakeback na PartyPoker!

ŹRÓDŁOWesker's Diary
Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.