Kanikuła w pełni, sezon ogórkowy jak się patrzy, nie ma co czym pisać. A jak nie ma, to tym bardziej jest. Bo wbrew pozorom dzieje się dużo i właśnie wtedy, gdy staramy się uciec od rzeczywistości, ta rzeczywistość wali nas prosto w łeb. Jedziemy z koksem!

Ulubionypokerroom-1410.com

Kolejny odcinek hecy pod tytułem „Rejestr Stron Zakazanych” (nie chce mi się pisać całej nazwy tej listy). Otóż, uwaga – uwaga, w rejestrze, pod numerem porządkowym 557, pojawił się adres pokerstars.eu. Niby można się było spodziewać, bo kilka dni wcześniej „upolowano” pokerstarscasino.eu, ale jakiś mały szok był. Mały i na szczęście krótki.

Bo już za chwilę wszyscy grający w tym poker roomie otrzymali uprzejmego maila, że teraz ich ulubiony operator rezyduje pod adresem pokerstars-01.eu. Czujecie? Mogą sobie dopisywać kolejne domeny na zdrowie. Który operator będzie chciał oferować swoje usługi Polakom, ten sobie poradzi. Gracze nic w tym temacie ani nie odczują ani nie stracą. Nie wspominając, że ci, którzy już mają konta pozakładane, nawet niczego nie zauważą. Soft chodzi sobie jak chodził. I po co było się bać?

A, tak. Boicie się, że pieniędzy nie będzie jak wypłacić… Skrill wycofuje się z obsługi operatorów, którzy znaleźli się na niechlubnej liście, ale na Skrillu świat się nie kończy. Powiem prawdę, że nie wiem jak jest na Starsach (bo w sumie mam to gdzieś), ale PartyPoker już mi przysłał kartę goplay i mogę się bez Skrilla obejść. I nie piszę tego dlatego, że jak zauważył już pewnie nawet najbardziej zjarany użytkownik tej strony, PartyPoker jest tu mocno promowany. Piszę to po to, żeby Wam wbić do łbów, że dopóki będziecie mieli pieniądze i ochotę, by je puścić do gry u któregoś z operatorów, dopóty on zrobi wszystko, byście mogli to uczynić. Jasne?

Brakujący akapit

Tu był tradycyjny wywód na aktualne tematy polityczne w naszym kraju, ale że są wakacje, to tym razem sobie oszczędzimy. Wakacje służą do odpoczynku a nie hodowania kolejnych wrzodów na żołądku. A więc  – dzisiaj nic o zaplutych kurduplach i ich kotach czy alimenciarzach i obrońcach pedofilów.

Dyplom to jest coś!

Na koniec jak zwykle – wesoła historyjka z życia. Nie wiem czy wiecie, ale kiedyś istniał taki twór, co nazywał się Polska Federacja Pokera Sportowego. Twór miał sekcję sędziowską czy szkoleniową (czy szkoleniowo-sędziowską, nie pamiętam, piszę tylko z głowy i do źródeł nie sięgam) w osobach Janiego („faszysta”) i Erklosa („panna, madonna, legenda tych lat”).

Sekcja rzeczona parę razy zorganizowała kurs na tournament directora. W pierwszej edycji takiego szkolenia postanowiłem wziąć udział i po naprawdę ostrym egzaminie u Janiego (teoria w siedzibie federacji oraz praktyka na USOP-ie w Łodzi czy Krakowie), mogłem nad biurkiem powiesić piękny dyplom. I legalnie (legalnie – ha, ha, ha!) prowadzić turnieje w pokera, w odmianach Texas Hold’em, jak również Omaha.

Jako, że zdając egzamin musiałem się wykazać także wiedzą wymaganą od krupierów, postanowiłem sprawdzić się w boju. Okazja nadarzyła się po jakimś czasie, gdy Gajowy rozpoczął poszukiwania obsługi krupierskiej do turnieju finałowego cyklu PokerTour, który miał się odbyć na promie. (Fotki z tego wydarzenia znajdziecie TUTAJ)

300 mil do nieba
Tyle Szwecji widzieliśmy

Prom wypłynął z Gdyni w stronę szwedzkiej Karlskrony, a było to bodajże pod koniec września 2013. Czyli raczej chłodno i wietrznie. Ale komu to przeszkadza? I tylko prom wypłynął na szerokie wody, ruszyły gry oraz tanie alkohole. Masa wspaniałych ludzi, świetna zabawa. Tutaj turniej, tam popijawa, ówdzie keszówki. Wszystko jak trzeba. Wszyscy świetnie się czują. Wszyscy?

Nie wszyscy. Krupierzy nie czują się świetnie. Krupierzy zapieprzają, bo chętnych do gry jest cała masa, a krupierów ograniczona ilość. Rozdajemy karty praktycznie bez przerwy przez 3 doby. Czasami dostajemy 2 godziny wolnego, żeby się przespać. I nazad na salę, i karciochy. A spróbuj się tylko pomylić, humanisto jeden!

Miejsce krupiera jest na drugim planie

Nie pamiętam, kto wygrał ten turniej i powiem szczerze, miałem to wtedy gdzieś. Marzyłem tylko o tym, żeby wrócić do domu i położyć się spać na kolejne 3 doby. I w końcu wróciłem, z kieszeniami wypchanymi mamoną (stawka krupiera za rejs wynosiła kilkaset złotych). Pamiętam tylko, że zwycięzca turnieju dał krupierom rozdającym karty na final table porządnego tipa. Wyszło chyba po dwie stówy. Szczęśliwym trafem i ja się załapałem, i była to spora część kasy, jaką stamtąd przywiozłem. Ale to jeden z niewielu miłych momentów, jaki pamiętam z owej wycieczki.

Więc gdy kolejny raz usiądziecie do gry, pamiętajcie, że krupier jest w pracy, która zakłada kilkunastogodzinną dniówkę. Cały czas na pełnych obrotach. I za marną stawkę. Pewnie rozdający na keszówkach zebrali jakieś lepsze tipy, ale ja już nie miałem na to ani siły ani ochoty. A kilku kolegów zasuwało pełne 3 doby, pewnie na jakiejś amfie. W Ołomuńcu tipujemy i nie drzemy ryja na dealerów, umowa stoi? Mimo tego, że podobno akurat w Ołomuńcu czeka na nich bardzo przyzwoite uposażenie i dobre traktowanie.

Do następnego razu.

Blasco
Dziennikarz, archeolog, pokerowy amator ale zawzięty. W branży od ponad 20 lat. Finalista olimpiady polonistycznej, który do dzisiaj nie wie, gdzie powinien stać przecinek. Futbol to Maradona; muzyka - Depeche Mode. Troje dzieci.