Wracamy do środowych wpisów. Po okresie emocjonalnego rozchwiania, niepewności i niedopieszczenia, wracam oto na stabilne tory regularnego blogowania. Zapraszam do lektury odcinka dziewiętnastego. Obiecuję, że nie będzie za długo i nie zaśniecie z nudów w połowie…
PokerStove prawdę ci powie?
Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego w pokerowym ekosystemie wciąż można spotkać bardzo wielu zawodników, którzy mimo tego, że grają tragicznie, wciąż wracają z kolejnymi żetonami do stolików? Odpowiedź jest banalna. Nawet grając jak ostatni osioł, każdy ma w pokerze na tyle duże szanse, że wydaje mu się, że może wygrywać.
Dzisiaj do jednego z materiałów strategicznych, nad którym ślęczałem i już możecie go sobie na stronie przeczytać, potrzebowałem zajrzeć do aplikacji PokerStove. W skrócie – to taki kalkulator obliczający equity. Postanowiłem się nieco zabawić. Co z tej zabawy wyszło, przeczytacie poniżej.
Według kalkulatora PokerStove, najgorszą ręką startową w NLHE jest 32o. Najlepszą ręką jest naturalnie AA. Jak wyglądają szansę posiadacza najsłabszej ręki, jeżeli zdecyduje się na zagranie all-in przed flopem i zostanie sprawdzony przez gracza z asami? Otóż teoretycznie wygra w niemal 13% przypadków.
A teraz załóżmy, że nasz zawodnik wciąż ma 32o, siedzi na UTG i znowu zagrywa all-in. Wszyscy wiedzą, że to wariat, więc sprawdza go dwóch rywali z randomowymi rękami. Jakie ma szanse? Dosyć spore. Teoretycznie potroi swój stack (tę wartość PokerStove liczył mi z pół godziny…) w około 19% rozdań. Natomiast w starciu z jedną randomową ręką, 32o naszego cwaniaczka wygra aż w 32% przypadków.
Nie ma takiej gry, w której dyletant wygra z mistrzem raz na trzy razy. Nie myśląc, mając gdzieś pozycję, strategię i tego typu rzeczy. Po prostu raz za razem wciskając przycisk „all-in”. Zdarzy się, że wygra trzy na trzy razy albo nawet dziesięć razy na dziesięć, gdyż w przypadku graczy rekreacyjnych (mamy w redakcji zakaz nazywania beznadziejnych graczy fiszami) nie istnieje pojęcie „long runu”. Grają od czasu do czasu, gdy mają kasę i czas, więc w zasadzie, przy tak niewielkiej częstotliwości gry, mogą praktycznie wygrywać cały czas. Swój cały czas przy stołach.
Jaki z tego wniosek wysnuwam? Wygrywać w pokera można na dwa sposoby. Umiejąc grać i grając ogromną ilość rozdań, lub nie umiejąc grać i zawijając się ze stolików po pierwszej porażce. Traktując pokera jak zwykłą grę losową, z dużo większymi szansami na wygraną, niż te, jakie daje zabawa przy ruletce, o grach liczbowych nie wspominając. Przyznać mi się tutaj szybko – po której stronie mocy jesteście, a?
Nie wiem jak Wam, ale mi się kilka razy udało po pijaku wygrać 10-osobowy SNG wsuwając olka w każdej ręce… czy to nie piękne?
Kto obniża średnią?
Jak wynika z raportu Biblioteki Narodowej, tylko co trzeci Polak czyta przynajmniej jedną książkę rocznie. 63% respondentów w roku 2016 nie przeczytało ani jednej książki. Więcej niż 7 książek rocznie czyta tylko 10% naszych rodaków. Chcecie więcej? Otóż w zeszłym roku tylko niecałe 50% ankietowanych przeczytało tekst dłuższy, niż 3 strony maszynopisu!
Więc nie bądź pan głąb i czytaj pan książki. Jakiekolwiek. Wartości wynikających z kontaktu ze słowem pisanym nie da się przecenić. Przede wszystkim poszerza się zasób słownictwa, poszerzają się horyzonty, no i poszerza się wiedza. Wam z pewnością najbardziej zależy na poszerzaniu wiedzy pokerowej i właśnie dlatego zaglądacie na nasz portal.
No ale to znaczki wirtualne. Nic nie zastąpi zapachu prawdziwej książki. Dzisiaj polecam Wam jeden z elementarzy każdego pokerzysty: „Small Stakes No-Limit Hold’em„, autorstwa Matta Flynna, Sunny’ego Mehty i Eda Millera. Księgarnie internetowe sprzedają to cudo po 129 złotych. Ja Wam proponuję całkowitą darmoszke. Jak?
Zajrzyjcie na nasz fanpejdż na fejsie. Co jakiś czas w jakimś konkursie do wygrania jest właśnie ta książka. Ostatnio konkurs odbył się podczas transmisji Sunday Majors. Pytania oczywiście banalne.
Pilnujcie więc streamów na naszym kanale Twitch, zaglądajcie na fejsa, książeczka jest na wyciągniecie ręki.
A na koniec zdradzę, że prawdopodobnie jeszcze w tym roku albo zaraz na początku przyszłego, światło dzienne ujrzy kolejna pokerowa książka po polsku, w czym będę miał swój udział. Ale póki co – cichosza!
Do następnego razu!