Thomas Lamatsch, znany dyrektor turniejowy, opowiada o tym, jak wygląda jego praca i co jest najważniejsze w podejmowaniu decyzji.
Dyrektor turniejowy (TD) jest jak sędzia piłkarski. To od jego umiejętności i wyczucia zależy, czy turniej lub mecz będzie przebiegać płynnie, bez kontrowersji, a zawodnicy będą mieć poczucie, że nawet jeśli przegrali (odpadli), to zostali potraktowani sprawiedliwie.
Jeśli chodzi o dyrektorów turniejowych, to jednym z najbardziej znanych jest Thomas Lamatsch. W rozmowie z Jasonem Glatzerem, dziennikarzem PokerNews.com, opowiedział o swojej pracy. „Jak większość dyrektorów turniejowych, zaczynałem swoją karierę w 1993 roku, jako krupier w wiedeńskim kasynie CCC. Natychmiast zakochałem się w tej grze i na przestrzeni lat awansowałem na floormana, a w końcu na menadżera CCC.
W 2007 roku szukałem nowego wyzwania i założyłem firmę European Poker Consulting. Na początku skupiałem się na konsultingu, ale bardzo szybko zostałem zatrudniony jako dyrektor turniejowy. W kolejnych latach prowadziłem wiele ekscytujących turniejów, jak EPT, WPT, turnieje w całej Europie. Teraz bardziej skupiam się na konsultingu w branży gamingowej, networkingu, wybranych turniejach jak PNC. Lubię nowe miejsca, nową obsługę, zdobywanie różnych doświadczeń” – wyjaśnił.
Odpowiedzialna praca
Lamatsch mówi, że panuje stereotyp, jakoby praca dyrektora turniejowego polegała na staniu i czekaniu na wezwanie przez obsługę sali. Jednak warto pamiętać, że to tylko jeden z wielu obowiązków. „Planowanie i przeprowadzenie eventu zaczyna się miesiące wcześniej” – mówi. I dodaje: „Harmonogram powinien być przystosowany do potrzeb lokalnej społeczności, ale także wystarczająco atrakcyjny dla zagranicznych zawodników”. Lamatsch tłumaczy, że na harmonogram festiwalu pokerowego mają wpływ m.in. godziny otwarcia kasyna lub poker roomu, wyposażenie, liczba pracowników.
Niepopularne decyzje
W dalszej części wywiadu Lamatsch opowiedział o największej kontrowersji, z którą musiał się zmierzyć w swojej zawodowej karierze: „Trwała ona tygodniami, miała miejsce we Włoszech, a chodziło o rozpoczęcie eventu na czas. Zawodnicy nie byli do tego przyzwyczajeni, a my o czasie zaczynaliśmy Main Event Poker Grand Prix, żadnego opóźnienia. Jeden z graczy bez przerwy na mnie krzyczał. Był naprawdę zdenerwowany na mnie, gdyż większość graczy jak zwykle przychodziła późno, stacki zarejestrowanych zawodników miały być w grze, więc stracili trochę blindów. Ostatecznie społeczność nie miała problemu z nowymi procedurami, a wszyscy zawodnicy byli na miejscach na czas. A tamten zawodnik to teraz mój pokerowy przyjaciel”.
Na koniec Thomas Lamatsch wspomniał swoje najtrudniejsze orzeczenie: „To była bardziej prewencja niż orzeczenie. Jeśli chodzi o decyzje, to mam wiele trudnych, ale moja pierwsza decyzja jest taka, żeby nigdy nie decydować samemu bez konsultacji z innym kolegą lub floormanem. Jako dyrektor turniejowy zawsze jestem ostatnią instancją, którą wzywa się do stołu. Gdy do tego dojdzie, to znaczy, że decyzja jest trudna, a floor team nie chce orzekać beze mnie.
Jeśli chodzi o wspomnianą prewencję, to była to sytuacja na stole telewizyjnym. Niektórzy zawodnicy z tego samego kraju rozmawiali w swoim języku i unikali rozgrywania rozdań przeciwko sobie. Sprawdziliśmy na streamie i w końcu zdecydowaliśmy, że muszę z nimi porozmawiać, żeby dać im nieoficjalne ostrzeżenie. Zawodnicy byli bardzo zmartwieni, co rozumiałem. Jednak czasami dyrektor turniejowy musi podejmować bardzo niepopularne decyzje i orzeczenia. Jednak zrobiłbym to ponownie, gdyż uważam, że lepiej jest działać niż tylko reagować, nawet jeśli czasami jest to błąd”.
Podcast PokerGround (nagranie): Marek „Stanky” Stankiewicz o karierze pokerowej i crossficie
_____
_____