Trochę spóźniony dzisiaj, ale jestem – „Słowo na niedzielę” musi być. W  świecie zbyt wiele się nie dzieje, tak więc dzisiaj będzie trochę więcej o mnie. Zaczynajmy.

Time to shine

Pierwsza sprawa, którą zamierzam dzisiaj poruszyć, dotyczy poluźnienia restrykcji dotyczących pandemii. Wygląda na to, że otworzyło się „okienko pogodowe” i przez kilka miesięcy będziemy mieli sezon na pokera live. Ile on potrwa? Tego nie wiadomo. Jeśli miałbym coś przewidywać, a może nawet coś doradzać, to jeśli tęsknicie za grą na żywo, to raczej nie odkładajcie swoich planów startowych na później…

Myślę, że większość z nas jest tak spragniona gry, że organizatorzy gier na żywo, czy to w Polsce, czy to poza granicami naszego kraju, będą mieli ręce pełne roboty. Ludzie nie mieli żetonów i kart w ręku już kilkanaście miesięcy. Sam z chęcią pojawiłbym się przy pokerowym stole i zrobię to, jeśli tylko będę miał taką możliwość. Mam nadzieję, że do skutku dojdzie lipcowy Poker Fever Series, do którego mam wygraną jedną wejściówkę, tak więc będzie okazja – przy sprzyjających wiatrach – gdzieś tam wystartować.

Nie wiem jak Wy, ale osobiście staram się doszukiwać jakiś plusów tego wielomiesięcznego lockdownu. Nie ma ich zbyt wiele, ale obiektywnie rzecz ujmując, było aż nadto czasu, żeby popracować nad swoimi umiejętnościami pokerowymi. Jak wykorzystaliście ten czas? Jeśli chodzi o mnie, to wystawiłbym sobie mocną szkolną czwórkę. Nie piątkę ani nie szóstkę, gdyż w czasie „zamknięcia” jednak o wiele więcej uwagi poświęciłem grom cashowym, a turniejowe, oprócz krótkiego epizodu, potraktowałem trochę po macoszemu. Myślę jednak, że nie zmarnowałem tego czasu i że dołożyłem solidną cegłę do swojego pokerowego rozwoju.

Gra niewarta świeczki

Skoro o rozwoju mowa, to znaczy, że płynnie przeszliśmy do drugiego tematu, który chciałbym w dniu dzisiejszym poruszyć. Tym tematem jest spostrzeżenie, które wynikło z pewnego ciągu zdarzeń.

Wszystko rozpoczął ten niefortunny film BlackRaina79 „mówiący o tym”, jak zarabiać na grze w pokera 5.000$ miesięcznie. Następnie przygotowywałem się do wydania „Pokerowych recenzji i rekomendacji” dotyczących Nathana Williamsa, co wiązało się z tym, że musiałem przejrzeć treści, które w ostatnich miesiącach zamieszczał na swoim blogu. W międzyczasie serwis Upswingpoker wysłał na moją skrzynkę mailową link do jednego ze swoich quizów, który traktował o grach cashowych na mikrostawkach. Zrobiłem go. W międzyczasie napisałem dwa odcinki „Sprawdzam”, przy których musiałem „rozwiązywać pokerowe zagadki”, patrząc z perspektywy gracza z mikrostawek.

Powyższe zdarzenia doprowadziły do tego, że ostatecznie utwierdziłem się w przekonaniu, że im częściej gra się „pokerowe abc”, tym lepsze są tego efekty. To z kolei prowadzi do następnego wniosku, że być może zmarnowałem trochę czasu w trakcie ostatnich kilkunastu miesięcy, gdy zgłębiałem bardziej zaawansowane strategie. Chociaż zmarnowałem to pewnie niefortunne słowo. W końcu to, czego się w tym czasie nauczyłem, w jakieś części zostanie w mojej głowie, i mam nadzieję, że kiedyś będę mógł tę wiedzę wykorzystać. Jednak z wielkim prawdopodobieństwem mogę stwierdzić, że uczyłem się rzeczy trochę na wyrost, a więc obiektywnie patrząc, uczyłem się nieefektywnie.

Gdy byłem członkiem Jedi Academy, na Discordzie tej społeczności natknąłem się na fantastyczny post gracza, który jest regiem z limitu NL200 i shotuje wyższe limity. Nie będę tutaj wklejał jego treści, gdyż uważam, że skoro był to materiał zamieszczony na zamkniętym forum, to był skierowany do konkretnej grupy odbiorców, ale mogę podzielić się z Wami ogólnym przesłaniem, które płynie z tych mądrych słów. Jest ono takie: te wszystkie zabiegi w postaci dbania o zrównoważone linie, sizingi, częstotliwości etc. to całkowita strata czasu do limitu NL200. Nakład pracy, jaki trzeba włożyć w to, żeby grać zgodnie ze sztuką, jest niewspółmierny do efektów. I dalej już moje słowa – to po prostu sztuka dla sztuki.

W ujęciu makro, najskuteczniejsza strategia gry na mikrostawkach sprowadza się do podążania za poniższymi wytycznymi:

  • valuebetuj do bólu;
  • overfolduj do bólu – wyjątek range bety, czyli zakłady za 25%/33% wartości puli;
  • graj konkretną ręką, a nie zakresem.

Jak widzicie, to zupełne przeciwieństwo tego, z czym mamy do czynienia, gdy zgłębiamy teorię gry. Graczom z dużymi ambicjami, a do takich ja się zaliczam, ciężko w to uwierzyć, dopóki nie spróbują grać w ten sposób. To naprawdę działa. Prosty poker jest najskuteczniejszy przeciwko zdecydowanej większości populacji. Życzę sobie i Wam tego, żebyśmy byli na tyle zdyscyplinowani, żeby korzystać z dobrodziejstw grania w ten sposób.

Na koniec jeszcze słowo na temat PokerStars

„Gwiezdny room” jest jednym z tych operatorów, którzy pozwalają na pełne wykorzystywanie trackerów i HUD-ów. Kto nie ma takiego oprogramowania, ma od niedawna bardzo pożyteczne narzędzie, dzięki któremu może wyłapywać i oznaczać graczy rekreacyjnych. To symbol karty, który można umieścić przy swoim avatarze. Im wyższa karta, tym więcej rozegranych rozdań na PokerStars. Jak wiadomo, żaden szanujący się reg, nie będzie zdradzał takich informacji na swój temat, tak więc śmiało można zakładać, że posiadacz „znaczka” należy do grona graczy rekreacyjnych i z miejsca można oznaczyć go sobie odpowiednim kolorem.

Codziennością są pokerzyści, którzy chwalą się tym, że rozegrali kilka tysięcy rozdań. Z tego typu informacji można wyciągnąć pewne wnioski i odpowiednio je wykorzystać. Swoją drogą, to widziałem na limicie NL2 przynajmniej dwóch graczy, którzy mieli na swoim koncie 10.000.000 rozdań. Co to świadczy o ich grze? Boty czy masochiści? A może gracze z problemami, którzy po raz kolejny „storbili” swojego rolla?

Tyle na dzisiaj. Życzę wszystkim udanego wieczoru.

 

Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?