Wczoraj opisywaliśmy „aferkę” związaną z nagłym zamknięciem pokerowego klubu Johnny’ego Chana w Houston. Na sobotni poranek przygotowaliśmy kolejną „dramę”, która rozgrywa się w społeczności pokerowych fotografów.
Zacznijmy od tego, że to nie fotografowie są sprawcami całego zamieszania, ale gracz, artysta i przedsiębiorca w jednym Brett Butz z PokerPaint, który bez zgody autorów zdjęć poddaje je modyfikacji, a następnie sprzedaje je w formie grafik, a teraz również żetonów NFT.
PokerPaint is doing a giveaway for piece #1/10 for the legendary @LexVeldhuis! Just RT for a chance to win and we will pick a winner on Sunday! pic.twitter.com/PuvVAbu16R
— Brett (@brettblaster) December 5, 2020
Co na to fotografowie?
Jeśli kiedykolwiek śledziliście fotorelacje z festiwali WSOP, bez trudu rozpoznacie te nazwiska: Hochstetler, Amato, Maxwell, Giron i inni. To właśnie ich zdjęcia modyfikuje, a następnie sprzedaje Butz. Robi to bez ich zgody, przez co – w ich mniemaniu – narusza ich prawa autorskie.
Hayley Hochstetler, szefowa fotografów pracujących dla Pokernews na WSOP, opisuje w mediach społecznościowych bulwersującą sytuację. Otóż w czerwcu bieżącego roku Butz skontaktował się z Hochstetler i zaproponował współpracę. Fotografka odmówiła – miała do tego prawo – a przy tym poinformowała go o powodach swojej decyzji. Bez jej zgody, a nawet przy jej wyraźnym sprzeciwie, Butz przerobił zdjęcie jej autorstwa i w lipcu tego samego roku przesłał zmodyfikowaną wersję do Hochstetler.
Fotografka nie ma wątpliwości, że Butz złamał jej prawa autorskie. Bezdyskusyjne jest również to, że artysta-grafik zrobił, co zrobił, w pełni świadomie i z premedytacją. Biorąc pod uwagę, że wcześniej otrzymał ze strony twórczyni wyraźny zakaz modyfikacji zdjęcia – nie wspominając już o sprzedaży – najłagodniej jego zachowanie możemy określić jako bezczelne. Hochstetler używa cięższych słów. Cytuje fragmenty prawa autorskiego obowiązującego na terenie USA i działalność Butza określa mianem złodziejstwa.
Fotografowie wysuwają żądania – Butz wydaje oświadczenie
Fotografowie zażądali od Butza zaprzestania działalności przy użyciu zdjęć, do których praw nie posiada. Joe Giron zaproponował audyt, który miał ujawnić skalę bezprawnego wykorzystania zdjęć, a następnie ustalenie wartości odszkodowania.
Gdy sprawa została trochę bardziej nagłośniona, Butz wydał oświadczenie. Jego treść zamieszczamy poniżej.
— PokerPaint (@PokerPaint) September 27, 2021
W skrócie: Butz posypał głowę popiołem. Przy tym zasłaniał się niewiedzą i nieznajomością prawa autorskiego. Zapowiedział konsultację prawną w tej sprawie i dostosowanie działalności swojej firmy do wymogów prawa. Zobowiązał się również usunąć ze swojej strony wszystkie dzieła, które naruszały prawa autorskie innych osób, a także oferował zadośćuczynienie za swoje czyny.
Wyglądało na to, że sprawa znalazła swój szczęśliwy koniec.
To były tylko puste słowa
Przez jakieś dwa miesiące był spokój, a sprawa wróciła w początkach września. Fotografowie Danny Maxwell oraz Christian Zetzsche zwrócili na Twitterze uwagę Butzowi, że ten nadal bezprawnie wykorzystuje w swojej biznesowej działalności dzieła, do których nie posiada praw. Publicznie oraz w sposób formalny wezwali oni przedsiębiorcę do zaprzestania procederu. Butz szybko zapomniał o pojednawczym oświadczeniu, które niedawno sam wystosował, i coś tam im tylko odburknął.
W rozmowie z Pokernews właściciel Poker Paint oskarża fotografów o chciwość. Jak sam mówi, niektórzy żądali nawet 40% (udziału w zyskach?), a on chciał im płacić po 2%. Ostatecznie był skłonny zaoferować między 20% a 25%. Portal dowiedział się również tego, że część fotografów podjęła rozmowy z Butzem, a część kategorycznie odmówiła wchodzenia z nim w biznesowe relacje.
Sytuację gmatwają sami pokerzyści, którzy rozpoczęli z artystą współpracę i zaczęli promować jego prace. Fakt, pełne kolorów modyfikacje Butza mogą się podobać, a obdarowani zdjęciami gracze przymykają oko/nie pytają – niepotrzebne skreślić – o kwestię praw autorskich. Czas płynie, Butz zarabia, a autorzy zdjęć liczą straty.
Wygląda na to, że dopóki fotografowie rzeczywiście nie wkroczą na drogę sądową, nie ma co liczyć na polubowne rozwiązanie tej sprawy.