Wielu graczy narzeka dzisiaj, że poker stał się za trudny. Ja wierzę, że na świecie nie ma żadnych doskonałości. Istnieją jednak rzeczy, które odpowiadają nam na tyle sposobów, że ich drobne wady przestają mieć dla nas jakiekolwiek znaczenie. Mało tego! Czasem, gdy włożymy w nie odrobinę serca stają się one dla nas kolejnymi zaletami.

Wymaga to oczywiście czasu, ale nawet denerwujący nawyk żony może wydać nam się urokliwy. Podobnie jest oczywiście z pokerem, gdzie wszystkie losowe rzeczy możemy zaakceptować, jeśli zdamy sobie sprawę, że to tylko szum informacyjny, w którym wiodącym głosem powinny być nasze umiejętności.

Dzisiaj chciałem opowiedzieć nieco o tym, co dla mnie tworzy magię pokera. Za oknem śnieg, więc czas na to idealny, a może i Wam przypomni co tak mocno przyciągnęło Was do gry kilka lat temu. Jeśli karty to natomiast dla Was coś nowego, to może pomogę Wam odnaleźć kilka elementów, które dla mnie są kluczowe, aby zakochać się w jakiejś grze. Macie ochotę na sentymentalną podróż?

Wyzwanie i współzawodnictwo. Do dziś pamiętam jak komputerowi przeciwnicy „łoili” mnie niemiłosiernie, szczególnie w mordobiciach. Zaczęło się od durnego Pac-mana i trwa do dzisiaj w The Evil Within II. Oczywiście zazwyczaj na najwyższym stopniu trudności, ale jednak. Bo wiedzieć musicie, że uważam się za całkiem dobrego gracza, a tu kurna nagle ktoś (nawet 8-bitowy, nędzny, szary i podły) procesor leje mnie po ryju!!! No jak to? Mnie? Niedoczekanie. Dalej oczywiście za mocnymi słowami leciały joysticki, pady i myszki. Filmy tego typu oglądam czasem z łezką w oku na YouTubie. Ostatnio coraz rzadziej, bo poker daje mi (wiecznemu bywalcowi mikro stawek) te same emocje, tylko już jakby spokojniej do tego podchodzę. Bądź co bądź, chyba jednak trochę dorosłem przez te lata…

Lenistwo i wygoda. Uwielbiam porobić wszystko w domu i mieć czas dla siebie, o czym pisałem ostatnio. Jestem bowiem jednym z tych, którym rodzice nie podkładali pod mordę chipsów w miarę przechodzenia kolejnych poziomów w Mario, więc musiałem sam zadbać o pewne przyjemności. Do dziś kocham wieczór przy padzie albo klawiaturze. Kojarzycie ten klimat. Nikogo w domu, dobry tytuł i świadomość kilku godzin wolnego. Poker daje mi to wszystko, tak samo jak każda inna gra komputerowa. Ba! mam nawet wybór, czy chcę wyjść do znajomego na grę czy posiedzieć w domu. W pokera w dzisiejszych czasach grać można wszędzie, nawet na telefonie w autobusie. Jak tu nie kochać XXI wieku?

Pieniądze szczęścia nie dają. Taaa… Wiecie kto tak mówi? Jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności zawsze ci, którzy mają ich pod dostatkiem. Prawda niestety wygląda tak, że naprawdę niejedno one ułatwiają. Nawet, jeśli szczęścia i przyjaźni nie kupią, to jednak ich brak owszem potrafi uczynić życie o poziom bardziej upierdliwym. Nie polecam. A tak się akurat składa, że poker oprócz bycia fantastyczną grą umysłową pozwala także na zarobienie kilkuset dolarów na boku. I wilk syty i Kansas city.

Przyjaciele i wieczorne imprezy. Tutaj moje kochane karciochy otworzyły mi przed laty naprawdę wspaniałą opcję na tego typu „eventy”. Prawda moi drodzy jest bowiem taka, że pokera kocha każdy facet. Wyjątki są dwa, jak powiedział mi dobry znajomy, który uczył mnie gry po roku 2000. Albo jest coś z nim nie tak, albo ma pewne zasady i jak najbardziej trzeba to uszanować. Miał rację. Reszta z nas uwielbia jednak karty. Czyż nie tak poznawaliśmy się na wycieczkach ze szkoły, przy pierwszych piwach i wypadach bez rodziców? Czyż to nie zmięta talia kart pozwalała przetrwać nudne lekcje w szkole? Zanim bowiem nastąpiła era migających ekranów ludzie sporo czasu bawili się przy 52 czy 24 kartach i poker był tam z nimi wśród innych gier. Dzisiaj, niczym my sami po prostu dorósł i rozwinął się.

Fajnie, że tak się stało. Wszystko się zmienia, ale przecież tak naprawdę nic nie jest nigdy stracone. Nie jestem już tym chłopcem z wypiekami na twarzy i spoconym joystickiem w rękach, ale cieszę się nadal tak samo, gdy karty lecą w moją stronę na stole. Niczym dziecko na widok prezentów pod choinką.

Wesołych Świąt, drodzy przyjaciele, gracze.

baner Maksymalny rakeback na PartyPoker!

ŹRÓDŁOWesker's Diary
Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.