W pierwszych dwóch częściach naszej opowieści (1, 2) przyjrzeliśmy się zagadnieniu donk betu z pozycji gracza podbijającego przed flopem. Wyszło nam z tego, że donk bet nie jest dobrym pomysłem, a w dodatku jeżeli mamy na tak zagrywającego przeciwnika odpowiednią próbkę statystyk, możemy go łatwo wykorzystać.
I dalej dzisiaj ciągniemy założenie, że donk bet NIE JEST prawidłowym zagraniem. Dużo lepszym jest chociażby check-raise. Do tego, kiedy donk bet ma sens, jeszcze dojdziemy…
3. Check-raise jest seksowniejszy od donk betu
Check-raise jest lepszy od donk betu z kilku powodów:
– Gdy gracz będący na pozycji zagrywa, otrzymujesz możliwość efektywnego zagrania jako ostatni na flopie.
– Wygrasz dodatkowe żetony, kiedy przeciwnik zablefuje na flopie.
– Zniwelujesz equity rąk przeciwnika, który zrzuci karty do twojego podbicia.
– Zapobiegniesz atakowi overbetem rywala na twój zakres checku.
Natomiast głównym problemem w check-raisowaniu jest to, że nie będziesz mógł go zastosować, gdy rywal również zaczeka na flopie.
Z wcześniejszych obliczeń dowiedzieliśmy się, że posiadanie kilku silnych rak w naszym zakresie check-raisów jest niezbędne, by zapobiec użyciu przez rywala przeciwko nam strategii overbetów. Jednym z problemów donk betowania jest to, że redukujemy przez to ilość bardzo silnych rąk w naszym zakresie do czekania, przez co cierpi nasza strategia check-raise.
Donk betowanie jest więc trudne do zbalansowania ze strategią check-raise – często będziemy musieli mieszać nasze zakresy w jednej i drugiej strategii, by być pewnym, że mamy najsilniejsze ręce w obu zakresach – powiedzmy, donk bet z najniższym setem w 50% przypadków i check-raise z takim samym układem w 50% przypadków.
Mieszanie zakresów w praktyce może nastręczać trudności. I dopóki wszystkie twoje zakresy nie będą odpowiednio zbalansowane, więcej EV stracisz na donk betach niż zyskasz.
4. Nie możemy wykorzystać wysokiej częstotliwości c-betów
Duża częstotliwość c-betowania niegdyś była bardzo popularna, i nie bez powodu.
Kiedyś mieliśmy masę słabych graczy, których gra opierała się na strategii: albo trafię flop, albo folduję. A jak już trafili flopa, to uderzali donk betem. C-betowanie przeciwko takim graczom było niemal maszynką do robienia pieniędzy. Częstotliwość c-betów mogła wynosić i 100% wobec takich zawodników , bez względu na strukturę flopa. No ale w końcu oni także się połapali, że warto zagrać nieco bardziej agresywnie i zaczęli stosować chcek-raise. Co z kolei spowodowało uspokojenie się agresywnych c-betujących.
Wielu graczy wciąż c-betuje z częstotliwością ponad 70%, co oznacza, że ich c-bet jest zazwyczaj słaby. Możemy to wykorzystać, check-raisując szerzej. Przeciwko takim graczom, idealne będzie posiadanie w naszym zakresie do check-raisów wielu silnych rąk.
I ponieważ nasza strategia check-raise będzie skuteczna przeciwko gracom z wysoką częstotliwością c-betów, donk betowanie ponownie okazuje się kiepskim wyjściem.
A w części kolejnej – nareszcie! Kiedy donk bet ma jednak sens?