Dużo w tym tygodniu mówiło się o turniejowych dealach – tych oficjalnych i tych uzgadnianych na korytarzach lub w toaletach. Temat dealowania postanowił poruszyć również nasz redaktor, Doro.

W rozmowach o dealach gracze dzielą się na dwa obozy: na zwolenników całkowitego samostanowienia – „pula nagród powstała z naszych wpisowych, dlatego w pełni możemy decydować o jej podziale” – oraz na przeciwników całkowitego samostanowienia, czyli na osoby reprezentujące podejście „żadnego układania się”. Ja tę sprawę widzę jeszcze inaczej, a częściową rację potrafię przyznać jednej i drugiej stronie.

Grupy interesu

Zrozumienie punktu widzenia pokerzystów nie nastręcza specjalnych trudności. Gracze z własnej kieszeni opłacają wpisowe oraz pokrywają rake. Każdy cent w puli nagród – chyba, że nie doszło do przekroczenia progu gwarantowanego – stanowi ich własność, a wszyscy dobrze wiemy, że prawo własności gwarantuje właścicielowi możliwość swobodnego rozporządzania posiadaną rzeczą.

Po drugiej stronie barykady stoją organizatorzy turniejów, czyli inaczej rzecz ujmując, gospodarze. Na ich barkach spoczywa cały ciężar organizacyjny i wszelkie ryzyka występujące przy prowadzeniem tego typu działalności. Jako gospodarze mają prawo określić regulamin, którego goście – pokerzyści – powinni przestrzegać.

Podobny obraz

Do obozu przeciwników całkowitego samostanowienia należą też kibice/widzowie. Ta grupa poświęca swój cenny czas na oglądanie rywalizacji sportowej. W zamian za to chce otrzymać widowisko, w którym do końca będą emocje.

Ostatnią grupą, o której chciałbym powiedzieć, są sami uczestnicy turniejów. Barry Greenstein, w grach cashowych, w sytuacjach, gdy dochodzi do all-inów, nigdy nie decyduje się na wielokrotne wykładanie czwartego i piątego streeta, tym bardziej całych boardów. Możemy przypuszczać, że w gronie graczy turniejowych znajdują się również osoby, dla których dealowanie jest zaprzeczeniem idei pokerowej rywalizacji w najczystszej postaci.

Przeciąganie liny

Zbliżenie stanowisk pomiędzy pokerzystami a pozostałymi grupami interesów w dużej mierze blokuje postawa egocentryczna każdej ze stron. Dwaj najważniejsi gracze, czyli pokerzyści i organizatorzy, wychodzą z założenia, że ich rola w tworzeniu pokerowego wydarzenia jest najważniejsza. Na tej podstawie każda ze stron domaga się przyznania jej pozycji dominującej.

Znalezione obrazy dla zapytania przeciąganie liny

W rzeczywistości obie strony są równorzędnymi partnerami, i to w dodatku mocno od siebie zależnymi, którym powinno zależeć na jak najlepszej współpracy. Zaakceptowanie takiego stanu rzeczy i wsłuchanie się w potrzeby drugiej strony z pewnością ułatwiłoby osiągnięcie kompromisu.

To deal or not to deal?

Transmisje z FT mają na celu promocję danego wydarzenia – nie tylko konkretnej marki, ale również pokera jako dyscypliny. Streamy robione są zarówno w interesie organizatorów, jak i w interesie graczy. Niestety deale – a w szczególności te z udziałem wielu osób – w jednej chwili zabijają całe show. Po uzgodnieniu nowego podziału nagród najczęściej można już wyłączyć transmisję. Na tym – w długim okresie – stracimy wszyscy.

Jestem zdania, że w eventach telewizyjnych nie powinno być możliwości dealowania (a przynajmniej nie w większym gronie niż 3-handed), za to jestem za oficjalnym umożliwieniem takiej opcji w każdym side evencie i w Main Eventach, które nie są transmitowane w telewizji/w Internecie.

Pokerzyści zaraz rzucą się na mnie i podniosą argument, że pieniądze należą do nich i że mogą z nimi robić, co chcą. Mogę z tym żyć… Co ciekawe w dużej mierze się z nimi zgadzam – stąd moja aprobata dla dealowania w eventach bez transmisji – ale nie do końca.

Poker Fever Main Event - marzec 2017

W mojej opinii w pełni o swoich pieniądzach gracze mogą decydować w chwili, gdy biorą udział w prywatnej grze, w której sami określają zasady. W innym przypadku powinni respektować prawa, jakie narzuca im organizator turnieju. Jeśli komuś nie podobają się zapisy w regulaminie, który jest znany przed startem imprezy, niech nie przyjeżdża na dany turniej. Miejsc do gry nie brakuje – na pewno każdy znajdzie coś odpowiedniego dla siebie.

Nie powinno dochodzić do sytuacji, która miała ostatnio miejsce w turnieju WPT Fallsview. To, co zrobił Mike Leah i jego partner z heads-upa, Ryan Yu, jest dla mnie wyrazem całkowitego braku szacunku dla publiczności i dla organizatorów – mimo iż obaj twierdzą inaczej. Co WPT ma teraz pokazać w swojej transmisji? Że gracze stosowali softplay, bo dogadali się „w toalecie”?

Działając w ten sposób nie zbudujemy dobrego wizerunku pokera, a jeśli takie sytuacje będą się powtarzać, w końcu ludzie odwrócą się od oglądania transmisji i cała społeczność wyjdzie na tym źle.

Epilog

Trzeba pamiętać o tym, że gra nie odbywa się w próżni. Tu nie chodzi tylko o pokerzystów występujących w finale, którzy chcą osiągnąć jak najlepszy wynik finansowy, ale też o inne grupy interesów, które realizują swoje cele.

„Ale co mnie obchodzą organizatorzy i widzowie? Ja tu najbardziej nadstawiam karku” – powie wielu z Was.

No, i wracamy do przeciągania liny, i koło się zamyka.

Dołącz do najlepszych na PartyPoker!

Dołącz do najlepszych na PartyPoker - Mike Sexton!

Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?