Oddam swój głos na tę partie polityczną, która rozsądnie ureguluje hazard w Polsce.
Polityką się brzydzę. Nie ufam politykom. Z zasady nie opowiadam się publicznie po żadnej ze stron sporu politycznego. Nie robię tego dlatego, że w Polsce od dawna nie ma miejsca na kulturalną debatę o poglądach, opiniach i przekonaniach, za to w każdym miejscu, gdzie ścierają się odmienne wizje, czyli praktycznie wszędzie, trwa nieustająca licytacja na to, kto jest prawdziwym Polakiem i ma monopol na Polskę, polskość i wszechwiedzę.
Mechanizm demokratycznych wyborów jest dla mnie niezrozumiały. Nie potrafię wspierać swoim głosem nikogo, kto w okresie przedwyborczym zrobi wszystko, żeby mi się przypodobać, a gdy już dzierży władzę, realizuje wyłącznie swoje interesy oraz interesy grup, dzięki którym może możliwie najdłużej utrzymać się u steru. Kilka razy spróbowałem głosować. Różnicy nie było żadnej, dlatego od kilku lat nie chodzę już na wybory.
Jaki macie pomysł na ustawę hazardową?
Do przemyśleń, które doprowadziły do napisania niniejszego artykułu, zainspirował mnie wpis Jacka Danielsa na Twitterze, który publicznie zapytał Roberta Biedronia o jego podejście do kwestii regulacji hazardu w Polsce. Jako osoba postronna odniosłem wrażenie, że od tej odpowiedzi może wiele zależeć, może nawet poparcie dla nowej partii, z którą do wyborów parlamentarnych zamierza stanąć były prezydent Słupska. Zacząłem się nad tą sprawą zastanawiać…
Czy ktoś z @wiosnabiedronia lub sam @RobertBiedron może mi (choćby w skrócie) powiedzieć, jaki jest plan partii na ustawę hazardową? Czy ten punkt jest w ogóle w programie partii? Gdzie mogę się tego dowiedzieć?
— Rafał Gładysz (@JD_poker) February 3, 2019
Programy gospodarcze przerobiłem już wszystkie
Urodziłem się w 1982 roku. Siłą rzeczy nieświadomie liznąłem trochę komunizmu, a po transformacji żyłem zarówno pod rządami lewicy jak i prawicy. Słyszałem, że Polska będzie „zieloną wyspą”, „tygrysami Europy” i krainą opływającą w dostatki. Wciąż czekam na obiecane mi 100 milionów…
Takie i podobne deklaracje padały z ust polityków za każdym razem, gdy zbliżały się wybory parlamentarne, prezydenckie też. Niestety w ciągu 36 lat swojego życia nie przypominam sobie okresu, w którym mogłem powiedzieć – „Ach, dobrze wybraliśmy. Teraz to mamy gospodarza, który dba o Polskę. Teraz żyje nam się lepiej. Już wiem, na kogo zagłosuję w następnych wyborach”. Zmierzam do tego, że między poszczególnymi rządami, wyłączając z tego mniej lub bardziej nieudane reformy kolejnych ekip, nie ma większej różnicy. W końcu każda z nich dąży do tego samego celu… Żeby utrzymać się przy władzy.
Paradoksalnie po blisko 30 latach od transformacji i rządach lewicy i prawicy efekt jest taki, że wskaźniki makroekonomiczne jako kraj mamy całkiem niezłe. Jednak liczby, nawet te najbardziej korzystne, mówią bardzo niewiele o tym, jak naprawdę żyje się w Polsce i kim staliśmy się przez ten czas jako społeczeństwo. Nie czas i nie miejsce, żeby o tym teraz rozmawiać.
Skoro nie widać różnicy, to może jednak się wybiorę
Doszedłem do wniosku, że jedyną rzeczą, która w czasie najbliższych wyborów mogłaby sprawić, że ruszyłbym się z domu i poszedłbym zagłosować, jest zawarcie w programie przez jakąś partię rozsądnej wizji uregulowania hazardu (poker ciągle podlega pod tę ustawę) – przy czym jest to warunek konieczny, a nie wystarczający.
Najwspanialsza nawet ustawa, którą obiecywałaby partia mająca za nic swobody obywatelskie i konstytucję – mówię czysto teoretycznie – nie uzyska mojego poparcia, bo to nie chodzi o to, żebym zaprzedał duszę diabłu. Chcę, nawet bardzo chcę, żeby zawód pokerzysta był traktowany na równi z innymi profesjami i żeby pokerzyści nie musieli działać w podziemiu. Mam jednak świadomość tego, że są sprawy znacznie ważniejsze dla kraju niż dobrze uregulowana gra w pokera.
Zróbmy wszystko, żeby przyjąć to zaproszenie
Na łamach naszego portalu Jakub Suszka pisał wczoraj o tym, jak rozwinął się rynek pokerowy w Portugalii, Francji i w Hiszpanii, po tym, jak został uregulowany i skonsolidowany. Przedstawiciele władz zgodni są co do tego, że utworzenie wspólnej puli online było dobrym posunięciem. Członkowie rynku FRESPT (skrót od nazw poszczególnych państw) już teraz snują plany rozszerzenia wspólnej puli graczy na inne kraje pozostające w UE oraz w Europejskim Obszarze Gospodarczym. Dlaczego mielibyśmy z tego zaproszenia nie skorzystać? Czy u nas nie może być normalnie?
Wspólna pula pokera online – Portugalia, Hiszpania i Francja zapraszają inne kraje
Na dzień dzisiejszy to jest oczywiście niemożliwe, ponieważ mamy koszmarną ustawę hazardową, która m.in. przewiduje 25% podatek od wygranych w turniejach i zabrania reklamowania gier hazardowych. Ustawodawca nie zauważył nawet tego, że sam zapędził w kozi róg Totalizator Sportowy, który w imieniu państwa, na zasadach monopolistycznych, ma oferować pokera online (kasyno już działa). Ale jak to zrobić, skoro np. zabronione jest oferowanie gier cashowych? Nie można zapominać również o tym, że kwestia tego, czy będziemy mogli grać we wspólnej puli np. europejskiej, czy czeka nas duszenie się we własnym sosie, jest przez ustawę nierozstrzygnięta. Szybko to my się tego legalnego pokera online nie doczekamy.
Przy ustawie hazardowej trzeba będzie ponownie „majstrować”, bo ta w obecnym brzmieniu związuje ręce nawet spółce upoważnionej do działania w imieniu państwa. Jestem prawie pewny, że zrobi to kolejna ekipa rządząca, bo temat hazardu już mało kogo interesuje – ważne, że sprawa automatów jest odpowiednio uregulowana – dlatego musimy być czujni.
Przy urnach wyborczych trochę się prostytuujemy
Na koniec naszła mnie jeszcze taka refleksja odnośnie samej idei wyborów.
Przy urnach wyborczych wszyscy trochę się prostytuujemy. Politycy uwodzą nas swoimi programami wyborczymi, obiecują złote góry i szklane domy, a w zamian chcą uzyskać nasze poparcie. My oddajemy swój głos na osobę lub grupę osób, których dojście do władzy przyniesie nam wymierne korzyści.
Na każdego znajdzie się odpowiednio długi kijek, z odpowiednio długim sznurkiem, na końcu którego będzie wisiała kiełbasa doprawiona idealnie pod gusta i guściki danego wyborcy. Wiem, że to jest mało romantyczna wizja, która kłóci się z ideą wyborów postrzeganą jako obywatelski obowiązek, ale tak właśnie działa mechanizm wyborczy. Ja – po części – za to bardzo PILNIE sprzedam się za dobrą ustawę hazardową, a właściwie za dobre zapisy regulujące grę w pokera live oraz online – reszta zapisów tej ustawy mnie nie interesuje. A Wy?
Życzę wszystkim rozsądnych wyborów.