Robiąc poranną prasówkę, natknąłem się na Tweeta Patricka Leonarda. W jednej chwili moja wyobraźnia zaprowadziła mnie na czeską wieś, w sam środek niczego. Z najwyższej wieży King’s Casino wita Was Doro, zamknięty w twierdzy Rozvegas.
O tym temacie zaćwierkał Wam jako pierwszy w porannych wiadomościach Jakub Suszka. Patrick Leonard zaproponował na Twitterze wyzwanie, które polega na zamieszkaniu przez rok na terenie kompleksu hotelowo-kasynowego w Rozvadovie. Brzmi to jak bajka czy jak koszmar?
Rozvadov is the sickest place, especially Kings. Very fun to grind here, but how much would you have to be paid to stay in the building for 1 year. You can grind live/online/gym but can't leave the doors (free hotel + food) some crazy answers so far.
— Patrick Leonard (@plenopads) February 12, 2018
Śmiałek, który zdecyduje się na taki krok, będzie musiał przestrzegać pewnych zasad. Jedną z nich jest zakaz wychodzenia na zewnątrz. Opis zadania nie jest do końca precyzyjny, dlatego zapytałem na Twitterze Leonarda, czy zakaz wychodzenia jest absolutny – nie można po prostu wyjść na świeże powietrze – czy dopuszcza się wyjście na dwór? No bo może jest tak, że regulamin umożliwia poruszanie się po całym terenie, na którym usytuowany jest kompleks w Rozvadovie, a to z miejsca zmienia bardzo wiele.
AKTUALIZACJA: W trakcie pisania tego artykułu okazało się, że nie można przekroczyć progu drzwi. Nie ma balkonu, okna się nie otwierają. Najdalej, jak można się posunąć, to do stania w drzwiach i do wdychania świeżego powietrza. Trochę mało, kurde blaszka.
3 dni i w kaftan
Pamiętam, jak w czasach szkolnych wybraliśmy się z wychowawczynią klasy do miejskiego centrum obrony cywilnej – musiała być to jakaś lekcja WOS-u w terenie. Przypominam sobie moment, w którym przewodnik wprowadził nas do takiego piwnicznego pomieszczenia, gdzie stał jakiś agregat. W pamięci utkwiło mi jeszcze to, że w malutkich okienkach umieszczonych tuż przy suficie znajdowały się metalowe klapy, które umożliwiały hermetyczne zamknięcie okien. Jak się potem okazało, był to schron, w którym w razie ataku, w tym ataku gazowego, służby koordynujące obronę cywilną mogły znaleźć schronienie – przynajmniej na jakiś czas.
Nie byłbym sobą, gdybym wówczas nie zapytał prowadzącego, ile można przetrwać w takim pomieszczeniu. Pamiętam jak dziś, że pan z wąsem odpowiedział mi, że trzy dni. Drążyłem temat, gdyż chciałem się dowiedzieć, z czego wynika to ograniczenie; z braku tlenu, żywności, wody? – Nie – odpowiedział nasz przewodnik. – Psychika ludzka jest tak skonstruowana, że przy absolutnej izolacji od świata zewnętrznego, i to w sytuacji, w której spodziewamy się wszystkiego najgorszego po ewentualnym wyjściu na zewnątrz, człowiek po tym czasie postrada zmysły – zakończył swoją wypowiedź „obrońca cywilny”.
Twierdza Rozvegas – szansa na „near death experience”?
Co czeka śmiałka, który zdecyduje zamknąć się na rok w twierdzy Rozvegas? Kasyno zapewnia wszystkie udogodnienia – wikt i opierunek w pełni, i to w luksusowych warunkach – ale nie zapewnia czegoś bardzo ważnego, obcowania z naturą, a tego przecież potrzebuje każdy z nas. Czy jest to wykonalne?
Rekord nieprzerwanego przebywania na stacji kosmicznej wynosi 340 dni. Taki turnus potrafił przetrwać amerykański astronauta, Scott Kelly. Zachowując wszelkie proporcje, czy 365 dni w izolacji – określonej jako brak możliwości wychodzenia na dwór – może wytrzymać losowo wybrana osoba? Nie jestem pewien. Wiem natomiast, że na decyzję o przystąpieniu do tego wyzwania największy wpływ będzie miała wysokość gratyfikacji finansowej. Tylko czy śmiałek będący już w trakcie swojej próby nie dojdzie czasem do wniosku, że zadanie jest na tyle ekstremalne, że żadne pieniądze nie zrekompensują mu niedogodności?
Czy ja bym to zrobił?
Tak.
Trzymając się pierwszej kwoty, którą Leonard poważnie rozważył, czyli 250.000€ za rok mieszkania na garnuszku u Leona, miałbym aż nadto pieniędzy, żeby grać cashówki, gdy najdzie mnie na to ochota. Abstrahując od gry, bo nie to byłoby dla mnie najważniejsze – pewnie starałbym się chronić kapitał, gdyż to, co zostanie, gracz może zabrać dla siebie – zdecydowałbym się na taki krok z kilku powodów:
- mógłbym stale pisać dla PG – w ogóle obowiązek robienia codziennego vloga to jeden z warunków wyzwania
- miałbym siłownię pod ręką i ogromną szansę na to, aby zrzucić kilkadziesiąt kilogramów nadwagi (cholesterol chyba mi się uchem wyleje niedługo)
- miałbym gotowy materiał na napisanie książki – tytuł roboczy „Twierdza Rozvegas„
- miałbym wystarczająco dużo pieniędzy, żeby po zakończonej próbie wziąć ślub i urządzić wesele, w międzyczasie kupić ze dwa mieszkania na wynajem i zabezpieczyć sobie przyszłość
- nauczyłbym się komunikatywnie mówić po czesku i po niemiecku
- społeczność dałaby mi dodatkową motywację, żeby wytrzymać.
Nie mówię, że byłoby to coś prostego. Kiedyś leżałem kilka dni w szpitalu i wiem, że źle znoszę ograniczenie przestrzeni życiowej (i jakiekolwiek ograniczenia jako takie), ale wizja zrealizowania końcowego celu byłaby dla mnie na tyle atrakcyjna, że zagryzłbym zęby, spiął poślady i wytrzymał. Tak myślę… Ludzie przecież jakoś wytrzymują w więzieniu.
Gdyby to było całkowite odosobnienie, nie zdecydowałbym się na ten challenge za całe złoto z Fortu Knox. Myślę, że psychicznie nie wytrzymałbym tego i szybko skończyłoby się sytuacją, o której wspominał pan z obrony cywilnej.
No to co, kto ma tam komórę do Patricka Leonarda? ;)