Doro Blog odc. 50

Śmieję się, pisząc ten tekst – to nie wróży nic dobrego. Wielokrotnie bywało tak, że wpisy, które mi osobiście wydawały się interesujące i zabawne, przemijały bez większego echa. Często było również tak, że napisałem coś na kacu, bez większego zastanowienia, i oceniałem moją pracę na solidne 6/10, a Wy reagowaliście entuzjastycznie. Nie ma reguły – taki już los piszącego. Ciekawe, jak będzie dzisiaj?

Temat, który chcę poruszyć, mnie samego porusza na wskroś. Jest przy tym wstydliwy, żenujący, fascynujący i zarazem f(r)apujący. Z racji tego, że moje lico się rumieni, w kolejnym akapicie zagram jeszcze na zwłokę. A co mi tam, w końcu ja tu rządzę.

Przywaliło śniegiem, co? I końca nie widać. Zima pewnie znowu zaskoczyła drogowców. Ślisko i niebezpiecznie jest nie tylko na drogach, ale również na chodnikach. W taki dzień konie mechaniczne przegrywają rywalizację z tymi prawdziwymi. 

Popierdzielił, pogadał, a teraz do brzegu. Znam przypadki, w których konie mechaniczne biorą górę nad tymi żywymi. O, pierwszy z brzegu.

Latka lecą, organizm się starzeje. Człowiek zaczyna tułać się po lekarzach. Moja ostatnia wizyta u urologa zaowocowała wypisaniem zlecenia na badania, które muszę zrobić w laboratorium. Krew – checked. Mocz – checked. Kał – no na szczęście bez ptaszka. Spermo… co?  – Spermiogram, Doro – ptak jak cholera.

„Pan ze świerszczem proszony do kabiny nr 1”

Zawsze zastanawiałem się, jak technicznie wygląda pobranie życiodajnego materiału do badań? Dostajesz „Twój Weekend” do ręki i idziesz za kotarkę? A propos ręki – warto zaznaczyć, że to właśnie ten organ pełnić będzie w tym badaniu rolę koła napędowego. Spalę się ze wstydu…

To przecież nieludzkie, tak na zawołanie męczyć zwierzęta! A jak zwierz nie będzie miał ochoty na brykanie, gdyż mocno zlękniony i zestresowany pokotem leżeć będzie? I co ja wtedy mam zrobić? – Siostro, brak mocy wystąpił na jedynce, dawajcie niebieską – krzyknę w przerażeniu? Niech tylko jeszcze na dyżurce siedzi jakaś młoda dziewczyna, to prędzej wytworzę więcej energii niż mała elektrownia jądrowa – pyszne porównanie – a słowem się nie odezwę; cała para pójdzie w gwizdek, a badanie i tak trzeba będzie powtórzyć. Dramat za 3-2-1…

Gdy pomyślę sobie, że ktoś tu przede mną był, stał (?), leżał, czy siedział na kozetce, tapczaniku, czy cholera wie, co tam zastanę, to zbiera mi się na wymioty. Przecież tam strach będzie dotknąć czegokolwiek! Nie mogę się skupić! Aaaaaaa! Powiedzmy, że będę miał na swoje ciało jakiś wpływ: mózg będzie współgrał ręką, ręka z – aj, nawet mi się nie chce denerwować – no, ale powiedzmy, że tak będzie, to ile czasu tam siedzieć? Na szybko, ze wstrętem, trzy ruchy wór suchy, czy długo i dostojnie? Jak wyjdę po dwóch minutach, to nie będzie o mnie zbyt dobrze świadczyło. Jak badanie się będzie przedłużać, to chyba również nie zapunktuję u pielęgniarek (?). Jak w tym wszystkim znaleźć balans?

Moment przekazania urobku w ręce bezimiennej „piguły” jawi mi się jako marsz aleją wstydu, a przecież ja zawsze aspirowałem do „Hall of Fame”.

Blog Doro odc. 50
Że też człowiek musi się publicznie upodlić, żeby dobrego lachona móc wstawić na stronę…

Antonio Esfandiari vs Phil Laak – wstydliwy problem „Unabombera”

Obejrzyjcie poniższy filmik, a zobaczycie, że moje obawy nie są wyssane z palca. Widzicie te sępy, które stoją przed drzwiami i uprawiają sobie „podśmiechoojki”. Już wiecie, o czym mówię, gdy piszę o marszu wstydu? Swoją drogą Amerykanie grzeszą w całkiem przyjemnych warunkach. U nas chyba nie można na to liczyć, co? (początek interesującego fragmentu 1:13)

A może by tak?

Brak zasilania w warunkach stresowych nie chce dać mi spokoju. Może „setunię” napocząć w bramie i dopić przed gabinetem? Tylko czy zwierz nie będzie wtedy nadto skołowaciały, do zabaw nieskory? Myślicie, że wielkim nietaktem będzie poproszenie personelu o pomoc?

Wiem, załatwię Was własną tabletką, siostry, ha! Jednak w tym przypadku upodlenie trzeba będzie przeżyć w aptece. Średnie pocieszenie. Gdzie jest Dionizy Złotopolski, gdy potrzeba napoleońskiego planu? Nie znajduję żadnych odpowiedzi, a pytania nie przestają się mnożyć.

Trzeba będzie to przeżyć…

Przepraszam, jeśli tym tekstem kogoś „zgruszyłem”.

baner Maksymalny rakeback na PartyPoker!

Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?