Ripper blog

W ostatnim odcinku mojego super turbo zajebistego bloga, nawet się nie przedstawiłem, a przecież powinienem! Więc dziś będzie trochę o mojej osobie – skromnej, nie skromnej, sam już nie wiem, ale o mnie i to się liczy!

Trochę czasu minęło od ostatniego odcinka, jednak do tego typu wpisów potrzebuję trochę czasu, nabrać weny czy coś w tym stylu – whatever. Ostatnio zaskoczył mnie pozytywny odbiór, sporo wiadomości na priv z feedbackiem i gratulacjami. Zajebiście, dziękuję! Tym razem też postaram się stanąć na wysokości zadania!

Zaczynajmy więc!

Kim Ty, k…, jesteś gościu?

Jestem Kuba, lat 24 i pochodzę ze wschoduuu sukooo! Zimny wschód, Polska B, nazwij to jak chcesz, ale jest to wyjątkowe miejsce. Dopiero teraz, gdy jestem tak daleko naprawdę to doceniłem. Wyprowadziłem się już jakiś czas temu, wcześniej pomieszkiwałem w Toruniu i Warszawie, o tym gdzie żyję niestety nie napiszę – ze względów wiadomych :(

Pokerem zajmuję się od dłuższego czasu, nie wiem dokładnie ile i nie chcę strzelać, bo zaraz znajdzie się jakiś „Pan Mądry”, który doliczy się kilku miesięcy mniej i zarzuci mi że jestem kłamcą :D

Najpierw wiadomo, jak każdy próbowałem wszystkiego po trochę, mtt –> sng –> cash –> mtt i tak w kółko, a torba goniła torbę, dyszka tu, dyszka tam, aż w końcu zatrzymałem się na sitkach, na których trochę posiedziałem, po czym wskoczyłem na „emteteczki”.

Grane było głównie na roomach-krzakach, bo Starsy to wiadomo – rigged. Kilka godzin prywatnych treningów, wpadał jakiś profit, ale nigdy taki żeby się utrzymać wspólnie z rodziną czy coś.

Później przerwa, powrót z treningami i już było juicy. Dorzucane gierki live czy cash, które też swojego czasu były juicy i jakoś to wszystko leciało, grosz do grosza, tu gdzieś się coś przycięło, tam się sprzedało i wszystko leciało.

Finalnie zacząłem grać SnG, na których poczułem się najpewniej i dawały mi one największy i pewny profit. I tak oto zostałem trenerem w PokerGround! To chyba tyle o poksach, bo resztę wiecie, skończyłem finalnie na Spin N Go.

Jakieś zajawki, pasje, sporty?

Szachistą nie jestem, piłkarzem też nigdy nie byłem :)

Od najmłodszych lat w moim życiu muzyka odgrywała wielką rolę, jednak zawsze pozostawałem tylko słuchaczem – no, kiedyś nawet coś tam próbowałem nagrywać. Kolejny małolat, który był naiwną ofiarą bloków, klatek i wielu innych miejscówek, do których mało kto zaglądał.

Wieczory spędzane pod blokiem, browarek, lolek i jakoś to wszystko się kręciło od weekendu do weekendu. Aż coś pękło i wszystko się skończyło.Nowe towarzystwo, nie powiem, że lepsze, bo wcześniej też nauczyłem się wielu rzeczy, głównie tych najważniejszych, brat bratu bratem i tak dalej, główną naszą cechą było to, że każdy leciał za każdym w ogień, fajne czasy.

Nowe towarzystwo, z którym żyje do dziś to ludzie ambitni, młodzi i ciekawi świata. To właśnie przy nich młody człowiek jakim byłem uwierzył w siebie..

Finalnie stukałem w kosza w drużynie.

Całe życie drugi, wszędzie drugi a nawet jak jestem pierwszy to czuję się jakbym był k… drugi…

Wiesz jak to jest zawsze słuchać, że jesteś gorszy od innych, żebyś zszedł na ziemię, że i tak skończysz w pracy za 1200 i tyle?

Nie pochodzę ze złego domu, zawsze było na w miarę dobrym poziomie, więc nigdy nie mogę powiedzieć, że czegoś od rodziców nie dostałem, mowa tu oczywiście o ubraniach, jedzeniu itp. Zwykła normalna rodzina, za to zawsze będę dziękował rodzicom.

Jednak, tak jak mówiłem, zawsze drugi… :D

Przez to, jak wszystko się potoczyło, ostre życie się zakończyło, a melanż poszedł w odstawkę, alkohol piję tylko przy okazji.

Zacząłem czytać książki, dbać o siebie, a co najważniejsze obracać się w najlepszym towarzystwie i żyć z wiarą, by wszystkim, którzy we mnie zwątpili szczęki wbiły się w twardy asfalt ze zdziwienia że jednak Ripper wyszedł na człowieka, a nie luja, jak wszyscy myśleli.

Ostatnio siedząc z moim przyjacielem w jego ogrodzie, popijaliśmy Chivasa przy ognisku i rozmawialiśmy. Powiedziałem wtedy:
”Słuchaj, bo tu już nie chodzi o pieniądze… Tu już chodzi o to, by tym wszystkim sk…, którzy doprowadzili do tego, by młody człowiek przestał w siebie wierzyć, dupy pękły z bólu, że jednak mu się udało”.

tim_optimized

I to jest sto procent prawdy, kochani!

Idźcie przez życie mimo przeciwności losu, unikajcie złych ludzi, którzy was niszczą i wykorzystują. Nie dawajcie się okłamywać i wierzcie w siebie i swoje możliwości, jesteście w stanie zrobić co tylko chcecie. Świat jest sk…ły, mało jest dobrych ludzi ale pamiętajcie, że zawsze na świecie jest ktoś, kto was zaakceptuje takimi jakimi jesteście!

Więc tak oto i powstał on, zwykły człowiek, który uwierzył, że się da. Człowiek, który był bliżej dna, niż mogłoby Ci się wydawać, ale dzięki ambicjom i ludziom, którzy go otoczyli udało mu się wrócić na dobre tory, by teraz udowodnić wszystkim, że się grubo mylili.

Swoją drogą gdy widzę najlepsze uczennice z mojej klasy pchające nie planowane wózki, to kto już wygrał? :D

Dziś nie przekazałem raczej nic nadzwyczajnego, ale chciałem się ładnie przedstawić, żebyście wiedzieli, kim jest ten po drugiej stronie.

A teraz bonus, czytaj postanowienie.

Od dnia, kiedy wyjdzie właśnie ten tekst, do dnia 1 stycznia postanawiam nie pić alkoholu, ani kropli, a w przypadku złamania tego postanowienia za $100 kupię karmy dla zwierząt w schronisku i zawiozę ją tam osobiście.

Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?