Zapraszam na kolejne spotkanie z Charlie Carrelem. Czy mam prawo do tego, żeby z wielkim mistrzem się nie zgodzić? Myślę, że mam. I dzisiaj to robię.
Kolejny odcinek cyklu „Złoto Charliego Carrela” będzie inny niż wszystkie. Dziś nie pokażę Wam rozdania, które Anglik rozegrał w nietuzinkowy sposób. Dziś pozwolę się z nim nie zgodzić. Wiem, kim ja jestem, żeby kwestionować to, co robi gość, który w pokera wygrał kilka milionów dolarów. Jednak uważam, że w tym konkretnym przypadku mam rację, a i temat, jaki chcę poruszyć, nie dotyczy analizy rozdania tylko kategoryzowania graczy.
Różnica w wizjach
Jeśli śledzicie wyzwanie Charliego Carrela, który od 50$ zamierza przejść drogę do 10.000$, to z pewnością wiecie, że w grach NL10 ZOOM Anglik wszystkich graczy, których sizing otwarcia wynosi 3x, z miejsca oznacza jako rekreacyjnych. Ja się z tym mocno nie zgadzam.
Dekadę temu wszyscy otwierali 3x BB. Z biegiem lat, gdy gry stały się agresywniejsze, a gracze tracili sporo pieniędzy na foldach do 3-betów, sizingi otwarć uległy zmniejszeniu. Standardem w branży stały się otwarcia robione sizingami od 2x do 2,5x. Można domniemywać, że Anglik sądzi, że osoba, która się nie dostosowała to branżowej normy, nie może być doświadczonym graczem. Z drugiej strony nie mogę się z nim zgodzić. Przecież wielkość naszych otwarć nie jest czymś stałym i powinna ulegać zmianom w zależności od tego, z kim siedzimy przy stole. Nikt nie mówi, że różnicując sizingi, robimy to ze względu na siłę naszego układu startowego. To oczywiście był bardzo powszechny błąd, jak to powiedzieliby pokerzyści anglojęzyczni, back in the days. To nie jest nasz przypadek.
To przecież nie jest mój wymysł
Peter Clarke, szkoleniowiec Run It Once, zarówno w swojej książce „The Grinders Manual”, jak i w kursie „From The Ground-Up” (jedno jest uzupełnieniem drugiego) zdecydowanie zaleca żonglowanie sizingami. Uniwersalna wielkość otwarcia pewnie będzie po prostu poprawna, ale specyficzne warunki przy stole mogą sprawić, że będziecie chcieli odejść od linii standardowych, aby wykorzystać tendencje swoich rywali. Jeśli ktoś nas często 3-betuje, to nie widzę powodu do tego, żeby nie obniżyć sizingu otwarcia do min raise’u. Jeśli ktoś jest calling station, a następnie często folduje po flopie do naszych zagrań kontynuacyjnych, z chęcią każę mu więcej płacić za możliwość obejrzenia kart wspólnych. A gdy na blindach siedzi naprawdę słaby gracz, który ma problemy ze znalezieniem przycisku „Fold” w swoim sofcie, z przyjemnością każę mu płacić 4 lub nawet 5 BB z możłiwość rozegrania ze mną rozdania bez pozycji. Jednym słowem robię wszystko, żeby mi było jak najlepiej. Jak to mówi „Lotek” w odniesieniu do seksu: Cała przyjemność po mojej stronie.
Czy większe niż standardowe sizingi robią ze mnie gracza rekreacyjnego? Wydaje mi się, że wręcz odwrotnie – one pokazują, że jestem graczem myślącym, który ma świadomość tego, że nawet przed flopem można zrobić coś lepiej i w konsekwencji albo zarobić więcej, albo stracić mniej. Panie Karolu, nie można wszystkich wrzucać do jednego wora. Nie to, żeby mnie to jakoś ubodło, ale „niesmak” pozostaje XD. Szczególnie, że ten wyższy niż standardowy sizing kwestionuje gracz, który jest królem exploita. Kto, jak nie pan powinien rozumieć powody, dla których przed flopem gramy 3x… Tych przecież jest cała masa – że wymienię tylko kilka z nich:
- na BB jest slaby gracz;
- na BTN jest calling station, którego chcemy policzyć drożej za przywilej grania z nami na pozycji;
- cały stół gra pasywnie – rzadko kiedy rywale 3-betują, a jeśli to już się dzieje, śmiało można zejść im z drogi.
- chcemy mieć odrobinę więcej folding equity, żeby uniknąć płacenia rake’u.
Podsumowanie
W dzisiejszym odcinku cyklu „Złoto Charliego Carrela” pozwoliłem sobie na wygłoszenie opinii odmiennej od tej, jaką prezentuje bohater całego „zamieszania”. Jeśli 3 „iksem” gramy z konkretnego powodu – nie dlatego, że właśnie podnieśliśmy układ startowy premium – nie uważam, żeby to świadczyło o tym, że jesteśmy graczami rekreacyjnymi. Myślę, że jest wręcz przeciwnie.