Pierwszy miesiąc nowego roku już prawie za nami. Jak Wam idzie trzymanie się sylwestrowych postanowień i dążenie do wyznaczonych celów? Ashley Adams postanowił zadać w tym kontekście jedno istotne pytanie.
Wygrywasz w pokera czy nie do końca? Proste pytanie.
„Zanim odpowiemy na to pytanie ważne jest zdefiniowanie tego, co dla nas oznacza bycie zwycięzcą. Czy jedno wygrane rozdanie na miesiąc wystarczy, abyś był usatysfakcjonowany? Czy musisz być jednak na plus z całego miesiąca gry?
Ciekawy przykład to osoba, która wygrała Main Event World Series of Poker w jednym roku, ale w kolejnym zdążyła już przegrać trzy eventy o tym samym buy-inie.
Inna sytuacja to ktoś, kto na pokerze zarobił w ubiegłym roku 10 milionów, ale przegrał w blackjacka 15 milionów i teraz wszyscy ścigają go za długi.
Dla każdego pokerowy sukces to trochę coś innego, choć często miarą są pieniądze. Dopiero, gdy szczerze odpowiemy sobie na to pytanie, możemy dowiedzieć się czy wygrywamy czy przegrywamy w pokera.
Poniżej krótka historia do przemyślenia.
Znam jednego gościa, który grywa w lokalnym klubie ze znajomymi. Co jakiś czas robią turniej i walczą o punkty rankingowe. Te z kolei są podliczane pod koniec roku celem wyłonienia zwycięzcy.
Raz na jakiś czas mój znajomy jeździ też do Vegas i lubi WSOP. Gra kilka turniejów i czasem udaje mu się dotrzeć do miejsc płatnych. Ostatnio podliczył wszystko i okazało się, że musiał w tym roku, mimo wygrania lokalnej ligi i paru miejsc płatnych na WSOP dopłacić do swojego hobby.
Nigdy nie zapisywał jednak wyników gry. Nie miało to dla niego znaczenia. Grał na stawkach, które nie nadszarpywały jego budżetu, a emerytura spokojnie wystarczała mu na jego wydatki.
Nazwiecie go zwycięzcą? Poniżej moja odpowiedź na to pytanie. Być może pomoże Wam w jakiś sposób dojść do własnych wniosków.
Wygrywanie w pokerze to oczywiście nie wszystko co liczy się w życiu. Można odnosić zwycięstwa na innych polach i tracąc pieniądze na stole i tak bawić się świetnie. Ludzie spełniają się w wielu innych rolach niż pokerzysta. Jeden jest świetnym ojcem, mężem, a drugi udziela się społecznie lub robi karierę w firmie. Oni nie muszą zarabiać na pokerze, aby czuć, że są zwycięzcami. (Inna sprawa, że można też być po drugiej stronie barykady – palantem, który zarabia na kartach krocie, ale to temat na inny artykuł.)
Określanie wygranych/przegranych na stole jest łatwiejsze, ale też trzeba umieć się do tego zabrać. Warto na początek wybrać jaki okres będziemy brali pod uwagę. W moim przypadku jest to rok, bo płacę podatki, więc jest mi wtedy łatwo wszystko skalkulować.
Pod koniec wyznaczonego okresu sprawdzamy czy zarobiliśmy więcej niż wydaliśmy na buy-in, dojazdy i związane z pokerem rzeczy i odpowiedź jest prosta. Wystarczy być ze sobą szczerym w tej kwestii.
Nie wliczamy innych gier, takich jak zakłady sportowe czy gry kasynowe. Cashówki i turnieje liczymy razem, w końcu to wszystko poker.
Dodatkowych korzyści, takich jak bonusy z poker roomów w postaci walizek żetonów czy kart nie doliczam. Z drugiej strony nie biorę pod uwagę tego, co wydałem na jedzenie w czasie turniejów. Tak czy inaczej jeść bym musiał. Upraszcza to obliczenia i w sumie sądzę, że wychodzimy z tymi drobnostkami na zero.
Rakeback to oczywiście nasz stały zysk, pod warunkiem, że nie ulega on zmianie. Gramy w końcu w oparciu o pewne zasady finansowe i o ile są one stabilne, to możemy je wziąć pod uwagę. Inaczej rzecz ma się z bonusami za trafienie na przykład najwyższego układu w czasie jakiejś promocji. To nie wynik naszej dobrej gry, tylko szczęście.
Jeśli po podliczeniu wszystkiego okaże się, że jesteś na minusie, ale bawiłeś się dobrze, to sorry, ale jesteś (zadowolonym z siebie) zawodnikiem przegrywającym. Po prostu lubisz swoje hobby, ale liczby nie kłamią. Nie jesteś pokerowym zwycięzcą.
Ciekawe jest też pytanie na temat tego jak w ogóle ważne jest dla nas, aby wiedzieć czy w ubiegłym roku wygraliśmy x dolarów czy nie.
Jeśli grasz zawodowo, a wynik ma wpływ na warunki w jakich żyjesz, to musisz to wiedzieć. Podobnie jeśli chcesz zmienić stawki na wyższe.
Istnieją oczywiście sytuacje, gdy przegrane potraktować można jako koszt nauki gry. Warto jednak i wtedy wiedzieć, ile wynosi nasze „czesne”.
Jeśli poker to tylko rozrywka, to nie musisz myśleć o wygranych. Tu jednak też dobrze jest sprawdzić, jak kosztowną zabawą są dla nas karty.
Najważniejsze jest, aby wiedzieć, co jest naszym celem. Po wyznaczonym czasie sprawdzamy jak idzie nam dążenie do jego realizacji. Czasem wpisują się w to wyniki finansowe. To jak istotne są one dla Ciebie zależy od tego czym jest dla nas poker.”