WSOP Chris Moneymaker
Chris Moneymaker, mistrz Main Eventu WSOP 2003 / ©Image Masters, impdi.photoshelter.com

Dziś chciałbym poruszyć temat deprecjonowania pokerowych symboli. W artykule krótko opowiem o sytuacji w evencie Sunday Million, a w głównej mierze skupię się na coraz bardziej zmniejszającym się prestiżu złotej bransoletki WSOP.

Tydzień temu byłem gościem Jacka Danielsa w programie „Na waleta”, który emitowany był na antenie sportowej stacji radiowej Weszło.fm. W czasie audycji rozmawialiśmy z prowadzącym m.in. o następstwach obniżenia wpisowego w turnieju Sunday Million. Po chwili rozmowy doszliśmy do podobnego wniosku – ranga tego wydarzenia znacznie się obniżyła. Jednym ruchem, za którym stoją przesłanki wyłącznie ekonomicznie, zdegradowano Sunday Million do grupy turniejów, jakich możemy znaleźć wiele w harmonogramach turniejowych innych operatorów. Słowem, skończyła się pewna epoka, pogrzebany został pewien symbol, uleciał gdzieś prestiż. Pozostała tylko nazwa i – co najważniejsze – 1.000.000$ w puli nagród.

Podobna sytuacja ma obecnie miejsce za oceanem. W czasie pięćdziesiątej edycji World Series of Poker organizatorzy ponownie zamierzają zorganizować eventy online, których zwycięzcy będą nagradzani złotymi bransoletkami mistrzowskimi. W zeszłym roku w posiadanie najcenniejszego pokerowego trofeum tą drogą weszło czterech pokerzystów. Ile osób sięgnie po bransoletki w czasie okrągłego jubileuszu serii, tego jeszcze nie wiadomo, gdyż na harmonogram wydarzeń online będziemy musieli jeszcze chwilę poczekać. Nie wiem tylko, czy jest na co czekać…

Sunday-Million-696x463

Jaka jest wartość mistrzowskiej bransoletki WSOP online?

Pierwszą bransoletkę za zwycięstwo w evencie online przyznano w czasie 46. edycji WSOP, było to w roku 2015. Zwycięzcą eventu #64 z wpisowym wynoszącym 1.000$ został wówczas Anthony Spinella, który za wygraną zainkasował ponad 197.000$.

Staram się z całych, ale nie mogę się wyzbyć wrażenia, że jest to bransoletka gorszego sortu – już Wam mówię dlaczego:

  • rywalizacja w evencie online jest ograniczona do strony WSOP.com; głównym celem tego eventu jest promocja tej platformy
  • aby wziąć udział w turnieju, trzeba fizycznie znajdować się na terenie stanu Nevada
  • gra odbywa się online do momentu wyłonienia stołu finałowego, w przypadku pierwszego eventu online w historii do chwili, w której w rywalizacji pozostało sześciu uczestników turnieju; finał został rozegrany na stole telewizyjnym w hotelu RIO.

W mojej opinii już pierwszy z wymienionych punktów – brak dostępności dla każdego – sprawia, że nie powinno być to wydarzenie nagradzane bransoletką. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek w historii festiwalu jakiś inny event był dostępny wyłącznie dla „wybrańców”, no może poza WSOP Tournament of Champions, który był eventem dodatkowym i na zaproszenie, w którym nie przyznawano złotej bransoletki.

WSOP online

Druga sprawa tyczy się uczciwości samej gry. Czasy mamy, jakie mamy, wielu graczy za pieniądze i odrobinę sławy zaprzedałoby dusze diabłu. Technicznie nie ma żadnego problemu, aby robotę online w imieniu nieuczciwego gracza zrobił ktoś będący nie w Nevadzie, ale na drugim końcu świata. Ktoś może powiedzieć, że co to da, skoro turniej trzeba dokończyć w kasynie. To prawda, jednak weźmy pod uwagę to, że po przeniesieniu gry do RIO średni stack wynosił poniżej 25 BB. Nie chcę tutaj obrażać „spinowców”, odnoszę się do tego jednego, konkretnego wydarzenia, ale była to „łatwa gierka” z ogromnym wpływem czynnika losowego, w której złotą bransoletkę mógł wygrać każdy. 95% roboty zostało zrobione przed monitorem. Pytanie tylko, czy mamy pewność, że w uczciwy sposób?

Chodź, wnusiu, dziadziuś ci coś opowie

Nie wiem, może ja już powinienem usiąść w fotelu, założyć góralskie kapcie i okryć się ciepłym kocem. Może już pora na gorący termofor, herbatę z cytryną, na szudranie po sierści kota i z kotem rozmowy. Czas płynie nieubłaganie, a im bliżej czterdziestki, tym więcej rzeczy przestaje mi się podobać, szczególnie jeśli chodzi o nowinki. Zaczynam doceniać stabilizację, bezpieczeństwo i tzw. normalność. Zaczynam szanować tradycję. Jest bardzo prawdopodobne, że staję się sentymentalnym dziadem, który z racji coraz większego doświadczenia życiowego tęskni za przeszłością i coraz częściej używa powiedzenia „Wiesz, a kiedyś to było…”. Tak, szybko mnie to dopadło.

Kiedyś to było… Siadała grupka rewolwerowców, wyciągała karty i butelkę whiskey i grała w pięciokartowego pokera. Jak karta nie szła lub ktoś oszukiwał, to w mig można było odesłać go na wieczny sit out. (Nie, nie tęsknię za tamtymi czasami.) Czy to w salonach na „Dzikim Zachodzie”, gdy poker był dyscypliną bardzo kontaktową, czy na statkach pływających po Missisipi, o których mówi się, że były one kolebką pokera, poker od zawsze był rywalizacją ludzi, którzy siedzieli przy jednym stole i próbowali przechytrzyć się w grze w karty.

♣♣♣♣

Dlaczego poker online to tylko substytut gry w pokera?

Chowanie się za ekranem monitora pomaga, bardzo pomaga. Fakt, że nie trzeba się patrzeć przeciwnikowi w oczy, że nie trzeba kontrolować swoich reakcji i emocji, nie trzeba odliczać żetonów, anonsować zagrań, liczyć puli, jest w tym przypadku bardzo pomocny. W grze na żywo nie ma od tego ucieczki, no chyba, że jeden z drugim założy sobie wełniany kondom na głowę, ale wierzę, że wkrótce to rozwiązanie zostanie zabronione w większości kasyn. Chcesz się chować, graj online. Chcesz grać na żywo, miej odwagę, żeby stawić czoła swoim rywalom w otwartej walce. Taaa… poker online to tylko substytut gry w pokera.

♣♣♣♣

O komputerach wtedy nie myślano, a dopiero ewolucja sprawiła, że gra online stała się czymś zupełnie naturalnym. Cieszę się, że doszło do tych zmian, przed postępem technologicznym nie ma co się wzbraniać – swoją drogą to i tak nie mamy szansy z nim wygrać – niech będzie tylko odnotowane w protokole, że grę w pokera w Internecie odbieram jako zaledwie namiastkę prawdziwej gry, substytut – bardzo nam potrzebny na co dzień, ale jednak tylko substytut.

Jesteśmy o krok od zabicia złotej bransoletki

Bardzo znamienną rzecz powiedział we wczorajszej audycji „Na waleta” były redaktor naczelny Pokertexas Paweł „Pawcio” Majewski. Jego wypowiedź dotyczyła zwiększenia świadomości społeczeństwa na temat gry w pokera, do której potencjalnie mogłaby się przyczynić wygrana Polaka na WSOP. Uznałem, że te słowa pasują również do mojego wywodu, postaram się je zatem w luźny sposób przytoczyć. Według Pawcia, z czym się w pełni zgadzam, jeśli Polak wygra bransoletkę WSOP w evencie za 1.000$, branżowe media będą żyły tym tematem przez kilka dni, mainstreamowe media w ogóle tego nie zauważą lub zamieszczą jakąś wzmiankę o sukcesie rodaka za oceanem i temat na drugi dzień zniknie. Tylko wygrana Main Eventu WSOP i zdobycie najważniejszej bransoletki – „jednej, by wszystkimi rządzić” – i [w domyśle] wygrana rzędu 8-10 milionów dolarów, może wywołać narodowe poruszenie.

Od zawsze bransoletka z Main Eventu była tą najbardziej wartościową. Wszystkie inne były bardzo prestiżowe, ale jednak znaczeniowo trochę mniej warte, niż ta z turnieju głównego. Niestety dożyliśmy czasów, w których bransoletki rozdawane są masowo. Siłą rzeczy ich wartość jeszcze bardziej maleje. Rozumiem, że złota bransoletka nie będzie miała już nigdy takiego prestiżu, jak na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego stulecia*, gdy startował WSOP – co ciekawe była to gra cashowa, w której uczestnicy spośród siebie wybierali zwycięzcę – chciałbym jednak, w czasach, w których największy wpływ na kształt wielu rzeczy ma komercjalizacja, aby World Series Of Poker pozostało ostoją pokerowego klasycyzmu. To oznacza odejście od masowego rozdawnictwa bransoletek, które osobiście zostawiłbym tylko: na WSOP w Las Vegas (najchętniej); w Main Evencie w Las Vegas (wyłącznie w Main Evencie w czasie festiwali rozgrywanych poza Las Vegas); w eventach mistrzowskich za 10.000$.

Zdaję sobie sprawę, że z racji komercjalizacji takie rozwiązanie jest niemożliwe. Spadek liczby eventów bransoletkowych mógłby w negatywny sposób odbić się na frekwencji w turniejach, czyli na ilości kasy w kieszeni organizatora. Niestety na naszych oczach bransoletka powszednieje, a jej wartość, którą rozumiem jako pewien symbol, atrybut pokerowego mistrza, jest zagrożona drastycznym spadkiem. W trakcie każdego festiwalu w Las Vegas rozdaje się 70+ bransoletek, kolejnych kilkanaście w Europie. W każdym roku następuje wysyp nowych posiadaczy najcenniejszego trofeum. Tym bardziej nie potrzebujemy jeszcze bardziej osłabiać wartości tej nagrody bransoletkowymi eventami online! A jakie jest Wasze zdanie na ten temat?

Idę pod koc. Poczytam książkę. Moje oburzenie i tak nic w tym temacie nie zmieni.

* Złote bransoletki zaczęto przyznawać graczom od 1976 roku

ecoPayz - status GOLD od PokerGround

Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?