Amerykański pokerzysta opowiada o tym, jaką radość daje zdobycie pierwszego tytułu WSOP w karierze, czy poker to wartościowa gra i jak prezentuje się poziom współczesnego pokera.
Dutch Boyd w turniejach live wygrał 2,76 mln dolarów. Na swoim koncie ma trzy tytuły WSOP. Przy okazji udziału w niedawnym WSOP Europe, udzielił wywiadu portalowi SoMuchPoker.com.
Spełnienie marzeń
Pytany o swoje najlepsze wspomnienie z dotychczasowej kariery, odpowiada: „Ciężko, żeby coś przebiło pierwszą bransoletkę WSOP. To było spełnienie marzeń. Grałem heads-up przeciwko Joe Hachemowi, który był aktualnym mistrzem świata [Hachem wygrał Main Eventu WSOP 2005 – red.]. Musiałem wyeliminować Daniela Negreanu, który odpadł na siódmym miejscu. Wiele osób ogląda ESPN, mają takie marzenie, więc surrealistyczne było to przeżyć. Czułem się wyjątkowo. Nie wiem, czy w pokerze jesteś na większym „haju”, jak po zdobyciu pierwszego tytułu. To sprawia, że wielu z nas tam wraca, aby poczuć tę błogość.
Nie wiem, czy kiedykolwiek w swoim życiu czegoś takiego doświadczyłem. Rozmawiałem z wieloma zdobywcami bransoletek i pytałem ich, czy coś równa się ze zdobyciem pierwszego tytułu i nigdy czegoś takiego nie było. To jest szczyt tego, co możesz czuć jako człowiek.
Rozmawiałem z wieloma osobami na ten temat, czy to jest jak narodziny pierwszego dziecka lub cokolwiek innego i odpowiedź brzmiała, że nie. To dlatego gramy w tę grę, nawet jeśli potrafi ona być torturą, jak teraz, gdy źle się czuję. Gdy odpadasz z Main Eventu, to naprawdę czujesz się strasznie. Równoważą to dobre uczucia, gdy się pojawią”.
Boyd dodaje, że nigdy nie da się do tego przyzwyczaić. Wyjaśnia, że gdy ktoś jest nowy w pokerze, to nie zawsze zdaje sobie sprawę, że np. wysokie miejsce w turnieju może być rozczarowaniem. Rzadko dochodzi się do finałów, a jeszcze rzadziej wygrywa. „To ciężka pokerowa rzeczywistość, szczególnie w turniejach live. Każda pojedyncza szansa, którą masz, jest wyjątkowa i bardzo boli, gdy to [zwycięstwo] się nie wydarzy” – mówi.
Życie zawodowego pokerzysty jest ciężkie, ale warto pamiętać o partnerkach i partnerach, którzy dzielą z nimi życie. Czy da się zachować odpowiednią równowagę pomiędzy pokerem a życiem osobistym? „To zabawne, ponieważ mając partnerkę, ja na wiele sposobów czuję, że dla niej to musi być trudniejsze. Doświadcza tych samych wzlotów i upadków, których ty doświadczasz, tej samej chaotycznej podróży. Jednak to ona jest na miejscu pasażera. Czuje się zawiedziona, gdy ja się tak czuję, ale nie ma nad tym kontroli”.
Co po nas zostanie?
W wywiadzie pojawił się także wątek tego, co po sobie zostawiają pokerzyści. Czasami gracze dochodzą do takiego momentu w swojej karierze, że czują, że nie wnoszą nic do społeczeństwa. „Uważam, że wielu pokerzystów próbuje zrekompensować np. tworząc REG [organizacja charytatywna, którą stworzyli m.in. Liv Boeree, Igor Kurganovi i Philipp Gruissem – red.]. Mówią „OK, będziemy robić coś, co jest w jakiś sposób złe dla społeczeństwa, ale użyjemy zawodowych graczy, żeby zrobić coś dobrego”. Ja uważam, że tak to nie działa.
Nie możesz powiedzieć „OK, będę robić coś złego, ale użyję tych pieniędzy, żeby ratować dzieci w Afryce”. Chodzi mi o to, że nie przyjeżdżamy do Rozvadova, żeby ratować dzieci. Jesteśmy tu, żeby brać pieniądze od ludzi, którzy chcą usiąść do gry i myślą, że potrafią grać jak David Peters” – odpowiedział.
Łatwiejsza gra
Dutch Boyd został zapytany także o to, czy dzisiaj poker jest cięższą grą niż kiedyś. „Nie, wielu ludzi tak mówi, ale nie za bardzo [tak jest]. O wiele łatwiej jest dzisiaj żyć [z pokera] niż kiedyś. Gdy miałem 20 lat, to największymi grami w kasynie były gry z limitem 20/40$. Teraz jest znacznie większa baza graczy. Najlepsi gracze są lepsi niż kiedyś, ale gorsi gracze są także znacznie gorsi niż kiedyś. W Vegas nadal mamy wielu ludzi, którzy nawet nie znają zasad niektórych gier, w które grają.
Za każdym razem, gdy ktoś mówi, że poker jest znacznie cięższy niż kiedyś, pytam „O czym ty mówisz?”. Może w 2010 roku było łatwiej niż kiedykolwiek, ale dzisiaj jest znacznie łatwiej niż było w 2002, 2003 roku. Poker zawsze przechodzi przez takie fazy. W późnych latach 90. poker umierał, dopóki nie pojawił się film „Rounders”. Później mieliśmy pokerowy boom, a później poker zaczął znowu umierać.
Mogę podać kilka rzeczy, które mogłyby być taką iskrą dla nowego rozwoju pokera. Jedna sprawa to uniwersalny dochód podstawowy. Gdy ludzie pytają mnie, dlaczego nie widzimy w pokerze wielu mniejszości i dlaczego jest taka nierówność pod względem płci, to uważam, że ma to wiele wspólnego z nierównością dot. bogactwa. Jeśli będziemy mogli to wyeliminować, to wiele osób będzie mieć więcej czasu i chęci, żeby grać w pokera, podążać za hobby” – wyjaśnił.
_____
Obserwuj PokerGround na Twitterze
Zobacz także: Michał Wiśniewski gościem audycji „Poker Face” w Weszło FM – „Poker to zdecydowanie gra umiejętności”
_____