Nie było wpisu w zeszłym tygodniu bo starałem się poświęcić każdą wolną godzinę na grind, żeby nadrobić nieco zaległości z początku miesiąca, a w poniedziałek z samego rana rozpoczęły mi się obchody Tajskiego nowego roku i trwały przez 5 dni. Taki sobie sylwester połączony ze śmigusem dyngusem – nic specjalnego.
Pokerowo ostatni tydzień miałem raczej wolny, bo w weekend dopadło mnie zatrucie pokarmowe, więc grać niestety się nie dało. Zagrałem małą sesje w niedzielę, ale to byłoby na tyle. Na study group, tak jak mi się wydawało, nie uda mi się na pewno zakwalifikować, ale postawiłem przed sobą nowy cel. Zbliżają się moje urodziny i trzeba je jakoś uczcić. Ustaliłem sobie konkretne cele w postaci ilości rozdań, godzin poświęconych na grę i analizę oraz trzymanie się rozkładu dnia. Jeśli uda mi się dochować wszystkich 3 i do tego przekroczę odpowiedni próg finansowy to jackpot – lecę na urodziny do Macau, jeśli nie to zostaję w Tajlandii i jadę do Pattaji. Jeśli uda mi się 2/3 to impreza w CM w miejscu, które bardzo lobię. Jeśli fail to jedynie kolacja ze znajomymi i do domu spać.
W następnym wpisie na koniec miesiąca podsumuje jakoś moje zmagania z samym sobą, wyciągnę jakieś wnioski i podzielę się spostrzeżeniami. Teraz byłoby na tyle i lecę na zasłużony poniedziałkowy odpoczynek nad jeziorkiem i masaż.