Sprawdzam (plansza główna serii)

Dziś jest czwartek, ale z racji tego, że na ten moment nie mam przygotowanej żadnej pokerowej recenzji ani rekomendacji, zapraszam Was na kolejny odcinek z cyklu „Sprawdzam”. 

Patrząc po tym, jak ochoczo zabraliście się do wrzucania swoich rozdań na grupę Poker od podstaw, sądzę, że nikt z Czytelników nie będzie narzekał na to, że zarówno w czwartek jak i w piątek zajmiemy się analizą rozdań. Nie ma co przedłużać – bierzmy się do roboty.

Rozdanie

Tytułem wstępu – warto zauważyć, że to rozdanie rozgrywa się na stackach efektywnych wynoszących prawie 150 BB. Czy to wiele zmienia w naszej sytuacji? Myślę, że tak – zgodnie z zasadą, że im głębsze stacki, tym mniej chętnie powinniśmy się stackować za wszystko z zaledwie jedną parą. Skoro już jesteśmy przy głębszych stackach, to z tego powodu zagrałbym większe przebicie przed flopem, ale generalnie spoko.

Spada flop „mono”: . Z naszą ręką mamy overparę z podpórką w postaci drawu do drugiego nutsowego koloru. Czas zadać sobie pytanie, czy nasza ręka nadaje się do value betowania? Odpowiedź brzmi: „TAK”. Czy mamy powód do tego, żeby rozważyć czekanie? Rozważyć możemy i gdybyśmy zaczekali, to świat by się nie skończył, bo mamy bardzo stabilne showdown value. Pewnie w jakiś rozważaniach dotyczących teorii gry jest w tym miejscu jakieś pole do czekania, żeby po linii check flop, a po kolejnym treflu i kontynuacji bet turn, bet river pokazać niemal nutsowy kolor, jednak myślę, że na NL5 możemy mniej uwagi zwracać na równowagę, za to powinniśmy skupić się na mantrze każdego mikrogrindera, czyli na value-betowaniu.

Sytuacja się komplikuje, gdy po naszym zagraniu przeciwnik gra raise. Mając do dyspozycji raczej zanitowane statystyki tego gościa, ja bym się zaczął mocno oswajać z myślą, że w tej chwili jesteśmy z tyłu.

H:120
Vpip/PFR 18/13 AF 1.4
3bet 4
Cbet F 71 T 75
WTSD 55 WonSd 64

Jego value range to okazjonalne QQ i AJ, gotowe kolory oraz sety waletów i ósemek (nie sądzę, żeby często miał w tym miejscu seta trójek; również wykluczam jakiekolwiek dwie pary).

Jego bluff range to…

No właśnie ciężko coś sensownego wymyślić w przypadku nita. On nie weźmie tutaj „gołego” i nie zacznie się wygłupiać – nit w swoim zakresie nie ma nawet tutaj takiej ręki, może poza , , które często będzie grał tylko jako sprawdzenie.

Mając na uwadze to, że bijemy część jego value range’u, a także to, że mamy draw do drugiego nutsowego koloru, musimy sprawdzić. Flopzilla wypluła 55% equity na jego range, tak więc call jest obowiązkowy. W tym momencie można zadać pytanie: Skoro jesteśmy na prowadzeniu, to może od razu lepiej zagrać all-in samemu?

Odpowiedź brzmi: „NIE”. Dlaczego? Dlatego, że jego calling range vs nasz all-in jeszcze zawęzi się do naszego zagrania. Sprawdzą nas tylko ręce, które nas biją, czyli kolory oraz sety, a na ten zestaw będziemy mieli już tylko 24% equity.

Gramy call i turn przynosi . Wszyscy krzyczycie teraz „blaaaaaank”. Że tak powiem – blank indeed. Rywal zagrywa ponownie w sytuacji, która jest bardzo zbliżona do tej, z jaką mieliśmy do czynienia na flopie. Nie jest ona jednak całkowicie bliźniacza, bo jednak Wasze sprawdzenie pokazało, że raczej nie macie seta ani koloru – z setem raczej zaczęłoby się Wam spieszyć ze względu na ochronę układu, a z kolorem chcielibyście grać szybko ze względu na to, że każda kolejna karta może zabić Wam akcję – za to ciągle możecie mieć top parę z drawem do koloru, wszystkie overpary, okazjonalnie bardzo mocne kolory które blokują overpary rywala oraz drawy do koloru o różnej sile. Jednym słowem – rywal raczej nie może czuć się komfortowo, jeśli jego pomysłem na wygranie tego rozdania jest zmuszenie Was do foldu – pewnie bedzie potrzebował cisnąć do końca, żeby wygrać. Jednak pamiętajmy, że mamy do czynienia z „graczem marki nit”, który po Waszym 3-becie przed flopem i po Waszym sprawdzeniu jego przebicia na flopie będzie grał bardzo, bardzo szczerze, co tylko zwiększa kaliber groźby.

Myślę, że w stosunku do flopa może zmienić się jedna rzecz – nie sądzę, że po Waszej demonstracji siły rywal będzie nadal betował te 3 kombinacje AJ w kolorze, jakie mu zostały ( nie ma żadnego w swoim posiadaniu), i tym sposobem spadamy do 45% equity. Jeśli policzymy pot odds, wyjdzie nam, że potrzebujecie 28% equity, tak więc easy call.

Ostatnią kartą jest , która również nic nie zmienia – seta 99 tam nie ma, dwóch par nie ma, a ewentualny strit będzie miał postać… , czyli będzie kolorem, z którym i tak przegrywaliście od flopa – a więc poniekąd jeszcze bardziej wzmacnia się zakres rywala, gdy ten betuje po raz trzeci. Jeśli zostawimy w jego zakresie QQ, to mamy 37% equity i banalny call po samych oddsach. Patrząc na liczbę kombinacji – pozostało ich 16, a z 10 przegrywacie – w 60% będziecie dead, to jednak wystarczy do tego, żeby wykonać poprawny call. Podstawiając te wartości do najprostszego wzoru na wartośc oczekiwaną mamy:

[Ev fold] = 0 (zawsze)

[Ev call]= (0,4*11,38$) – (0,6*3,26$)= 1,95$

[Ev call] > [Ev fold]  

Tyle matematyka, a teraz przejdźmy do tego, jak wygląda życie z nitem. Relia są takie, że tego typu gracz wali do nas po raz trzeci, na monoboardzie, „obkupiony” w sety, kolory i niewiele blefów. Ok, zdarzy się, że rywal będzie miał i zagra bardzo optymistyczną wsuwkę for value i wyjdzie słabo. To powiedziawszy, na mikrostawkach takie foldy po prostu trzeba wykonywać vs tego typu gracze jako exploit i ja bym takie zagranie rekomendował.

 

Myślę, że można z tej sytuacji uciec, ale musicie grać swoją A-game i nie możecie kierować się emocjami, bo to się uda tylko wtedy, jeśli na chłodno podejdziecie do sprawy. Przy minimalnym tilcie lub rozkojarzeniu to albo polecicie z tematem już na flopie, a już za Chiny Ludowe nie zrzucicie overpary z blockerem do koloru. Rozumiem to doskonale.

Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?