Sprawdzam (plansza główna serii)

W kolejnym odcinku „Sprawdzam” przeanalizuję rozdanie, które rozegrałem na stronie Run It Once, na limicie NL50.

Rozdanie rozpoczyna się od otwarcia z BTN – nie mam żadnych informacji dotyczących tego gracza. SB folduje i decyzja dochodzi do BB, czyli do mnie. Zanim skupimy się na rozegraniu tej konkretnej ręki, powiedzmy sobie, co powinniśmy brać pod uwagę przed wykonaniem swojego ruchu.

Po pierwsze występowanie rake’u, czyli drugiego „przeciwnika”, którego musicie pokonać, jeśli marzycie o zarabianiu na grze w pokera. Niestety rake na mikrostawkach jest bardzo wysoki, dlatego powinniście za wszelką cenę unikać sytuacji, w których musicie go zapłacić. Z tego powodu zalecam konstruowanie zakresu, z jakim bronicie BB w ten sposób, aby znajdowały się nim zarówno sprawdzenia – tego nie da się uniknąć – jak i 3-bety.

Słowo o 3-betach w tej sytuacji:

  • Wystrzegajcie się kart offsutited, które często są zdominowane.
  • 3-betujcie zdepolaryzowanym zakresem, dzięki czemu będziecie czuli się dobrze również na boardach, gdzie pojawią się karty „średnie” (dobrze w tej roli sprawdzają się suited connectory). Zauważcie, że 3-betowanie tylko wysokimi kartami doprowadzi do sytuacji, w której całkowicie mijacie się z boardem, gdy spadną średnie karty – nie możecie mieć tam żadnych setów i dwóch par i jesteście scappowani na overparze – a gdy spadną wysokie karty, to nie będziecie tam mieli żadnych blefów.

Z tą konkretną kartą gram w 100% 3-bet.

Spada board: . Czuję się dobrze, gdyż mój rywal najczęściej będzie grał 4-bet z zakresem QQ+, choć w teorii parę dam od czasu do czasu powinien flatować vs 3-bet. W kategorii dwóch par raczej niewiele mi grozi, bo jeśli rywal jest na tyle ambitny, żeby otwierać z 43s z BTN i bronić tego otwarcia do 3-betu, to zostają mu raptem dwie kombinacje i . Jeśli chodzi o sety, to oczywiście ósemki jak najbardziej wchodzą w grę, pewnie czwórki też w pełnym zakresie, ale niekoniecznie już 100% trójek – tak przynajmniej powinno wyglądać to w teorii.

Jeśli mówimy o samej strategii – w teorii mamy pełen wachlarz możliwości, który uzależniamy od struktury boardu. Na boardach dla nas korzystnych możemy betować bardzo często, na boardach niekorzystnych, czyli takich, na których rywal ma dużo nutsów, rzadko – pamiętajmy, że gramy bez pozycji; możemy również stosować strategie mieszane. W tym przypadku mamy do czynienia z sytuacją, w której board nie trafia specjalnie mocno w żadnego z nas, a do tego my mamy przewagę equity, dlatego możemy pokusić się o range bet. Tak też robię, a rywal sprawdza.

Gdybym miał jakieś informacje dotyczące mojego rywala, mógłbym użyć większego sizingu na flopie, np. 50% PSB, ale skoro jest On dla mnie niewiadomą, to zagrywam bezpiecznie, „po bożemu”.

Na turnie pojawia się . Obiektywnie patrząc, jest to dla mnie zła karta, za to bardzo dobra dla mojego rywala. Weszło 65s. Weszły dwie pary z 87s. Jest tutaj również set siódemek. Backdoor draw do koloru stał się obecnie direct drawem do koloru. T9s złapało OESD, a wariant pikowy nawet draw do pokera. Nie wiem, co na to solver, ale mój nos podpowiada mi, że niegłupim zagraniem jest w tej sytuacji tzw. block bet, który ma wyciągnąć value od overpar, top pary i drawów i jeszcze będzie miał miejsce na sprawdzenie min-raise’u. Co istotne – jeśli gramy w ten sposób, a naszym rywalem jest „ogarniający” przeciwnik, musimy tym samym sizingiem grać również bardzo silne układy. W przeciwnym razie rywal będzie mógł grać przeciwko nam perfekcyjnie, tj. mocno raisować nasze słabe bety z niczym i uciekać z rozdania przy zwiększonym sizingu.

Na riverze pojawia się . #Koszmar. Teraz w grę wchodzi jeszcze więcej stritów, dwie pary, sety. Moje JJ jest obecnie zwykłym bluff catcherem. Nie jakimś tragicznym, bo przynajmniej blokuje JT i nie blokuje nietrafionego drawu do koloru, ale wolałbym tu mieć np. J9s. Przeciwko bardzo słabym rywalom, tj. ultra loose-pasive, mógłbym znaleźć jeszcze jakiś super mały bet for value (Charlie Carrel style), ale bez readów, to dla mnie easy check. Dostaję „do japy”. Bez marudzenia gram rzyg-fold.

Mam świadomość, że dobrzy rywale spokojnie mogą tutaj blefować – szczególnie nietrafiony backdoor draw do koloru, a tak naprawdę „wszystko”, jeśli tylko potrafią czytać board i wiedzą, że w jego finalnej postaci przeciętny rywal czekający na piątej wspólnej karcie scappowany jest na AA. Inna sprawa, że „zdeterminowani” rywale nigdy nie wyrzucą tutaj „bulletów”, przeto myślący rywal nie będzie próbował wyrzucić ich z tej ręki, bo to misja z gatunku niemożliwych. Stąd też wniosek, że po obu stronach barykady muszą znajdować się gracze, którzy szanują swoje umiejętności, żeby zakładać, że scenariusz z wyrzuceniem AA może być w ogóle grany.

Wychodzę jednak założenia, że:

  • nie wiem, z kim mam do czynienia, a jednak 97% graczy nie zalicza się do kategorii „dobrzy”;
  • ludzie blefują mniej niż nam się wydaje; większość spotów – może tylko poza c-betem – jest underblefowanych;
  • pary, które biję, powinny zaczekać – znów tylko „topka” pomyśli o zamianie słabej pary w blef;
  • zarówno turn i river pogorszają moją sytuację, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że nie mam czego szukać po takim zagraniu na riverze.

Co Wy myślicie na temat tego rozdania?

Do zobaczenia za tydzień.

Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?