1… 2… 3… Do trzech razy sztuka! Bloga czas zacząć. W ciągu ostatnich kilku lat to trzecie podejście. W przypadku pierwszego zabrakło chęci do pisania i blog umarł śmiercią naturalną. Później zaproponowano mi współpracę z Graj Tak Dalej, ale tym razem umarła… strona. W końcu po kilku piwach i krótkich namowach znalazłem się tutaj. Startujemy!

 

Spowiedź, czyli kilka słów o mnie

Rudinhos

Chyba każdy, kto zaczyna grać w pokera, widzi się na samym szczycie pośród największych gwiazd. Nie byłem wyjątkiem. Pamiętam, jak kiedyś w telewizji zobaczyłem Górala, który opowiadał, jak to średnio inteligentna osoba może golić fishy w najciekawszych miejscach świata. Monte Carlo, Barcelona, Vegas… Stwierdziłem: co to dla mnie! :) Szybki depozyt (bodaj 50 zł) i… jeszcze szybsza przegrana. WTF?! To nie tak miało być. Na szczęście byłem uparty. Zacząłem przeglądać strony szkoleniowe, czytać, uczyć się… W końcu jakoś się udało.

Po paru miesiącach dotarłem na nl 25 i zrezygnowałem z pracy. Było to tuż po tym, jak zdałem maturę. Współpracowałem wtedy z kilkoma gazetami i sporym serwisem internetowym. Kokosów z tego nie było, ale zarobki pewne i regularne. Gdybym mógł cofnąć czas, pewnie teraz bym tego nie zrobił, nie tak prędko. Zbyt szybkie przejście na „zawodowstwo” czy też granie for a living – chyba lepiej brzmi – niesamowicie zahamowało mój rozwój pokerowy. Klikanie pod presją comiesięcznych wypłat niestety mocno odbijało się na mindsecie, a to z kolei – w połączeniu z wielkimi marzeniami i wieloma shotami – kończyło się dającymi nadzieje wzlotami i jeszcze szybszymi upadkami. Ugrywałem 30-40 BI na nl100, atakowałem swoje wymarzone stawki, zapominając o tym – albo raczej chcąc zapomnieć – że za tydzień trzeba opłacić rachunki. Podejmowałem masę błędnych decyzji i rozczarowany spadałem na nl25. Błędne koło…

Dzisiaj mam już zupełnie inne podejście i przede wszystkim znacznie bardziej racjonalny bankroll managment. Stawki, na jakich gram, są przede wszystkim uzależnione od mojego samopoczucia i kondycji (o ile oczywiście mieszczą się w ramach logicznego BRM). I tak jednego dnia potrafię grać nl500, żeby następnego klikać sobie na nl100, a trzeciego na nl200. Uświadomiłem sobie, że poker ma przede wszystkim służyć zarabianiu pieniędzy, a dopiero w dalszej kolejności realizacji wielkich ambicji. Nie znaczy to, że zrezygnowałem z marzeń o podboju światowych stolic hazardu. Po prostu wiem, że na wszystko w życiu jest swój czas.

 

Team UVS

Team_pl1

 

Kilka miesięcy temu dostałem fantastyczną propozycję wstąpienia do profesjonalnego teamu pokerowego. Nie muszę dodawać, że przyjąłem ją w ułamku sekundy. Chyba każdy, kto bawi się w pokera mniej lub bardziej profesjonalnie, marzy o tym, by móc wziąć udział w takim przedsięwzięciu. Do tej pory reprezentowałem UVS przede wszystkim w serii PokerTour, ale już za tydzień ruszamy całą drużyną na Battle of Malta, gdzie oprócz gry zapowiadają się genialne wakacje.

Samo granie w teamowej bluzie wiąże się dla mnie z dwiema ciekawostkami. Przede wszystkim większość osób, z którymi siadam przy stole, jeszcze przed pierwszym rozdaniem stwierdza, że skoro należę do jakiegoś teamu, to muszę ich non stop blefować. Nie trzeba dodawać, że to mocno upraszcza grę. Po drugie, wiedząc, że wszyscy patrzą, a każde głupie zagranie zostanie opisane w relacji, unikam spazzów. Może nie zawsze mi się udaje, ale się staram :).

Po dołączeniu do teamu zacząłem dosyć intensywnie szkolić się w mtt, które do tej pory traktowałem raczej hobbystycznie. Efekty z miesiąca na miesiąc są coraz lepsze i udało mi się już wykręcić kilka fajnych wyników, które dobrze rokują na przyszłość – wszak apetyt rośnie w miarę jedzenia.

 

Plany

 Jak już pisałem, za tydzień ruszamy ze znajomymi na Battle of Malta. Po drodze zamierzamy zahaczyć o Włochy i zwiedzić Bolonię, Pizę i Florencję, – zapowiada się więc naprawdę ciekawie. Po powrocie zamierzam powrócić do grindu, a także przystąpić do realizacji jednego z moich największych marzeń, odkąd pamiętam, a mianowicie – chcę zrobić licencję pilota szybowcowego. Będzie to o tyle skomplikowane, że mam lęk wysokości :). Na przełomie października i listopada wybieram się z kolei na cashe do Rozwadowa. Być może w międzyczasie wypadnie mi jeszcze jakiś większy turniej, ale póki co tego nie planuję. Tak czy inaczej – będzie o czym pisać.

 

Dg800

 

Powodzenia na stolikach,

Rudinhos