Wczoraj informowaliśmy o krytyce, jaką pod adresem PokerStars i organizowanych pod szyldem tej marki festiwali wystosował m.in. Bryn Kenney. Okazuje się, że włodarze największego z poker roomów w sieci nie są głusi na tego typu głosy.
Zakończony niedawno przystanek cyklu PokerStars Championship, który miał miejsce w Panamie, nie cieszył się dużym zainteresowaniem ze strony graczy. Pokerzyści otwarcie zarzucali organizatorom m.in. bezmyślne cięcie kosztów i niedotrzymywanie obietnic. Wśród krytyków cyku znaleźli się m.in. Bryn Kenney, Paul Newey, Toby Lewis, Kevin MacPhee i Jason Wheeler.
Redaktor portalu CalvinAyre, Lee Davy, postanowił zapytać przedstawicieli pokerowego giganta o ich zdanie na temat postawionych zarzutów. Przypomnijmy, że w swoim obszernym wpisie na Facebooku Kenney napisał m.in. Jeżeli chcielibyście mnie wysłuchać i uratować swój biznes, zadzwońcie do mnie, ale rozumiem, że wolelibyście patrzeć, jak wasz biznes się zawala zamiast posłuchać. Jak do tego ustosunkowało się PokerStars?
Oczywiście widzimy i słyszymy ostatni krytycyzm naszej firmy – zwłaszcza ten, który dotyczy eventów na żywo – i zawsze z wdzięcznością przyjmujemy każdą opinię czy uzasadnioną krytykę. Powiedział w mailu do redaktora CalvinAyre Eric Hollreiser, zastępca prezesa ds. komunikacji korporacyjnej w Amayi i PokerStars.
Rozumiemy tę krytykę – ona nie jest do końca niesłuszna, ale też nie jest do końca zasłużona. Ekonomia pokerowa została zniszczona, a to spowodowało straty dla firmy, zwłaszcza w 2015 i 2016 roku, ale zawsze byliśmy zaangażowani w pokera. Musieliśmy uporządkować nasze sprawy finansowe, aby sprostać oczekiwaniom rynku i naszych udziałowców. Kontynuuje Hollreiser i dodaje:
Jesteśmy zaangażowani dla pokera – bez ustanku. Oczywiście było kilka problemów, przed którymi stanął zarząd Amayi w 2015 i 2016 roku, ale zawsze byliśmy zaangażowani. Dziś zarząd spółki Amaya jest znacznie inny niż ten, który był w 2015. Każdego roku inwestujemy w pokera więcej od jakiejkolwiek innej firmy. Nawet w Stanach Zjednoczonych – gdzie oczywiście mieliśmy swoje problemy – jesteśmy w czołówce jeśli chodzi o inwestycje w celu otwarcia tego rynku.
Ze słów Hollreisera wyłania się zupełnie inny obraz Amayi niż ten, który przedstawił w swoim poście na Facebooku Bryn Kenney. Kto więc ma rację? I co z obietnicą, której według amerykańskiego profesjonalisty nie dotrzymali organizatorzy PokerStars Championship?
Na to pytanie również odpowiedział Hollreiser i znowu nie zgodził się z zarzutami. Eric napisał: Zdecydowaliśmy się zachować strukturę wypłat dla eventów od 10k i gracze się na nią nie skarżyli. W ankiecie na naszej stronie zapytaliśmy graczy high rollerów o to, jaką chcieliby mieć strukturę i taką zastosowaliśmy do turniejów.
Struktura, którą uzgodniliśmy to 15% od 48 graczy w turnieju, ale w turniejach z mniejszą liczbą uczestników podwyższyliśmy trochę liczbę miejsc płatnych. Wierzymy, że środowisko graczy high rollerów jest tego świadome, ponieważ zastosowaliśmy to już w Pradze i na Malcie. Jeśli musimy o tym informować częściej, to będziemy. Będziemy również słuchać opinii i dostosowywać się do oczekiwań graczy.
Brzmi przekonująco? Kenney w swoim ataku na PokerStars powiedział jeszcze: Pozbyli się wszystkich tych rzeczy, które ludzie kochali. Nie możemy już mieć nawet pewności, co do wypłat, bo i w tym względzie pojawiają się historie rodem z Full Tilt Poker. Również do tej kwestii ustosunkował się przedstawiciel PokerStars.
Jeśli chodzi o skargi na temat wypłat, to niestety zdarzają się odosobnione przypadki problemów przy wypłacie środków, ale robimy wszystko, aby je minimalizować. Nie istnieje żaden większy problem. Powiedział Hollreiser.
Co sądzicie o słowach przedstawiciela największego z poker roomów? Czy rzeczywiście gracze nie mają podstaw do tak ostrych oskarżeń pod adresem PokerStars?