Phil Hellmuth ocenia turniej PSPC na PCA, a także opowiada o tym, co uważa za swoje największe życiowe osiągnięcie.
Na Bahamach trwa festiwal PokerStars Caribbean Adventure. Pierwszym dużym turniejem jest PokerStars NL Hold’em Championship. W Dniu 3 zagra Dariusz Paszkiewicz (więcej tutaj). Wśród uczestników był także Phil Hellmuth. Z piętnastokrotnym mistrzem WSOP rozmawiał Frank Op de Woerd, dziennikarz PokerNews.com.
Głód gry
Pytany, dlaczego zdecydował się przyjechać na PCA, odpowiada: „Od bardzo dawna nie byłem na PCA. Byłem podekscytowany turniejem z wpisowym 25.000$, w którym miała być ogromna liczba uczestników [zagrało 1.039 osób – red.]. Poza tym, ponieważ w ten weekend wezmę udział w National Championship of Sportsbetting w Jersey City, to powiedziałem sobie, że jeśli dogadam się z DraftKings [organizator NCS – red.], to jadę na PCA. A jeśli bym się nie dogadał, to zostaję na Zachodnim Wybrzeżu i zagram w turnieju WPT w Gardens Casino [w Los Angeles – red.].
W pewnym sensie pozwoliłem, żeby zdecydował los. Zwykle jestem uporządkowany, ale jestem także jak każdy inny pokerzysta, ciągle podejmuję decyzje w ostatniej chwili. W naszej branży to normalne. Gdy DraftKings mnie zatrudniło do NCS, zdecydowałem, że przyjadę tutaj. No i [PSPC] wydawał się ekscytującym turniejem”.
Hellmuth stwierdził, że jest pod wrażeniem sukcesu turnieju PSPC. I dodał, że czuł głód gry. Od gry odciągały go inne obowiązki, w tym występy w pokerowych programach telewizyjnych i prowadzenie turniejów charytatywnych. W końcu doszedł do wniosku, że czas to zmienić „Z powodu tych turniejów i telewizji nie byłem w stanie grać wystarczająco dużo w pokera przez ostatnie pięć, sześć lat [poza WSOP]” – powiedział.
Zainspirować miliony ludzi
Phil Helmuth powiedział w rozmowie z PokerNews, że stawia sobie ambitny i ważny cel. „Jeśli w ogóle będę pamiętany za 50, 100 lat, to mogę zostać zapamiętany za dwie rzeczy w moim życiu – jako najwspanialszy pokerzysta w historii, albo mogę być znany jako ktoś, kto zapoczątkował ruch tzw. pozytywności i motywuje miliony ludzi. Tony Robbins poleca moją książkę wszędzie, gdzie jedzie” – wyjaśnia.
Hellmuth mówi, że jego celem jest sprzedanie milionów kopii książki „Positivity”, którą wydał w styczniu ubiegłego roku. Na razie sprzedaje po 20-30 kopii dziennie. „Jest to dalekie od tego, jakie powinno być, ale ludzie każdego dnia tweetują do mnie i piszą „Twoja książka zmieniła moje życie”. Tony Robbins poleca ją każdego dnia. Dla mnie to wyjątkowe, że mam coś, co może pomóc. Zawsze mówiłem, że mogę inspirować graczy. Ludzie oglądają mnie w telewizji i myślą „Wow, zainspirowało mnie to, ponieważ ja nie potrafię tak spasować kart, a on to zrobił”. Przeniosłem to na kolejny poziom” – tłumaczy.
Kartka na lustrze
Dopytywany, czy dla niego ważniejsza jest ta część życia, w której odnosi pokerowe sukcesy, czy inspirowanie ludzi, wskazuje na tę drugą opcję. „To naprawdę niesamowita sprawa. Co może przebić bycie najwspanialszym pokerzystą w historii? Jedyną rzeczą jest to, jeśli możesz pomóc milionom osób, to, że zainspirowałeś miliony osób, aby zrobili coś więcej ze swoim życiem.
Co ludzie bardziej inspiruje? Co ma większy wpływ? To napisanie książki, która inspiruje miliony ludzi, która będzie czytana i za sto lat. Moja książka zawiera prawdę. To osiem życiowych rad, które zadziałały w moim przypadku, które pozwoliły mi zostać jednym z najwspanialszych pokerzystów na świecie, które pozwoliły mi napisać bestsellery z listy „New York Timesa”, które pozwoliły mi być w tej wyjątkowej sytuacji. To bardzo dobra książka, aby uporządkować swoje życie” – mówi. Na koniec Hellmuth dodaje, że jego rady są przeznaczone dla wszystkich. A jako podstawową wskazuje tę, żeby zapisać na kartce swoje roczne cele i przykleić ją do lustra.
_____
Obserwuj PokerGround na Twitterze
_____
Dołącz do najlepszych na PartyPoker!
