Niniejszy tekst jest moją odpowiedzią na komentarze, które w odstępie kilku miesięcy pojawiły się w mediach społecznościowych: jeden, kilka dni temu, na grupie GGPoker Polska, a drugi, dokładnie nie pamiętam na której grupie, ale możliwe, że na Poker od Podstaw – nie jest to specjalne istotne. Ważne jest to, czego dotyczyła bardzo burzliwa dyskusja.
Nie, nie chodziło o Dana Bilzeriana i o jego nominację na ambasadora republiki GGPoker. Chociaż mieliście pełne prawo pomyśleć, że może chodzić o ten temat, gdyż w minionym roku prawdopodobnie to on w największym stopniu uaktywnił społeczność. Szczególnie żarliwe dyskusje pojawiły się pod tekstami, które na swoim portalu opublikował Jack Daniels oraz pod moim tekstem na PokerGround.
Jednak nie do tej sprawy chcę się dzisiaj odnosić. Przywołałem ją w tym miejscu tylko dlatego, żeby pokazać Wam, jak wyglądają standardy, gdy w eterze pojawi się temat, który albo dzieli, albo łączy – na pewno obchodzi ludzi. Wysypuje się lawina komentarzy i reakcji; prowadzone są mniej lub bardziej merytoryczne spory. W powietrzu da się wyczuć duże emocje.
Jakież było moje zdziwienie, a stało się tak już dwukrotnie w ciągu ostatniego kwartału, gdy natknąłem się na Facebooku na burzliwą dyskusję dotyczącą – no po prostu nie wierzę że znowu odkopujemy tego trupa – tego, że poker online jest na pewno rigged, softy są kręcone, koniec końców wygrywa zawsze (i tylko) operator.
Perły z lamusa
Dawno, dawno temu, gdy poker online był w okresie niemowlęcym, czyli w pierwszej połowie pierwszej dekady bieżącego stulecia. W czasach, gdy głównym medium łączącym pokerową społeczność było forum Doliego, podobne wątki pojawiały się nagminnie. Wszystko działo się według ściśle określonego scenariusza. Sygnał do ataku na poker roomy zawsze dawał storbiony pokerzysta, najczęściej grający powyżej swojego bankrolla, któremu soft trzykrotnie – o zgrozo! – w trakcie jednej sesji połamał asy, bądź w inny sposób równie tragicznie go doświadczył, i tym samym zakończył jego karierę – a przynajmniej do czasu kolejnego depozytu. Publiczne utyskiwanie na Żydów i Masonów na sto procent kręcących softem było na rękę właściwie wszystkim. Dlaczego? Dlatego, że większość graczy jest wyjebunnych na grze. Szacunki mówią, że grubo ponad 85% społeczności przegrywa pieniądze na grze w pokera, kilkanaście procent jest break even – na niewielkim plusie dzięki rakebackowi lub lekko pod wodą z samej gry, ale z rakebackiem na zero – a zaledwie kilka procent graczy wygrywa. Nie dziwią zatem głosy poparcia dla teorii spiskowych, gdyż sprawa dotyczy większości z nas.
Pogadali, ponarzekali – trwało to latami. W końcu na dobrych kilka lat zrobiło się na ten temat zupełnie cicho. Wydawało się, że ludzie w końcu poszli po rozum do głowy, że w końcu przestali powielać głupoty i teorie spiskowe, a zreflektowali się nad mizernością własnych pokerowych umiejętności oraz nad gigantycznym wpływem wariancji na krótkookresowe wyniki. Innym argumentem, który od zawsze przemawiał za tym, że soft kręcony nie jest, jest to, że największe poker roomy to biznesy giełdowe warte kilka miliardów dolarów, zdolne do generowania w każdym roku setek milionów dolarów zysków. W sytuacji, w której do zamknięcia interesu i do zburzenia tego Fortu Knox wystarczyłby zaledwie jeden udokumentowany przypadek oszustwa, nikt o zdrowych zmysłach nie łasiłby się na 12,43$ na koncie Kowalskiego z Polski. Bądźmy poważni. Racja, ludziom możecie nie wierzyć, często kierują nimi najgorsze intencje i chęć zysku bez względu na koszty, ale pewne jest to, że na tych pieniądzach zależy im najbardziej na świecie, dlatego nikt z nich nigdy nie pozwoli sobie na takie ryzyko!
Mielenie rake’u
Jedyne, co jest w 100% prawdziwe w tym publicznym lamencie, jest stwierdzenie, że gracze tylko mielą rake, najlepsi wychodzą na zero, reszta przegrywa, a jedyną stroną, która zawsze wygrywa, są wyłącznie operatorzy. Z tym „zawsze” to nie do końca tak jest, ale w samym stwierdzeniu jest wiele prawdy. Wszystko wynika z tego, że gracze, szczególnie mam na myśli graczy rekreacyjnych, których przecież jest najwięcej, sami się na to godzą! Operatorzy przesuwają kolejne granice wysokości rake’u, losowości nowych odmian pokera, „ukasynawiania” gier – mistrzem świata w tej dziedzinie jest PokerStars – a gracze i tak nie odwracają się od nich plecami. Nie robią tego, gdyż najczęściej po prostu nie wczytują się w szczegóły, nie patrzą, w jaki sposób opodatkowana jest dana gra lub po prostu o to w ogóle nie dbają. Ich prawo. Za to prawem właściciela cyrku jest maksymalizowanie ceny biletów za wstęp na arenę. Widz głosuje nogami. Jeśli krzesełka będą puste, znaczy, że cena jest zbyt wysoka, ale skoro na przedstawieniu jest stale komplet publiczności… spodziewajcie się rychłych podwyżek.
Podsumowanie
Muszę się mocno gryźć w język za każdym razem, gdy w dzisiejszych czasach natrafiam na post podważający uczciwość losowych generatorów liczb stosowanych przez poker roomy* i ogólnie uczciwość renomowanych poker roomów (nie mówię o poker roomach krzakach, o mobilnych aplikacjach itp.) Czasem mam ochotę dosadnie napisać, co na ten temat myślę, ale ograniczam się tylko do jednego zdania: „To niewiarygodne, że w 2021 roku ten temat może wywoływać jeszcze takie emocje…”. Czy w tej kwestii można napisać coś bardziej sensownego?
* Choćby nawet był on generatorem liczb pseudolosowych, technicznie rzecz ujmując, pewnie tak jest, to i tak na nasze potrzeby możemy mówić o całkowitej losowości.