Porozmawiajmy dzisiaj o zakresach, o których większość z Was już słyszała, ale do końca nie wie, w jaki sposób wykorzystać posiadaną wiedzę na swoją korzyść. Potraktujcie niniejszy artykuł jako wstęp do zgłębiania tego fascynującego tematu na własną rękę.
Przeszłość – Jak mam, to biję
Kilkanaście lat temu, wtedy, gdy rozpoczął się pokerowy boom, niewiele mówiło się o czymś takim jak zakresy. Nawet trenerzy z płatnych stron szkoleniowych nie uczyli myślenia o grze w pokera przez pryzmat range’ów naszych własnych oraz przeciwnika, za to kładli nacisk na absolutną siłę naszych układów.
Bazowa strategia nie była przesadnie skomplikowana. Uczono nas, żeby nie lipmować i żeby każde zagranie rozpoczynało się od otwarcia. Następnym krokiem było zagranie kontynuacyjne, które mieliśmy stosować w większości przypadków. Jeśli board współpracował z naszymi kartami startowymi, wówczas wypalaliśmy drugą beczkę, a nawet i trzecią. Przewagę nad rywalami w dużej mierze opieraliśmy na lepszym doborze układów, z którymi angażowaliśmy się w rozdanie. Dzięki temu, gdy trafialiśmy top parę, mogliśmy pokusić się o zamknięcie oczu i stawianie zakładów na każdym streecie. Gdy znajdowaliśmy się w odwrocie, traciliśmy mniej, bo uczono nas tego, czym jest kicker i wpajano, że zawsze musimy się o niego troszczyć.
Teraźniejszość – Swoje decyzje rozpatruję w oparciu o zakresy
Dziś tak nie gra się w pokera. Może powinienem powiedzieć inaczej: dziś w ten sposób nie gra nikt, kto studiuje grę, czyta o pokerze i stara się podnosić swoje pokerowe umiejętności. Niezmienne jest właściwie tylko to, że standardowo rozdanie rozpoczyna się od otwarcia, chociaż można spotkać graczy, którzy potrafią dołączyć limpowanie do strategii rozpoczynania gry. Trzeba jednak powiedzieć, że w grach cash online nader ciężko jest trafić na pokerzystów, którzy robią to w poprawny i zrównoważony sposób.
Gdy dochodzimy do flopa, nie trzymamy automatycznie palca na spuście. Na to, czy chcemy lekko c-betować, wpływ ma szereg czynników, m.in.: pozycja; liczba rywali; struktura boardu; equity, gdy zostaniemy sprawdzeni; potencjalne karty, które możemy betować i reprezentować na kolejnych ulicach etc. Wszystko to w mniejszym lub większym stopniu determinuje naszą strategię. Celem jest maksymalizowanie wartości oczekiwanej, a nie, jak mogą myśleć niedoświadczeni pokerzyści, bicie zawsze, gdy mamy top parę lub lepszy układ, a czekanie, gdy dysponujemy czymś słabszym lub gdy chcemy całkowicie się poddać. Ta strategia nadal będzie się sprawdzać na najniższych limitach, jednak w grach z doświadczonymi graczami będzie ona nad wyraz łatwa do rozszyfrowania.
Tak na marginesie to zagranie „check” ma we współczesnych grach ogromne znaczenie i przepotężną siłę. Jedno zaczekanie w odpowiednim momencie i przeciwko odpowiedniemu rywalowi może sprokurować „fajerwerki”, które zafunduje nam rywal odczytujący naszą pasywną linię jako słabość. Dawno minęły czasy, gdy czekanie oznaczało, w głównej mierze, wywieszenie białej flagi.
Działanie zakresów w praktyce
Jestem zdania, że czynnikiem, który ma ogromny wpływ na skuteczność naszej strategii jest pozostawanie w swoim range’u (wpasowywanie się w postrzegany range) i robienie wszystkiego, aby nasza historia była spójna na każdym etapie rozdania.
Abstrahując od sytuacji, w których wykorzystujemy oczywiste słabości naszych rywali i nie dbamy zbytnio o spójność naszej strategii, powinniśmy zwracać uwagę na to, jak nasze zagranie – czekanie, postawienie zakładu, sprawdzenie lub przebicie – skorelowane jest z kartami na boardzie, naszą pozycją i naszym domniemanym zakresem, czyli z głównymi czynnikami tworzącymi kontekst, w jakim rozgrywane jest każde rozdanie. To wszystko sprawia, że czekanie z układami o średniej sile, a zagrywanie z mocnymi układami, z semi-blefami oraz z blefami, o czym można przeczytać w pokerowych książkach, nie zawsze będzie poprawne; często nie będzie. Wszystko dlatego, że myślący rywal będzie w stanie tę strategię wykorzystać. Skoro czekamy, nie mamy silnych układów ani blefów, stąd też pozostają nam układy o średniej sile oraz check-foldy. Jeśli przeciwnik odczyta naszą strategię, co będzie mógł zrobić przy showdownie, nie będzie potrzebował wielkiej siły własnych kart, żeby następnym razem wywrzeć na nas presję i wyrzucić z nas z rozdania.
Porównajcie dwie sytuacje. Otwieramy z , a rywal broni blinda. Flop to: .
Scenariusz 1: Zgodnie z tym, czego uczą książki, po checku naszego rywala gramy check-back z naszą słabą parą. Co zaczekanie na takim boardzie będzie znaczyło dla naszego doświadczonego rywala? Automatycznie będzie on w stanie usunąć z naszego zakresu najsilniejsze układy: AA, KK, 99, 77, K9, K7, 97. Jest to wiedza bezcenna, którą przeciwnik będzie mógł wykorzystać na swoją korzyść. Jeśli nasza strategia będzie tak prosta, a nasz rywal ją rozszyfruje, może wówczas śmiało zamknąć oczy i zagrać mocno na turnie i na riverze, przy wykorzystaniu np. overbeta, czym w trudnej sytuacji postawi parę QQ, czy nawet K ze słabym kickerem!
Scenariusz 2: Zgodnie ze strategią, w której grę w pokera traktujemy jako wojnę zakresów, zagrywamy c-bet na tym flopie za 1/3 puli. Ok, mamy tylko słabą parę oraz backdoor draw do koloru, ale co najważniejsze, w starciu z myślącym rywalem tym zagraniem nie ograniczamy swojego range’u. Przeciwnik nie ma w tym momencie żadnych powodów, żeby z naszego zakresu wykluczyć najsilniejsze układy, które możemy reprezentować na dalszym etapie rozdania. Bicie na K-high boardzie jest również spójne z zakresem, na jaki zwyczajowo obstawiany jest agresor przed flopem (AA, AK, KQ, KJ, KT).
Nasz bet na flopie nazywamy nie tylko c-betem, ale również range betem. Bijemy, gdyż mamy przewagę zakresu. W większości przypadków rywal nie będzie dysponował AA, KK, AK, gdyż już przed flopem dałby nam o tym fakcie znać, a wszystkie te układy z łatwością możemy znaleźć w naszym range’u.
Co dalej?
Gdy na stole pojawi się czwarta karta wspólna, do dyspozycji mamy ciągle pełen wachlarz zagrań. Nadal możemy wiarygodnie reprezentować silne i nutsowe układy, możemy też semi-blefować z drawem do koloru, gdy pojawi się karta w naszym kolorze, a jeśli uznamy, że nie chcemy tego robić, będąc na pozycji, możemy za darmo zobaczyć piątą kartę. Na riverze, mając na uwadze, że w naszym check-back turn range’u znajdują się np. słabe króle, czy pary od dziewiątek/dziesiątek do dam, gdy rywal zaczeka, możemy pokusić się o value bet dużym sizingiem (polaryzujący), który rywal będzie mógł odczytać za blef i będzie hero callował z np. z parą dziewiątek.
Zauważcie, że taki scenariusz nie jest możliwy do zrealizowania, jeśli zaczekacie na flopie. Jakie silne układy chcecie reprezentować w dalszej fazie rozdania, jeśli nie biliście flopa? Tak naprawdę tylko króla ze słabym kickerem, dwie pary i sety, które złapaliście na czwartej karcie. Te ostatnie, które statystycznie trudno trafić, będzie Wam też znacznie trudniej wiarygodnie „sprzedać”.
Epilog
Niniejszy artykuł miał na celu pokazać graczom średnio zaawansowanym, jak może wyglądać spojrzenie na przebieg rozdania z perspektywy zakresów. Jak zapewne zauważyliście, liczy się każda decyzja o sprawdzeniu, zagraniu lub zaczekaniu. Gdy naszym rywalem jest myślący przeciwnik, musimy brać pod uwagę, w jaki sposób nasze zagrania określają nasz postrzegany range. Jeśli tego nie będziemy robić, nie będziemy kontrolowali tego, w jakim punkcie naszego range’u się znajdujemy. W rezultacie w naszej grze pojawią się bardzo kosztowne błędy, które będą wynikać z niespójności opowiadanej przez nas historii.