Zachęcam do przeczytania artykułu, w którym przedstawię Wam fenomen „pokerzystów wyklętych”. Między wierszami zadam jedno arcyważne pytanie, na które później sam odpowiem, a na końcu pokażę Wam, na czym powinniście skupiać swoją uwagę w czasie nauki, aby w końcu zacząć wygrywać w pokera.
Pokerzyści wyklęci, ale niezwykle skuteczni
Alex Fitzgerald to postać nietuzinkowa. Wiele lat temu, gdy był on jeszcze aktywnym graczem występującym w turniejach online pod nickiem Assassinato, nie mogłem się do niego przekonać. Odwiedzałem jego streamy i jedyne, co wtedy widziałem, to bardzo rozbudowane HUD-y i badge, które, w sumie sam nie wiem czemu, mąciły mi radość z oglądania. Nagromadzenie danych statystycznych niwelowało niemal do zera element rozrywkowy i zamieniało całe widowisko w nudny spektakl, w którym mogłem śledzić poczynania bezwzględnego profesjonalisty. Szybko przestało mnie to bawić.
Z Fitzgeraldem był jeszcze jeden problem. On grał inaczej niż inni profesjonaliści/trenerzy/uznani gracze, a każda wizyta na jego kanale sprawiała, że wszystko mi się w głowie mieszało. Niektórzy określali go mianem szaleńca, inni mieli go za szarlatana stale grzebiącego w liczbach, a on śmiał się wszystkim w twarz i zgarniał dolary ze stołów; setki tysięcy dolarów, miliony dolarów. Jak możecie się domyślać, z tego powodu w głowie miałem jeszcze większy mętlik. Bałagan na strychu mogłem uporządkować w jednej chwili, mogłem to zrobić niemal od ręki, gdybym tylko potrafił odpowiedzieć na pytanie: kto ma rację? On, sam przeciw całej społeczności, czy Oni, pokerzyści będący częścią main streamu. Głosów popierających wtedy Assassinato było niewiele, a o tamtych graczach mówiło się stale; ich opinie traktowane były jak wykładnie wyroczni.
Podobnie jest teraz z Charlie Carrelem. Gdy Fitzgerald zszedł ze sceny, by zająć się trenowaniem innych graczy, jego miejsce w obozie pokerzystów niepokornych zajął Brytyjczyk. On również zdaje się mieć odmienne zdanie niż reszta elity na temat tego, w jaki sposób powinno się grać w pokera. W czasach, gdy większość najlepszych graczy tonie we wskazaniach solverów, on neguje optymalną teorię gry i skupia się na graniu stylem wykorzystującym do maksimum tendencje konkretnych rywali oraz populacji. Zwolennicy GTO – współcześnie ten termin jest już znany powszechnie – łapią się za głowy, a Carrel, podobnie jak jego poprzednik – śmieje się im wszystkim w twarz, też zgarnia dolary ze stołów; setki tysięcy dolarów, miliony dolarów.
Jak odpowiedzieć na to pytanie?
Wydaję mi się, że dziś potrafię odpowiedzieć na dręczące mnie wiele lat temu pytanie. Obiektywnie rzecz ujmując, skoro ogromne pieniądze wygrywają gracze z obu obozów, to prawda musi leżeć gdzieś pośrodku. Fakt, obie strategie są wygrywające, ale jedna jest zdecydowanie bardziej zyskowna od drugiej, dlatego może być tylko jedna poprawna odpowiedź.
Pokerowa społeczność oszalała w ostatnich latach na punkcie GTO, a termin ten stał się niemal synonimem pokerowego Św. Graala. Niestety większość graczy wcale nie rozumie tego, czym jest gra teoretycznie optymalna. W rezultacie często można spotkać się z opiniami, według których solvery GTO to automaty do zarabiania pieniędzy i do maksymalizowania zysków. Nic bardziej mylnego – a właściwie jest zupełnie inaczej. Strategie GTO są strategiami stricte defensywnymi, które mają za zadanie sprawić, że teoretycznie optymalnie grający rywal nie będzie w stanie osiągnąć nad nami przewagi.
Dobrze, tylko jakie jest praktyczne zastosowanie takiej wiedzy? Kiedy ostatnio graliście z optymalnie grającymi przeciwnikami? Chcecie maksymalizować zysk, czy wolicie chronić swój tyłek przed wyimaginowanym wrogiem? Obawa przed byciem eksploatowanym, szczególnie gdzieś na limitach NL200-NL500, sięgnęła absurdu. Przejmowanie się tym na mikrostawkach jest absurdem do kwadratu. Carrel nie przejmuje się tym, grając, i to z wielkim powodzeniem, w Super High Rollerach za dziesiątki tysięcy dolarów, to dlaczego mieliby to robić gracze ze średnich stawek online? Owszem, GTO sprawdzi się najlepiej, wtedy i tylko wtedy, jeśli w danej sytuacji nie ma jasnej strategii umożliwiającej wykorzystanie tendencji rywali. Na mikrostawkach z takim scenariuszem raczej się nie spotkacie.
Przepis na wygrywanie w pokerze jest banalnie prosty. Jeśli Waszymi przeciwnikami nie są najlepsi gracze na świecie, przestańcie poświęcać uwagę GTO, a cały swój wysiłek skupcie na zgłębianiu wiedzy związanej z innym skrótowcem, na REM, co oznacza: Range, Equity, Maximize – termin po raz pierwszy użyty w książce „Professional No Limit Hold ’em”, której autorami są Ed Miller, Matt Flynn oraz Sunny Mehta. Stosując tę sekwencję kroków przed podjęciem każdej pokerowej decyzji, zagwarantujecie sobie długoterminowo maksymalne zyski.
O szczegółach REM powiemy sobie innym razem.