Jak dzisiaj, w nieco innym niż po pokerowym boomie świecie wyglądałaby nauka pokera od podstaw? To fascynujące pytanie, na które James ‘SplitSuit’ Sweeney postanowił odpowiedzieć w swoim podcaście. Jego rady mogą Wam pomóc, nawet jeśli nie jesteście początkującymi zawodnikami.

– Jak dzisiaj wyglądać by mogła nauka od zera? Nowych graczy, chętnych do uczenia się strategii raczej nie brakuje.

– Poker to złożona gra i amatorzy nie wiedzą czasem nawet czego ta naprawdę jeszcze nie umieją. Powstaje w ich głowach wiele pytań. Od czego zacząć pokerowe przygody? Lektura książek, filmy szkoleniowe czy po prostu gra na stole? Moim zdaniem najistotniejsze jest zastanowienie się nad tym w jakiej fazie swojego rozwoju się znajdujemy. Najtrudniej jest bowiem stwierdzić czego nie wiemy na temat gry.

– Zgodzisz się jednak, że nauka gry dzisiaj wygląda inaczej niż w 2004?

– W tamtych czasach było tylko kilka książek wartych uwagi, a pozostałe informacje zdobywać trzeba było na forach. Drobne społeczności wychowywały graczy, ale brakowało szkół. Pokerowy YouTube raczkował, podcasty nie istniały. Dzisiaj mamy do dyspozycji o wiele więcej rzeczy. Każda skrajność niesie ze sobą pewne zagrożenia. Dzisiejsi amatorzy często rezygnują, bo widzą ile setek godzin trzeba poświęcić na zrozumienie kart. Żargon pokerowy dodatkowo utrudnia zrozumienie wielu kwestii.

Sporo jest dobrych darmowych źródeł i to tam warto uderzyć najpierw. Podstawą efektywnej nauki jest dzisiaj wyznaczanie priorytetów i wybieranie odpowiednich materiałów. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że 30 minut tygodniowo to za mało. Opanowanie pokera do odpowiedniego poziomu zajmuje dużo czasu, jak każdy warty czegoś biznes.

– Jakie fazy rozwoju dostrzegasz u pokerzystów?

– Nie są to do końca fazy, bardziej aspekty nad którymi gracze po kolei zaczynają pracować. Najpierw wchodzi matematyka, potem strategie i taktyka, a na końcu psychologia i gra mentalna. Dobrze jest iść w tej właśnie kolejności.

Dla wielu graczy matematyka okaże się największą przeszkodą. Mało kto miał w szkole piątki z tego przedmiotu. Na szczęście w pokerze nie ma jej aż tak wiele. Jeśli ktoś lubił statystykę, to powinien ogarnąć temat dosyć szybko. Na pewno warto zacząć od prostych obliczeń w rodzaju wartości SPR (stack-to-pot ratio, stosunek stacka do puli), a potem przyjdzie czas na EV (expected value, oczekiwany profit).

Potem przychodzi pora na strategię. Ludzie mają obsesję na punkcie klarownych, prostych taktyk i wydaje im się, że powinna istnieć prosta instrukcja dotycząca tego, jak zagrać w danej sytuacji. Strategia to jednak ogólny plan gry, a nie skrzętnie spisane zagrania. Wyuczenie się na pamięć pewnych zagrań nie zastąpi dobrej strategii, a ta musi być elastyczna, bo poker to bardzo dynamiczna gra z wieloma zmiennymi.

Psychologiczna strona pokera to wisienka na szczycie tortu. Nie brakuje jej również w codziennym życiu. Jeśli denerwujesz się często na drodze i drażni Cię żona, to możliwe, że na stole też będziesz rozsypywał żetony na lewo i prawo. Można oczywiście nad tym pracować, ale nie będzie to łatwa przeprawa.

– Z czasem te elementy się zapewne zazębiają?

– Jasne. Im więcej ogarniamy, tym lepiej rozumiemy też inne elementy. Nabieramy wyczucia i „instynktu”. Miliony rozdań uczą nas jak się zachować w danej sytuacji. Nawet bardzo dobrzy zawodnicy tacy jak Daniel Negreanu, którzy opierali się dawniej na swoim wyczuciu, uczą się teraz nowych strategii. Zmieniła się gra, a oni muszą się dostosować.

W pokerze nie chodzi o to, aby precyzyjnie wiedzieć za ile zagrać. Ważne, żeby wiedzieć mniej więcej ile ma wynosić bet. Ważniejsze jest dobre zrozumienie rywali i tego jak widzą też nas. Nie ma sensu zastanawiać się nad tym, ile dokładnie żetonów postawić. Większość oponentów i tak nie rozumie matematyki na tyle dobrze, aby miało to jakieś znaczenie. Trzeba po prostu przełamać strach. Z czasem człowiek przestaje go w ogóle odczuwać.

ZOBACZ TEŻ: Gus Hansen pozywa partnera biznesowego do sądu

baner Freeroll styczniowy

ŹRÓDŁORed Chip Poker
Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.