Jeremy Ausmus zwraca uwagę na rosnący problem związany z prywatnymi grami cashowymi, które mogą mieć złe skutki dla pokerowego ekosystemu.
Już 28 maja rozpocznie się 50. edycja WSOP. Do Las Vegas zjadą najlepsi pokerzyści świata. Jednak nie wszyscy spośród nich będą walczyć o mistrzowskie bransoletki. Część z nich przyjedzie ze względu na duże gry cashowe, które w tym czasie będą rozgrywane w Vegas.
Problem
I właśnie na problem takich gier zwraca uwagę Jeremy Ausmus. Chociaż są one rozgrywane w dostępnych dla wszystkich kasynach, to jednak nie może w nich zagrać każdy chętny.
40-letni Amerykanin ma na swoim koncie jeden tytuł WSOP. W turniejach live wygrał 6,48 mln dolarów. Jego największy sukces finansowy to piąte miejsce w Main Evencie WSOP 2012. W nagrodę otrzymał 2,15 mln dolarów.
W rozmowie ze Stevem Schultem, dziennikarzem magazynu „Card Player”, Ausmus mówi, że gracze, którzy „prowadzą” grę, mogą kontrolować, kto do niej siada, co ogranicza części graczom możliwość zyskownej gry na najwyższych stawkach.
„W kasynie Aria nie musi być listy, mogą zblokować miejsca. Miałem znajomego, który poszedł tam zagrać. Gra była czteroosobowa. Chciał grać, a powiedziano mu „Nie możesz”. Następnie przyszły dwie osoby i zasadniczo powiedziano „Tak, oni mogą zagrać”. Słyszałem, że kasyno Wynn ma coś podobnego” – mówi Ausmus.
Scott Burnham, profesor prawa i autor artykułów w magazynie „Card Player”, mówi, że kasyna mogą prowadzić swoje listy w grach pokerowych, jak chcą. Nie ma szczegółowych przepisów w tej sprawie, ale działania kasyna nie mogą nikogo dyskryminować. „Dyskryminacja jest nielegalna tylko w sytuacji, gdy ma miejsce zakazana [prawem] podstawa do dyskryminacji, jak rasa, kolor skóry, religia, płeć, pochodzenie, niepełnosprawność, orientacja seksualna, tożsamość płciowa” – tłumaczy profesor.
W sytuacji, którą opisuje Ausmus, dyskryminacja bazuje na poziomie umiejętności. Zawodnicy, którzy kontrolują grę, nie chcą, aby brali w niej udział lepsi od nich, którzy będą negatywnie wpływać na ich win rate. Profesor Burnham zwraca uwagę, że sytuacja przypomina trochę tę dot. osób, które liczą karty w blackjacku. „W większości jurysdykcji, w tym w Nevadzie, właściciel nieruchomości ma prawo wykluczyć każdego, dopóki rodzaj wykluczenia nie jest zakazany prawnie” – wyjaśnia. Natomiast Luizjana przyjęła prawo, które zabroni kasynom wykluczania graczy z powodu poziomu ich umiejętności.
A co z dobrem pokera?
Zachowania kasyn, o których mówi Ausmus, nie są nielegalne. Pojawia się jednak pytanie, czy takie zachowania są dobre dla pokera? Zwolennikiem prywatnych gier w publicznych kasynach jest Chad Power, który prowadzi taką grę w kasynie MGM National Harbor, niedaleko Waszyngtonu. I tłumaczy, że największa regularna gra ma tam stawki 10/25$. A dzięki temu, że organizuje swoje gry i sprowadza graczy, stawki wynoszą od 100/200$. „Podczas ostatniej gry graliśmy na stawkach 100/200/400/800$. Ta gra nigdy się nie odbywa, chyba, że ja ją organizuję. Wcześniej graliśmy na stawkach 1.000/2.000$” – mówi Power. I dodaje, że na jego gry przylatują nawet gracze z Argentyny.
Ausmus przyznaje rację Powerowi, ale zwraca też uwagę na ważny problem. Gdy zaczęto organizować prywatne gry, z czasem pojawiały się coraz mniejsze (pod względem liczby uczestników) i mniejsze gry. A zapraszano do nich graczy nie tylko tych, którzy nie zagraliby w normalnej grze w kasynie, ale także stałych uczestników z niższych stawek, z ogólnej puli graczy. „To stąd pochodzą pieniądze w pokerze, a oni ich wszystkich zabierają do takiej gry. Reszta pokerowej społeczności jest wykluczana” – tłumaczy.
To przytrafiło się znajomemu, o którym Ausmus wspominał kilka akapitów wcześniej. „Zna każdą osobę w tamtej grze. To była gra, w której grał każdego dnia w kasynie Bellagio. Zasadniczo wybrali sobie, kogo chcą spośród tamtej gry i kontrolują tę grę” – dodaje.
Kto zabija pokera?
Zdaniem finalisty WSOP ME, jeśli takie praktyki będą trwać, to nad pokerem zbiorą się czarne chmury. Powstaną dwa ekosystemy pokerowe. Jeden dla prywatnych gier, a drugi dla publicznie dostępnych gier. Te drugie staną się trudniejsze. „To zasadniczo zabija pokerowe marzenie. To zabije pokera live. Średnie stawki będą martwe, ponieważ nie będzie tam pieniędzy do zarobienia. Tacy gracze będą grać niżej, na poziomie 5/10$. I te gry staną się trudniejsze. Ktoś uruchomi prywatną grę i ukradnie więcej graczy” – tłumaczy Ausmus.
Power nie zgadza się z zarzutem o kradzieży graczy. Argumentuje, że organizując prywatne gry, stwarza graczom miejsce z przyjemną atmosferą, buduje z nimi relacje, buduje sieć pokerowych kontaktów. Power nie czuje odpowiedzialności za to, że powstają dwa eksosystemy. „[Poker] nie jest grą zespołową. Ja nie gram w pokera dla dobra innych zawodowców. Proszę bardzo, mogą robić to samo. Musisz się dostosować” – mówi na koniec.
Poker Fever Mini Series: „PayMyOverbet” wygrywa Jack Daniels Poker Cup!
_____
_____