Jeden z najlepszych australijskich pokerzystów był gościem podcastu Joe Ingrama. Opowiedział o tym, jak wygląda scena gier na wysokie stawki w Australii.
Joe Hachem był drugim pokerzystą, który najbardziej skorzystał na sukcesie Chrisa Moneymakera, gdy ten wygrał Main Event WSOP 2003 i zaczął się pokerowym boom. Australijczyk sięgnął po zwycięstwo w ME 2005, a na jego konto trafiło 7,5 mln dolarów (nagroda Moneymakera wynosiła 2,5 mln). W turniejach live wygrał w sumie 12.322.123$, a na swoim koncie ma także zwycięstwo w WPT Doyle Brunson North American Poker Classic 2006.
Australijczyk to także gracz cashowy i to z najwyższej półki, o czym opowiedział ostatnio w podcaście Joe Ingrama, gdzie poruszył m.in. temat gier na wysokie stawki w Australii. Jego wybór padł nie na Las Vegas lub Makau, ale na Melbourne.
Jeden gracz
Hachem zdradził w wywiadzie, że to, czy gry mają miejsce zależy od jednego gracza. „Biorę udział przede wszystkim w grach na wysokie stawki w Pot-Limit Omahę. Przez ostatnie sześć, siedem lat mieliśmy na tyle szczęścia,że w Australii odbywała się gra na bardzo wysokie stawki. Wielka gra. Problem polega na tym, że zależy ona wyłącznie od jednego gracza. Ta gra ma miejsce tylko wtedy, gdy ten gracz przebywa w mieście” – powiedział.
To sytuacja inna od tej, którą można zastać w Las Vegas, gdzie zawsze znajdzie się kilku biznesmenów gotowych na duże gry. Hachem dodał: „Poza tą jedną grą nie ma w Australii innej akcji na wysokich stawkach. Ja i inni gracze nic nie możemy z tym zrobić, a jedynie zasiąść do stołu i czekać. Myślę, że w tym tygodniu nareszcie [ten gracz] wróci, żeby na nowo rozruszać tę grę”.
Wysokie stawki i problem
No dobrze, ale jak wysokie są wysokie stawki w Australii? Czy zbliżają się do tego, co można znaleźć w Las Vegas? Hachem nie miał problemu, żeby mówić o tym otwarcie: „Stawki rosną stopniowo. Zaczynamy od 1.000$ na buttonie, small blindzie i big blindzie. Po dwóch, trzech dniach gry przechodzimy na stawki 1.000/2.000/4.000$. Czasami, co nie jest zbyt mądre, idziemy dalej i gramy na 2.000/4.000/8.000$. To wszystko zależy od tego, jak bardzo Gracz X jest podekscytowany grą i chce grać” – wyjaśnił.
I dodaje: „Niestety, ale gdy on wyjeżdża, to nic innego na wysokich stawkach nie ma. Śmieję się, gdy to mówię, ale gdy nie ma go w mieście, gram na stawkach 5/10$. Robię to po to, żeby trenować, ponieważ tak naprawdę limity, które ja chciałbym grać nie istnieją w Australii. Nie pytaj mnie, jak można przejść z gier na stawkach 1.000/1.000/1.000$ do 5/10$, żeby nie stracić motywacji. W rzeczywistości tracę ją. Na stawkach 5/10$ dużo przegrywam. Bardzo ciężko jest skoncentrować się, gdy tak mocno schodzisz ze stawkami.
Znam tylko jednego gracza, który jest w stanie przejść z wysokich stawek na niskie i nie ma z tym problemów. To Jeff Lisandro [ma sześć tytułów WSOP i jeden WSOP Circuit; w turniejach live wygrał 5,62 mln dolarów – red.]. On jest legendą. Może grać na stawkach 4.000/8.000$, a następnie siada na 2/5$ i nie zmienia swojej gry. Nie wiem, jak to się robi, ale gratuluję mu tego”.
Konie, a nie poker
Na koniec Hachem opowiedział, jak wyglądałoby jego pokerowe życie, gdyby mieszkał w USA, a nie w Australii: „Ktoś taki jak ja mógłby grać w najbogatszych cotygodniowych grach domowych w Kalifornii. W Australii ci, którzy mają pieniądze grają tylko na niskich stawkach. Nawet jeśli są bardzo bogaci idą do kasyna i grają turniej za 100$.
To jest sprawa kulturowa. Australijczycy wydają duże pieniądze nie na pokera, ale na wyścigi konne. Jeśli w Ameryce jest przedsiębiorca, który siada do gry na wysokie stawki w weekend, to to tutaj ktoś taki wyda 50.000$ na wyścigi konne. W naszej kulturze nie jest grać dużo w pokera, ale obstawiać wyścigi konne”.
_____
Obserwuj PokerGround na Twitterze
Zobacz także: [WYWIAD, część II] „Flaszeczka” – Postawiłem na turnieje i nie żałuję
_____