Pokerowy mistrz świata to kolejny pokerzysta, który zwrócił uwagę na problem z turniejami re-entry. Chociaż mają one swoje zalety, to faworyzują bogatszych graczy.
Od dłuższego czasu wśród pokerowych dyskusji dominują trzy tematy. Pierwszy to shot clocki, które stają się standardem w coraz większej liczbie turniejów. Są one wykorzystywane w turniejach bocznych na EPT (w Monte Carlo będą także w Main Evencie), zostały wykorzystane we wszystkich turniejach zakończonego niedawno festiwalu PartyPoker Millions Barcelona, zostaną wykorzystane w kilku turniejach WSOP 2018.
Drugi temat to format big blind ante. O tej sprawie pisaliśmy tutaj. Trzeci temat (niemniej ważny niż dwa poprzednie) to rosnąca liczba turniejów, które pozwalają na re-entry. W ostatnich dniach głos w tej sprawie zabrał Martin Jacobson, zwycięzca Main Eventu WSOP 2014, który w turniejach live wygrał 16.53 mln dolarów.

Martin napisał na Twitterze: ,,Nigdy nie myślałem, że to powiem, ale tęsknię za czasami, w których w każdym turnieju mogłeś zagrać tylko jeden raz”.
I never thought I would say this but I actually miss the days when each tournament could only be played once
— Martin Jacobson (@Martin_Jacobson) April 16, 2018
Pod tweetem Szweda wywiązała się dyskusja. Dyrektor World Poker Tour Matt Savage napisał, że ciężko jest robić turnieje bez re-entry w sytuacji, gdy mają je turnieje z największymi pulami nagród, a to te pule, jak i pule gwarantowane przyciągają graczy do danego turnieju.
Martin Jacobson odpowiedział Savage’owi w następujący sposób: ,,Musi być coś pośrodku. Jedno re-entry wydaje się być w porządku. W przyszłym tygodniu w Montrealu możesz wejść do Main Eventu 14 razy. Cztery razy przez połowę dnia drugiego. Po prostu trzeba mieć dobre side eventy”.
Daniel Negreanu napisał, że z powodów, które wymienił Savage, nie widzi on szans, aby trend z turniejami re-entry miał zwolnić.
Mistrz WPT LAPC 2016 Dietrich Fast stwierdził, że dobrym kompromisem byłoby wprowadzenie jednego re-entry do turniejów.

Pokerzysta Chris Hinchcliffe napisał: ,,Na moim poziomie gracze zdają się bardziej doceniać format 1+1 niż nielimitowane re-entry. To daje graczom, którzy podróżują [na turnieje] szansę na ponowną grę, ale zniechęca ,,wielostrzałowców”. Dla większości turniejów z wpisowym 200-16.50$ to rozwiązanie wydaje się sprawiedliwe”.
Głos kolejnego internauty był następujący: ,,Lubię rozwiązanie z pojedynczym re-entry. Wolałbym, że większość turniejów była taka. Tak robi obecnie kasyno Crown w Melbourne. Nie mam nic przeciwko temu, żeby mały odsetek turniejów był w formule freezeout, ale co oczywiste mają mniejsze pule nagród”.
Na pytanie jednego z internautów, jakie są największe wady turniejów z re-entry odpowiedział: ,,Dają one przewagę graczom, których stać na wielokrotne wpisowe, a w związku z tym zmniejsza to prestiż turnieju”.
Do dyskusji włączył się także ,,Ozzy”. Polski pokerzysta napisał: ,,Cały koncept życia turniejowego w zasadzie zniknął. Nasza społeczność mocno skorzystałaby na ,,usportowieniu” pokera, ale nie możesz wygrać Wimbledonu lub innego sportowego wydarzenia, gdy raz z niego odpadniesz. Teraz duże, ważne tytułu sprowadzają się do tego, jak bogaty jest twój inwestor, aby zwiększyć twoje szanse za pomocą większej liczby ,,bulletów”.
Entire concept of tournament life is basically gone now. Our community would benefit a lot from "sportifying" poker, but u cant win Wimbledon or any sport event after busting once… Now big titles just come down to how rich is ur backer to increase ur chances with more bullets
— Ozzy (Michał) (@OzzyMTT) April 17, 2018
Kolejny z internautów zwrócił uwagę na turnieje w Los Angeles. ,,Tutaj możesz wkupić się bezpośrednio do Dnia 2 turnieju i w ten sposób zaoszczędzić sobie ciężkiej pracy związanej z próbą awansu. Dyrektorzy turniejowi stali się bardziej żądni pieniędzy i starają się przekraczać pule gwarantowane” – napisał.
_____
Obserwuj PokerGround na Twitterze
Zobacz także: Dominik Nitsche: Seidel to fenomen. Hellmuth jest najsłabszy w high rollerach
_____