IloveMyself

W dzisiejszym wpisie na moim blogu wspomnę co nieco o: „pokerze od kuchni”, głośnej ostatnio „aferze” związanej z Ladies Event, motywacji, samoocenie oraz życiowych swingach. Miłej lektury!

 

 

Ladies Event 

Nie bez powodu w powyższym zdaniu słowo afera umieszczone zostało w cudzysłowie, bowiem dla mnie to nie jest żadna afera. Jednakże punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i to nie podlega żadnej dyskusji. Swoje kilka groszy na ten temat dorzucę. Żeby nie było, pieprzoną feministką nie jestem, wręcz przeciwnie,  świata bez mężczyzn sobie nie wyobrażam, ale Panowie miejcie honor! Mój tata zawsze mawia: „Zachowujcie się! Byle jak, ale się zachowujcie!”

LadiesEventJa rozumiem, że kobiety często grają dużo słabiej, że niezłe value można wyciągnąć grając z nimi. Wierzę też w to, że są i tacy panowie, którzy zapisują się do tych turniejów przez wzgląd na niewątpliwy kobiecy urok ;) Ale serio.. Ladies Event to Ladies Event, jak sama nazwa wskazuje jest TYLKO dla kobiet! Często się mówi o tym, że mało pań gra w pokera. Ok, może i stworzone zostałyśmy do tego, by stać przy garach – nie zaprzeczam. Nie zaprzeczam też temu, że STATYSTYCZNIE patrząc, to właśnie płeć męska w większości sportów typu piłka nożna, skoki narciarskie czy choćby bilard, jest w zdecydowanej większości, ale czy to jednocześnie oznacza, że MY kobiety, nie zasługujemy na szacunek podczas rozgrywek w tych samych sportach?

Mimo, że sama osobiście, grając w pokera live, wolę zasiadać z facetami do stolika, to uważam, że kobiety jak najbardziej zasługują na to, by mogły swobodnie wśród swojej płci sobie pograć. Nie każda kobieta czuje się pewnie w towarzystwie mężczyzn, którzy – nie oszukujmy się – czasami nie potrafią się zachować grając z nimi. Sarkastyczny humor, obsceniczne teksty, zaglądanie NAM w dekolty – dla niektórych pań zawsze będzie to EV-, w związku z tym szukają miejsc, w których mogą pograć same. I ja, jako przedstawicielka płci pięknej, apeluję – SZANUJCIE to Panowie!

Poker od kuchni

pyramid

Do poruszenia tego tematu, zainspirował mnie jeden z użytkowników w niedzielnym podcaście. Jak wszyscy powszechnie wiemy, to co jemy, jest niezwykle ważne. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie ma uniwersalnej diety dla każdego. Mimo, że mam jakąś wiedzę, by móc więcej napisać w kwestii zdrowej żywności, to nie będę tego robić, przez wzgląd na indywidualne zapotrzebowania każdego człowieka. Nie jestem zwolenniczką słynnej Chodakowskiej, choć przyznać muszę, że w kwestii motywacji, zawładnęła kobietami w naszym kraju. Wiele ludzi – w tym niestety ja – zapomina o tym jak duży wpływ na nasze samopoczucie ma żywność. Z doświadczenia wiem, że gdy moja dieta jest na freestylu, to czuję się zmęczona, ospała i bez większej energii do życia. Jednak, gdy wdrażam przede wszystkim regularne posiłki, dużo warzyw, owoców i wody, unikając tym samym ZBĘDNYCH cukrów, węglowodanów oraz tłuszczy, różnicę dostrzegam niemalże natychmiast. Co więcej w tym samym czasie, w którym przestrzegałam wytycznych jakie sobie postawiłam odnośnie mojej diety, zaobserwowałam, że nie miałam takich problemów ze snem jakie mam obecnie. Teoretycznie nie jest u mnie tak źle ze zdrową żywnością, bo staram się jeść bardzo dużo warzyw i owoców, jem też średnio 4 posiłki dziennie zachowując jakiś przyzwoity umiar, ale nadal moja dieta mocno odbiega od tego jak powinna wyglądać. Dodatkowo w czasie, gdy jej przestrzegałam, wdrożyłam odrobinę sportu i mimo, że pracowałam fizycznie bardzo dużo i intensywnie w tym czasie, to kondycyjnie czułam się zdecydowanie lepiej niż teraz, gdzie  fizycznie się nie przemęczam, o czym świadczyć może między innym zdjęcie z mojego nocnego biura;) Gwoli ścisłości, pisząc o sporcie nie mam na myśli regularnych wizyt na siłowni, czy też przebiegniętych maratonów. Bardziej, codzienne spacero-biegi, głównie rano przed pracą oraz A6W po pracy. I serio – czułam się REWELACYJNIE! Ale jako, że jestem REBELEM, to ciężko mi wrócić do tego rytmu ;)

 

Wewnętrzny dialog i samoocena

dialog

Często spotykając ludzi, którzy mówią sami do siebie, myślimy WARIAT! Otóż wewnętrzny dialog z samym sobą, nie tylko poprzez rozmowę, ale też i gestykulacje czy myśli, jest rewelacyjną metodą na zarządzanie swoimi emocjami. Wiele ciekawych informacji na ten temat mogą powiedzieć bezpośrednio psychologowie. Terry Orlick – psycholog sportowy w swojej książce zatytułowanej ’Embracing Your Potencial’ pisze : „Na swojej drodze życiowej z pewnością spotkasz wielu ludzi, którzy będą próbować cię upokorzyć i poniżyć. Nie bądź jednym z nich. Mów do siebie pozytywnie!”

Dobra relacja z samym sobą w następstwie daje dobrą relację z innymi ludźmi. Dobrze jest czasami zatrzymać się na chwilę i zagłębić w swoją wewnętrzną przestrzeń, choćby po to, by być świadomym postawy, jaką zajmujemy wobec samych siebie. Często na wskutek negatywnego myślenia, a w następstwie nieodpowiedniego doboru słów, tracimy motywację oraz odbieramy sobie szansę na osobisty sukces. Psycholog Anna Sosinowska twierdzi, że ludzie powinni być bardziej świadomi swojego wewnętrznego dialogu oraz liczyć się ze słowami.

Kolejnym kluczem do naszego osobistego sukcesu jest samoocena i bynajmniej nie mam na myśli tylko sukcesu biznesowego. Każdy człowiek chce żyć w zgodzie z samym sobą, to nie ulega wątpliwości, a jednocześnie, często żyjemy na przekór. Brzmi idiotycznie? Nie zaprzeczam, aczkolwiek tak funkcjonujemy. Ludzie mają problem z samooceną. Często wydaje nam się, że mamy pełną samoświadomość, a jednocześnie słyszymy od innych opinie odmienne do tych, które mamy na swój temat. I jak tu nie zgłupieć. Psychologowie twierdzą, że nie istnieje coś takiego jak niskie, czy wysokie poczucie własnej wartości. Podobno można mówić tylko o prawdziwym i fałszywym obrazie samego siebie i trzeba nauczyć się poszerzać horyzonty naszych myśli, by móc ukierunkować się na zmianę definicji własnego JA. Ważne jednak jest, by nie żyć w wyidealizowanym obrazie samego siebie. Pamiętajmy, że wszystko zaczyna się i kończy w naszym umyśle!

Życiowe swingi

Swingi

Każdy pokerzysta wie, jak ważny jest mindset, gdy spotykają nas swingi. Tego samego tyczy się kwestia życiowych swingów. O ile z upswingiem relatywnie łatwo sobie poradzić, wszak każdy człowiek czuje się szczęśliwy, gdy życiowa parabola idzie w górę, o tyle z downswingiem nie jest już tak kolorowo. Mimo, że należę do osób, które naprawdę potrafią cieszyć się z małych rzeczy i doceniać wszystko to, co życie przynosi, to jednak są czasami takie momenty, gdzie moja pewność siebie, czy nawet kobiecość – jakkolwiek to zabrzmi – mocno kuleje. I z tym zdecydowanie gorzej mi idzie. Chociaż ciężko mi się skupić na normalnych, codziennych czynnościach w takich przypadkach – nie mówiąc o wszystkim, co przynosi mi wiele radości – postawiłam na zajęcie swojego umysłu właśnie tym, co kocham robić. Nie twierdzę, że łatwo jest przeprogramować mózg z tych złych emocji na pozytywne, ale wiem, że jeśli tego człowiek nie spróbuje zrobić, to nic się w tej kwestii nie zmieni. Idąc tym tropem, postanowiłam, że będę pisać więcej oraz częściej i choć dopiero pewne rzeczy w głowie sobie planuję, to mam nadzieję, że niektóre ujrzą światło dzienne już niebawem :)

Na koniec standardowo już wrzucam otwór, który bez wątpienia jest w pierwszej pięćdziesiątce moich muzycznych faworytów. Enjoy!

 

Kejsi
#AleTypiara czyli bloguję, typuję, a w wolnych chwilach gotuję i mecze obserwuję.