Zapraszamy na drugą część rozmowy z Lexem Veldhuisem – streamerem, komentatorem, ulubieńcem pokerowej społeczności.
W pierwszym odcinku rozmowy z Lexem Veldhuisem mówiliśmy o ogromnym sukcesie Holendra na Twitchu – obecnie jest on najpopularniejszym pokerowym streamerem na świecie – oraz o jego debiucie komentatorskim w czasie relacji z PokerStars Caribbean Adventure. Kontynuujemy wywiad i dziś ponownie skupimy się na arkanach streamowania oraz na ewolucji Veldhuisa jako pokerowego gracza.
Good luck and f**k you <3
Nie trzeba długo śledzić transmisji Lexa Veldhuisa na jego kanale, żeby doczekać się wyświetlenia komunikatu o przyjściu przelewu lub wykupieniu subskrypcji. W pierwszym przypadku darczyńcy często zostawiają dla niego (dla widzów) krótkie komunikaty. Ich treść odczytuje syntezator mowy, a całość często kończy się stwierdzeniem „Good luck and f**k you, less than three”. W wolnym tłumaczeniu oznacza to „Powodzenia i wal się <3”. Taka forma „pozdrowień” przyjęła się na streamie u Holendra i nikogo to nie dziwi ani nie razi.
Nie ma co ukrywać tego, że Holender czuje się na swoim streamie bardzo swobodnie. Nie stroni od przeklinania, ale nie jest na tyle wulgarny, żeby cierpiała na tym jakość transmisji. Można by rzecz, że przeklina akuratnie, najczęściej wtedy, gdy jakiś rywal popełni błąd i pozbawi go żetonów. Standard, robi to większość z nas. Dużym wyzwaniem dla Veldhuisa było powstrzymanie się od przeklinania, gdy pracował w charakterze komentatora na PCA.
Przeklinam podczas swoich streamów, jednak w czasie oficjalnej relacji powinniśmy być bardziej profesjonalni, szczególnie, że prowadzimy program sponsora. Ludzie powinni mieć możliwość oglądania go bez wysłuchiwania przekleństw. To coś poważniejszego.
Jesteś pokerzystą czy streamerem?
Jako streamer Veldhuis odnosi olbrzymie sukcesy. Swoje transmisje prowadzi 4-5 razy w tygodniu, uzasadnione zatem staje się pytanie, czy on sam postrzega siebie bardziej jako pokerzystę, który dużo streamuje, czy jako streamera, który przy okazji gra w pokera. Holender nie ma co do tego żadnych wątpliwości i bez wahania przyznaje, że przede wszystkim jest zawodowym graczem.
Ostatni rok był dla niego udany zarówno przy pokerowych stołach, jak i na małym ekranie. Ciągle rozwija się jako pokerzysta. Obecnie udało mu się wrócić do gier z wpisowym wynoszącym 1.000$. Nie robił tego już od półtora roku.
Dla mnie to idealnie połączenie: gra w pokera oraz streamowanie.
Online –> Live —> Online
W najciekawszym punkcie drugiej części rozmowy Lex Veldhuis opowiedział o tym, jak wyglądały punkty zwrotne w jego karierze, kiedy zmieniał swoją pokerową specjalizację.
Jak sam mówi, wszystko zaczęło się od gier cash online. Potem zajął się turniejami na żywo. Gdy przestał robić to w pełnym wymiarze i wrócił do gier cashowych online, okazało się, że nie jest w stanie sobie z nimi poradzić. Wówczas toczył walkę o przetrwanie; musiał włożyć dużo wysiłku w to, żeby ponownie zacząć zwyciężać. W tym okresie, gdy i tak musiał się wiele uczyć, zaczął interesować się grami mieszanymi, w tym PLO. Wtedy to właśnie stracił z pola widzenia swój nadrzędny cel.
Skupiłem się na zdobyciu kolejny raz statusu Supernova Elite, odbiło się to w katastrofalny sposób na mojej grze w PLO. Grałem tylko po to, żeby wyrobić volume, ponieważ SNE dużo wtedy dawało, ale w międzyczasie z pola widzenia straciłem główny cel, którym było bycie coraz lepszym graczem.
Do rozpoczęcia streamowania na Twitchu w dużej mierze przyczyniło się PokerStars, które zlikwidowało program SNE. Lex nie mógł liczyć już na dodatkowe korzyści i po raz kolejny w swojej karierze znalazł się na rozstaju dróg.
Miałem wtedy 31 lat. Zadałem sobie wówczas pytanie, co chcę robić dalej. Czy naprawdę chciałem się znowu zarzynać, żeby ponownie wrócić do zarabiania na pokerze? To oznaczało, że muszę zejść kilka leveli niżej i pracować nad poprawą swojej gry.
Twitch – home sweet home
Twitch okazał się strzałem w dziesiątkę. Holender w dość krótkim czasie skupił wokół siebie fantastyczną społeczność, która licznie przybywa na jego streamy. Średnio ogląda go obecnie 4,5 tys. osób jednocześnie. Wygląda na to, że Veldhuis w końcu znalazł swoją przystań na długie lata. Znowu jest szczęśliwy z powodu tego, czym się zajmuje.
Jestem gotowy na budowanie swojej przyszłości. Robię teraz rzeczy, z których będę czerpał korzyści jeszcze za 30 lat. Oczywiście granie na stawkach 200$/400$ i branie udziału w turniejach z bardzo wysokim wpisowym było fajne, ale te czasy minęły. Obecnie zajmuję się tym, co sprawia mi radość.
Już jutro zapraszamy do przeczytania ostatniej części wywiadu z Lexem Veldhuisem.