Skromny dziadek siedmiorga dzieci, który zaskoczył wszystkich zgarniając 2,6 miliona dolarów na turnieju w Las Vegas chce nakręcić film o swoich niezwykłych dokonaniach przy pokerowym stole.
Pracujący jako sprzedawca przyczep John Hesp ma obecnie 64 lata. Do rodzinnego Bridlington wracał niedawno z wysoko podniesioną głową, kiedy w evencie z fieldem oscylującym wokół 7 tysięcy osób zajął czwarte miejsce.
Dwa miesiące po tej przygodzie w Mieście Grzechu, John ujawnił, że prowadzi rozmowy ze studiem filmowym, dotyczące produkcji opisującej jego życie i grę w Vegas.
To niesamowicie pozytywna historia, którą warto poznać – mówi John.
Dwóch producentów skontaktowało się ze mną jeszcze w Las Vegas. Byli to ludzie z Hollywood, ale postanowiłem zaufać jednak firmie z Wielkiej Brytanii.
Oferta została spisana, a moi prawnicy pracują nad szczegółami w tym momencie. Myślę, że 90% pracy mamy za sobą.
Produkcja kosztować będzie kilkanaście milionów dolarów. Jedna czwarta scen nakręcona zostanie u mnie, w Bridlington, a pozostałe 75 procent w Vegas.
Mieliśmy sporo dobrej zabawy w wybieraniu aktorów, którzy mogliby zagrać moją rolę. Sam chciałbym, aby był to George Clooney.
John stał się znany na cały świat, kiedy w swoim charakterystycznym ubiorze i z uśmiechem na ustach pokonywał kolejnych zawodników.
Po powrocie do domu John wraz z żoną Mandy prowadzi teraz w Bridlington normalne życie jako ojciec, dziadek, mąż i sprzedawca.
Już przyzwyczaiłem się do wygranej, ale nadal patrzę z niedowierzaniem kiedy sprawdzam stan konta bankowego.
Nigdy nie chodziło mi o pieniądze i pewnie dlatego poszło mi przy stole właśnie tak dobrze. Pojechałem tam, aby spełnić swoje marzenie i udało się.
Przed zgarnięciem milionów największa wygrana Hespa wynosiła zaledwie 700 funtów. Były to pieniądze zdobyte w kasynie Napoleons w Hull, gdzie John nauczył się grać w pokera.
Po powrocie z turnieju John rozdał hojne podarunki swoim przyjaciołom i rodzinie, a żonę zabrał na wycieczkę do Yorkshire Dales.
Większość z wygranej jest jednak nadal na jego koncie. Hesp chciałby wykorzystać te pieniądze na rozwój swojego rodzinnego miasta i regionu. Planuje też zaprosić do Bridlington znanych pokerzystów.