Dziś chciałbym porozmawiać nieco na temat tego, w jaki sposób może wyglądać Wasza ścieżka pokerowego rozwoju. Podzieliłem ten okres na 3 fazy wstępne oraz Przełom. 

Faza 1

Jest to faza całkowitej niewiedzy. Gracze starsi kojarzą pokera jedynie w odmianie 5-Card Draw, a młodsi nie znają niczego innego niż Texas Hold’em, względnie Pot-Limit Omaha. To poker i to poker, i to trzecie również. Zasady, które tutaj przedstawiam, będą sprawdzały się w przypadku każdej odmiany, z jaką kiedykolwiek przyjdzie Wam się zmierzyć, bo nie chodzi o różnicę w regułach gry, a o wyróżnienie kilku etapów rozwijania pokerowych umiejętności.

Fazę pierwszą nauki gry określę mianem rozeznania. Gdybym rozpoczynał dzisiaj, prawdopodobnie mniej bym grał, a więcej obserwował. Pierwszy lepszy streamer, który w rzeczywistości może nawet nie być dobrym graczem, będzie w stanie nauczyć Was absolutnych podstaw, czyli tego: w jaki sposób przebiega rozgrywka; jak stawia się zakłady; w jaki sposób selekcjonować ręce startowe etc. Znajdźcie sobie ulubionego „mentora” i po prostu bawcie jego streamami. Po kilku dniach zauważycie, że dzięki samemu patrzeniu na to, jak ktoś gra, bez żadnego wysiłku wchłonęliście bardzo dużo wiedzy.

Faza 2

Gdy poruszanie się po korytarzach wirtualnych poker roomów nie będzie stanowiło dla Was problemu, z pewnością sami będziecie chcieli przystąpić do gry. Większość Was wpłaci jakiś minimalny depozyt i zasiądzie do stołów na najniższych limitach. To oczywiście model edukacji tzw. starej szkoły, ale musicie wiedzieć, że istnieje również alternatywa.

Uznani zawodowcy są zdania, że szkoda życia na „babranie się” w grach na niskich limitach, dlatego ich rekomendacja jest następująca: Nie zaczynajcie nauki gry na „mikro”. Odkładajcie pieniądze z pracy zawodowej na bankroll, który pozwoli Wam zadebiutować na „bardziej sensownych” limitach oraz pozwoli na opłacenie wynagrodzenia dla trenera. Myślę, że to może mieć sens, ale są oczywiście plusy i minusy takiego rozwiązania. Przede wszystkim blokuje nas bariera finansowa – wynajęcie profesjonalnego trenera nie jest tanie. Po drugie skąd macie wiedzieć, że gra w pokera jest czymś, czym chcecie się na poważnie zajmować, jeśli nie spróbujecie gry?

Faza druga też ma w sobie element rozpoznania. Szybko przekonacie się, że oglądanie gry i podejmowanie samodzielnych decyzji przy stole to nie jest to samo. W dużej mierze jest to czas na zabawę grą i testowanie samych siebie, żeby móc potem stwierdzić: Ok, chcę się w to bardziej – w tym również finansowo – angażować lub nie chcę tego robić.

Jest to etap, w którym najczęściej będziecie dużo przegrywać. Dużo niekoniecznie w sensie absolutnym, bo przecież można grać turnieje za kilkadziesiąt centów i gry cashowe za 2$, ale dużo w ujęciu straconych buy-inów. Jeśli zacznie Wam to przeszkadzać, będziecie gotowi na kolejny krok, a wówczas zaczniecie rozglądać się za możliwością rozwoju swoich umiejętności. Kogo stać, ten wykupi abonament w jednym z serwisów szkoleniowych. Kto dysponuje mniejszym budżetem, będzie szukał merytorycznej wiedzy na Twitchu, YT, czy na stronach społeczności szkoleniowych, które część materiałów udostępniają za darmo. Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu.

Faza 3

Gdy już osiągniecie status „regów”, a za takich graczy uważam osoby, które: a) pojawiają się przy stołach regularnie i b) pracują nad swoją grą, nagle pojawi się moment rozczarowania. Będziecie w stanie obiektywnie stwierdzić, że wprawdzie przyswoiliście dużo wiedzy i gracie znacznie lepiej od przeciętnego amatora, a jednak nadal przegrywacie lub wychodzicie na zero, względnie na niewielki plus. Zaczniecie wątpić w to, że Wasza inwestycja finansowa i czasowa w naukę jest celowa, skoro nie widać pożądanych efektów.

W takich chwilach zatrzymajcie się na chwilę i zastanówcie się, czy naprawdę nie widać efektów? Jeszcze niedawno przegrywaliście z kretesem – dzisiaj wychodzicie na zero! Znajdujecie się w niewielkiej grupie, która potrafi pobić lub niemal potrafi pobić field w grach, w których bierze udział. Gdyby nie było rake’u, który na mikrostawkach może wynosić między 5% a 10%, wychodzilibyście na duży plus! To naprawdę duże osiągnięcie, jeśli rozpatrujemy je w kontekście realiów, że mało kto wygrywa w pokera; najwięcej graczy przegrywa, a szczęściarze – w tej grupie znajdujecie się Wy – kręcą się lekko pod lub nad kreską oznaczającą zero.

Nauka gry w pokera jest porównywalna do nauki gry na instrumencie, czy do nauki języka. Gdy zaczniecie się szkolić – nawet bez profesjonalnego wsparcia – szybko zauważycie pierwsze pozytywne efekty Waszej pracy, lecz wkrótce znowu natraficie na mur, którego większość z Was nigdy nie przeskoczy.

Czy ja komuś teraz ubliżam? Czy sugeruję, że jako społeczność nie jesteśmy dość bystrzy, żeby wygrywać w pokera? Nie. Po prostu wiem, że serwisy za 29,99$ miesięcznie, a nawet te za 99$ miesięcznie, pomogą Wam tylko do pewnego etapu. Mówiąc obrazowo, pomogą Wam znaleźć się w bezpośredniej bliskości muru, który ciężko będzie sforsować, i to będzie bardzo frustrujące doznanie. Będziecie mieli wrażenie, że robicie wszystko, co w Waszej mocy, a nadal to nie wystarcza. Pojawią się myśli, że w pokera nie da się wygrywać…

Przełom i związane z nim wybory

Na tym etapie znajdą się osoby, które uświadomią sobie, że potrzebują profesjonalnej opieki trenerskiej lub które zacisną zęby i zagłębią się w analizowanie milionów rozdań i formułowanie exploitów dotyczących populacji. Która droga jest lepsza?

Znam osobiście graczy, którzy dotarli do stawek ZOOM NL100 tylko dzięki wyciąganiu odpowiednich wniosków z analizy tendencji populacji. Te osoby świetnie sobie radzą na tym limicie. Gdy jednak próbują swoich sił wyżej, w grach ZOOM NL200 czy ZOOM NL500, dostają tęgie lanie. Dlaczego? Temat rzeka, ale czyniąc długą historię krótką, mogę powiedzieć, że oni sami przyznają, że tak naprawdę to wcale nie potrafią grać w pokera. Oni byli tylko na tyle sprytni, że sformułowali lub weszli w posiadanie szeregu instrukcji odwołujących się do wielu powtarzających się scenariuszy i na tej podstawie nauczyli się punktować błędy tzw. przeciętnego gracza. Sęk w tym, że powyżej tego limitu umiejętności przeciętnego gracza znacząco rosną. Gracze lepiej chronią swoje zakresy, co sprawia, że exploity bywają mniej skuteczne. Z drugiej strony rywale potrafią w aktywny sposób punktować nasze odchylenia od tego, co jest optymalne z punktu widzenia teorii gry. W pewnym sensie można powiedzieć, że przed osobami, które wybrały ten sposób rozwoju, wyrasta kolejny mur, którego nie sposób przeskoczyć.

„Musisz spróbować wybrać właściwą drogę.
Ja ci w tym nie pomogę, jedynie coś podpowiem” – Peja

Nie bez powodu przywołałem w tym miejscu słowa utworu Peji, bo rzeczywiście każdy musi podjąć samodzielnie tę decyzję. Jeśli na limicie NL100 można zarabiać bez specjalnego zgłębiania się w teorię gry, a nawet można rozwijać na tych stawkach profesjonalną karierę, musi to być jedna z rozsądnych opcji. Ktoś może nie mieć aspiracji do gry na wyższych limitach. Ktoś może chcieć specjalizować się w wyszukiwaniu exploitów i w zarabianiu rozsądnych pieniędzy na stawkach, na których można to robić najłatwiej. Jej/jego wybór.

Z drugiej strony rozumiem też osoby, które chcą stawać się lepszymi pokerzystami, a nie tylko specjalistami od exploitów, co prawdopodobnie oznacza dla nich wybór bardziej wymagającej i kosztowniejszej drogi, czyli wejście we współpracę z trenerem i zgłębienie teorii gry. Jest to jednak opcja, dzięki której otrzymamy do ręki narzędzia pozwalające przeskakiwać przez kolejne mury. Jest to opcja z nieograniczonymi możliwościami. Trzeba jednak zauważyć, że rozwój pod okiem profesjonalnego trenera, szczególnie trening indywidualny, ale również grupowy, to cholernie droga rzecz, dlatego nie polecam tej opcji na samym starcie przygody z pokerem. A więc kiedy? Ciężko uchwycić jeden, idealny moment, który będzie odpowiedni dla wszystkich, ale myślę, że ktoś, kto chce pracować z trenerem, powinien mieć po prostu spore obycie przy stołach, żeby mieć większą pewność, że chce ponosić duże koszty – i teraz słowo klucz – inwestycji w siebie. Tak bowiem trzeba traktować zakup usług szkoleniowych.

Epilog

Jest pewnie jakieś życie dalej, ale tam jeszcze nie dotarłem…

Powodzenia przy stołach.

„Road to WSOP Europe”: Na GGPoker ruszyła walka o wejściówki do Main Eventu

Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?