Bez fanfar i medialnego szumu Fabian Quoss, jeden z najlepszych niemieckich pokerzystów, rok temu zakończył grę w pokera. Teraz tłumaczy powody, dla których to zrobił.
Tak, jak reprezentacja Niemiec dominuje na piłkarskich boiskach, tak przy pokerowych stołach dominują niemieccy zawodnicy. Gdy spojrzymy na niemiecką All-Time Money List, to co chwilę natkniemy się na znane nazwisko. Jednym z ich jest Fabian Quoss. W turniejach live wygrał 9.659.598$. Jego największy sukces finansowy to zwycięstwo w Super High Rollerze PCA 2014 z wpisowym 100.000$. W nagrodę otrzymał 1.629.000$.
Jeśli jednak przyjrzymy się jego wygranym od 2016 roku, to widać, że gra bardzo niewiele lub wręcz wcale. W 2017 roku wygrał w sumie 41.024$. W tym roku nie zanotował żadnego miejsca płatnego. 22 sierpnia zamieścił na Instagramie długi post nt. swojej kariery.
Duże poświęcenie
„Podczas mojej pokerowej kariery, nigdy nie odbierałem siebie jako osoby publicznej. Swoje przemyślenia i życie osobiste trzymałem jako prywatne. Tak więc nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby „ogłosić odejście” [z pokera]. Ale odkąd nie grałem od jakiegoś czasy, wiele osób zaczęło mnie pytać o powody. W tych dniach zaczynam być bardziej aktywny w mediach społecznościowych, więc chcę podzielić się kilkoma przemyśleniami” – czytamy.
Fabian tłumaczy, przytaczając słowa Jasona Koona, że aby osiągnąć najwyższy poziom w tym, co się robi, trzeba wiele poświęcić. I dodaje: „Poświęcenie twojego całego życia jednej sprawie nieuchronnie zużywa większość twojej energii i nie zostawia czasu na inne rzeczy”.
Quoss pisze, że cechą osobowości, którą zauważył u graczy z najwyższych stawek, jest „widzenie tunelowe”. Chodzi o to, że taki gracz zaczyna obsesyjnie dążyć do wyznaczonego celu i tylko jemu poświęca swój czas. Może to być postrzegane jako pewna umiejętność, ale w ocenie Quossa bliżej temu do niezdrowej obsesji. „Wiele osób, które zostają mistrzami w swoim fachu, kieruje się potrzebą udowodnienia czegoś sobie, otoczeniu lub ludziom, którzy w nich nie wierzyli” – czytamy.
Wolność
Niemiecki pokerzysta tłumaczy, że głównym powodem, dla którego uwielbiał grać w pokera „była wolność, którą dawał poker”. I dodaje: „Sam sobie byłem szefem. Podróżowałem po świecie, poznawałem niesamowitych ludzi, robiłem coś, co naprawdę mnie pasjonowało. Jest nieskończenie wiele rzeczy, na których możemy się skupić, ale większość z nas przez większość swojego życia obraca się wokół małej liczby tych rzeczy. Zasadniczo istniejemy tylko w naszych małych bańkach, całkowicie ignorując nieskończoną różnorodność innych baniek wokół nas.
Uważam, że jest to prawdziwe stwierdzenie dla większości ludzi, ale jeszcze bardziej dla kogoś, kto zanurza się w podejmowanych wysiłkach w sposób, jak ludzie opisani wyżej. A ponieważ zainteresowałem się odkrywaniem innych rzeczy, na których mogę się skupić, to zdałem sobie sprawę, że jestem osobą, która ma tendencję do stawania się obsesyjną w tym, co robi, nie tylko w pokerze”.
Obsesja perfekcji
W dalszej części możemy przeczytać, że gdy pokerzyści przestają pracować nad swoją grą, to natychmiast zobaczą tego efekty. Nie staniemy się od razu przegrywającymi graczami. Część graczy świadomie poświęca potencjalne zyski, aby wieść lepszej jakości życie. Jak pisze Fabian, on tak nie potrafił: „Nawet jeśli byłem zadowolony z 99 procent moich decyzji w konkretnym turnieju, to jeśli było pojedyncze rozdanie, gdzie czułem, że ktoś mnie ograł, nie potrafiłem odpuścić. Wracałem do analizowania i nauki. To oczywiście kwestia ego. Są gracze, którzy zejdą na niższe stawki, nadal zarabiają dobre pieniądze i są z tego zadowoleni. Dla mnie, gdy przez lata grałem w super high rollerach, pod względem mentalnym nie było to możliwe.
Szanuję wszystkich graczy, którzy nadal grindują, którzy mają nadal w sobie wystarczająco pasji, aby poker był ich główną życiową misją. Jednak dla mnie, spędzenie większości czasu na pokerze nie jest już opcją” – czytamy. Niemiec dodaje na koniec wpisu, że dzięki pokerowi nauczył się „dokonywać świadomych wyborów w zakresie tego, czemu ma poświęcić swój czas. (…) Teraz czuję odpowiedzialność za wykorzystanie tego daru i życie w świadomy sposób”.
Więcej luzu
Wczoraj na PokerNews ukazała się także rozmowa Chada Hollowaya z Fabianem Quossem. Na pytanie o to, czym się zajmował od kiedy skończył zawodową grę odpowiedział, że „obecnie uczy się odpuszczania”, większego luzu i nie podąża obsesyjnie za jedną rzeczą. „Zrobiłem kilka kursów (np. „School of Life” w Melbourne), intensywny miesięczny kurs jogi w Tajlandii, coachingi przez Skype’a. Jak prawie każdy pokerzysta, ja także uczyłem się intensywnie na temat kryptowalut. Przez chwilę próbowałem się uczyć, byłem na kilku konferencjach. Ponownie odkryłem też pasję do koszykówki i codziennie grałem z chłopakami w Wiedniu, konsekwentnie i intensywnie chodziłem na siłownię. Nadal kocham czytać, słuchać podcastów, edukować się na różne tematy. I nadal próbuję codziennie medytować” – wyjaśnił.
W tym roku nie gram
W dalszej części rozmowy opowiedział, jak przebiegało podjęcie decyzji o zakończeniu zawodowej gry: „Pod koniec 2016 roku przechodziłem przez kilka rzeczy w życiu osobistym, które mogły odegrać rolę w utracie motywacji. Grałem, uczyłem się coraz mniej i straciłem pasję, która jest niezbędna do rywalizowania na pewnym poziomie. Następnie miałem krótki okres od marca do czerwca 2017 roku, gdy ponownie byłem zmotywowany. Jednak na koniec WSOP 2017 zdałem sobie sprawę, że nie chcę już tego robić. Od tamtego czasu grałem chyba dwa razy”.
Fabian Quoss odpowiedział także na pytanie, czy kiedyś wróci do gry w pokera: „W tym roku w ogóle nie zagram w pokera, ale jestem pewien, że w pewnym momencie wskoczę do jednego, dwóch main eventów. Chociaż w to wątpię, to nie wykluczam szansy na to, że w pewnym momencie ponownie zdecyduję się uczynić pokera dużą częścią mojego życia”.
_____
Obserwuj PokerGround na Twitterze
Zobacz także: [WYWIAD, część I] „Flaszeczka” – Do pokera podchodzę ambicjonalnie. Pieniądze są na drugim miejscu
_____