Erick Hicks zwrócił na siebie uwagę dziennikarzy podczas dni 2A/B Main Eventu WSOP. Nie tylko świetnie sobie radził i był przez pewien czas chip leaderem, ale też prezentował bardzo luźne podejście do najważniejszego turnieju pokerowego. Amerykanin jeździł po Rio na swoim skuterze i nie rezygnował z imprezowania ze znajomymi.
Erick Hicks na co dzień prowadzi mały biznes w El Segundo w Kalifornii. W ostatni weekend postanowił zagrać w evencie 888$ Lucky Eights, a także zarejestrował się do satelity online za 215$, w której do wygrania było 25 wejściówek do Main Eventu.
– Już od wczesnej fazy tej satelity byłem na prowadzeniu, zaczęliśmy chodzić po barach, pić piwa, a ja przechwalałem się każdemu, mówiąc „zobacz jestem #1” – powiedział Hicks, który liderem był też przez pewien czas podczas dni 2A/B Main Eventu. – To ja, na swoim skuterze, grający w satelicie. Ludzie nie mogli uwierzyć.
Hicksowi udało się zdobyć wejściówkę i rozpoczął przygotowania do startu w Main Evencie, który ruszał w poniedziałek.
– Miałem wracać do domu, moja żona miała już dla nas bilety lotnicze na poniedziałek. Przyjechałem tutaj przypadkowo, myśląc, że mogę zagrać w weekend – powiedział Hicks. – Potem wygrałem w satelicie i musiałem zostać w poniedziałek, a powrót planowałem na wtorek.
Hicks i jego żona prowadzą firmę zajmującą się elektrycznymi skuterami oraz samochodami. Amerykanin wie, że dopóki pozostanie w Las Vegas, jego biznes będzie trochę cierpiał.
– Dla nas to naprawdę ciężki czas. Musimy wrócić i walczyć, rywalizować tam – mówił Hicks. – Nie chciałem opuścić Vegas, gdy udało mi się zbudować duży stack w dniu pierwszym, więc zostałem tutaj i zachowałem swój mindset. Moja żona przyjechała tu z powrotem ostatniej nocy.
Hicks nie ma problemu z pozbieraniem się i skupieniem na kartach, gdy już gra.
– Gdy jestem tutaj, zapominam całkiem o tamtych rzeczach. To moja jedyna przerwa w roku, bawię się świetnie i w ogóle nie myślę o biznesie. Kiedy tylko zaczynam o tym myśleć, czuję przygnębienie i przypominam sobie, że powinienem już pracować – przyznał Hicks.
„Zapomniany” stół finałowy
W 2014 roku Hicks zajął 467. miejsce w Main Evencie, inkasując 25.756$. W ubiegłym roku zagrał przy stole finałowym turnieju 3.000$ 6-Max Pot Limit Omaha, ale lepiej go o to nie pytać. Nie chodzi o złe wspomnienia – zajął czwarte miejsce – ale o całkowity brak wspomnień.
– Uwielbiam grę. A kiedy gram, piję. Przysiągłem sobie, że nie zrobię już tego, co zrobiłem rok temu. Zagrałem przy stole finałowym i nic z tego nie pamiętam. Tak się upiłem – powiedział Hicks. – To najgorszy bad beat w historii, bo zawsze chciałem dotrzeć na stół finałowy. W tym roku podchodzę do tego bardziej poważnie.
Hicks zakończył swój dzień drugi ze stackiem wynoszącym 300.000. Jak sam mówi, nie wyobraża sobie dotarcia na stół finałowy i zostania milionerem. Cieszy się z faktu, że widzi swoje nazwisko w czołówce Main Eventu – nawet w tak wczesnej fazie.
– Nie fantazjuję o dotarciu na stół finałowy. Jestem zadowolony, że w pewnym momencie udało mi się wyjść na prowadzenie. To mi wystarcza. Będę szczęśliwy bez względu na to, co się wydarzy. Byłem liderem klasyfikacji i jestem z tego dumny. Teraz mogę się po prostu zrelaksować – mówił Hicks. – Naprawdę nie sądzę, by udało mi się dotrwać na stół finałowy, wiele może jeszcze pójść nie po mojej myśli.