Najlepiej znany mi przepis na sukces, to A + B + C, gdzie:
A = ciężka praca,
B = talent,
C – w zależności od okoliczności – mniejsza, lub większa dawka tzw. farta.
Przepis niby prosty, jednak często wielu ludziom ciężko go wcielić w życie. Dlaczego?
Otóż przeszkodą czasem bywa coś, co można określić jednym krótkim słowem… Słowem 'ale’.
Ale ja nie wiem jak.
Ale ja nie mam tyle szczęścia.
Ale ja nie mam warunków.
Ale mi się nie chce…
Niestety, ludzie na ogół są strasznie wygodni, bojaźliwi i niechętni do podejmowania wyzwań.
Albo – po prostu – leniwi.
Osoby potrafiące przełamać takowe wewnętrzne 'hamulce sukcesu’, nierzadko osiągają zamierzone cele. Ba! Nawet więcej! Przykładów można by mnożyć, jednak muszę tu powiedzieć prrr! Nie chcę się zagalopować w jakiś wywód psychologiczno – instruktorski, gdyż zwyczajnie nie taki miałem (i wciąż mam) cel tego stukania o pierwszej w nocy w rozklekotaną klawiaturę.
Łyk kawy na obudzenie i wracamy na właściwe tory…
Są ludzie, którzy się boją, którzy nie chcą, czy cokolwiek jeszcze ich tam ogranicza, no i oni nigdy sukcesu nie osiągną. Mniejsza z nimi. Jedni sukces prawdopodobnie osiągną, drudzy nawet nie próbują, ale jest jeszcze trzecia grupa ludzi. Często bardzo inteligentna, zdolna, mająca wszelkie predyspozycje do tego, by sięgnąć gwiazd, lub jeszcze wyżej. Zdolniachy, geniusze, bystrzaki… Z jednym małym 'ale’…
Ale ja chcę już!
NIECIEPRLIWOŚĆ (NIE) POPŁACA
Jednym z ciekawszych przykładów tego typu postawy jest Frank Abagnale. Postać znana szerszemu gronu społeczeństwa głównie dzięki Spielbergowi, który wykorzystał brawurowy życiorys Franka w swoim filmie 'Catch Me If You Can’. Bardzo utalentowany fałszerz, oszust, kombinator. Co prawda w końcu wszedł na 'drogę prawości’, jednak jego lata młodości pięknie obrazują, jak działa umysł osoby niecierpliwej, chcącej mieć wszystko 'już, teraz’.
Innym przykładem, może wrzuconym w minimalnie odmienny kontekst, jest tytułowy bohater znanej powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza – Nikodem Dyzma. To właśnie jego charakterystyka (choć to postać fikcyjna) bardziej pasuje do krótkiej historii osoby, którą część polskiej społeczności pokerowej miała kilka lat temu okazję poznać (niekoniecznie osobiście).
Niestety (albo i stety), sukces bez ciężkiej pracy nie istnieje i zawsze trzeba sobie na niego zapracować. Ale są też osoby takie jak Abagnale, czy właśnie Dyzma, których ambicją jest coś osiągnąć, jednak bez należytego potu, trudu, wysiłku. Na drodze do sukcesu chcą iść na przełaj, albo też próbują założyć takie cudowne 'siedmiomilowe buty’, tak czy siak, nie interesuje ich wspomniany na początku model A+B+C.
Zakładają, że z ich poziomem talentu zdołają dojść tam, gdzie chcą, w białych rękawiczkach. Stworzą przy okazji kilka historyjek – wspomagaczy kariery, będą pięknie mówić, słodzić, obiecywać… I przecież musi się udać!
Taki właśnie był on…
CHOĆBY JUNGLEMAN, TO DOSTOJĘ!
Pewnego dnia, ni stąd ni zowąd, pojawił się na rodzimej scenie pokerowej niszczyciel midstejków, o którym (sic!) nikt wcześniej jakoś szczególnie nie słyszał… Do tego pojawił się z przytupem, od razu, jako coach mid-stake’ów polskiej (i nie tylko) społeczności PokerStrategy.
„Jestem Misiek, gram głównie NL 400 $. Dawniej grałem głównie w pokera live. Obecnie skupiam się na no-limit Hold’em short handed oraz heads-up. Trenuję także graczy ze średnich stawek z bardzo dobrym skutkiem. Moim celem jest granie high stakes HU deep. Z zamiłowania jestem matematykiem. „
Ładnie to wyglądało, ’Misiek’ potrafił dobrze się sprzedać. Crushował midstake’sy, pomógł wielu graczom w niszczeniu low stakes, tylko jakoś, dziwnym trafem, zupełnie nikt go do tej pory nie znał.
Nic, pewnie komandos, umie się dobrze kamuflować.
Poza tym, taki człowiek, znający języki (w profilu miał podane języki obce: angielski, francuski, niemiecki, polski, rosyjski, szwedzki ), globtroter („Podróżowałem (…) poznałem sporą część świata (…) moja była kobieta to brazylijska modelka”) pewnie mierzy wyżej, niż zdobywanie uznania w tak mało znaczącym (jeszcze wtedy) w świecie pokera kraju.
Stąd ta anonimowość.
Taaa…
GIBA WELCOME TO!
Pierwszą rzeczą, jaką dało się zauważyć, zarówno w jego blogu, jak i wszelakich innych wypowiedziach, był – mówiąc wprost – przerost formy nad treścią.
Niesamowita ilość górnolotnych słów, skomplikowane związki frazeologiczne, rozbijanie najprostszych zagadnień niemal do postaci pierwiastków, czy też atomów – wszystko to początkowo dawało efekt 'wow’.
I wiele osób dało się na to nabrać.
Ale pojawiły się także osoby, którym coś nie pasowało, które zdawały się zauważać, że 'coś nie teges’, choć, póki co, zostawiały to dla siebie.
A wspomniany Misiek, znany wszystkim pod nickiem Sapheal, robił furorę.
Prowadził już treningi (także dla angielskiej społeczności Strategy), kręcił filmiki…
Ogólnie to – jak się później okazało – w kręceniu miał wprawę, trzeba mu oddać!
No i tak prowadził, i tak kręcił, że wylądował na Gibie! (Gibraltar – tam to znajduje się kwatera główna PokerStrategy)
Wszystko to miało miejsce na przestrzeni kilku miesięcy.
URABIANIA CIĄG DALSZY
Błyskawiczna kariera!
Ledwo Sapheal rozpoczął pracę jako coach, a już był kilka kroków dalej – został ’ekspertem ds. strategii pokerowych’!
Wtedy powstał też drugi wywiad z tymże jegomościem, który to wywiad bardzo dużo zdradzał o naszym bohaterze.
Po pierwsze – można było się dowiedzieć, jak skutecznie przypodobać się całej rzeszy ludzi. Należało wszystko przedstawiać pozytywnie:
„O samych planach zmian nie mogę zbyt wiele powiedzieć. Na pewno będziemy starali się cały czas robić wszystko, żeby gracze PokerStrategy.com odnosili jak największe sukcesy. Nasza praca (każdy jej element) będzie temu służyć.”
Wszystko dla dobra innych! ’Każdy jej element’ – tak jak w luksusowym samochodzie – każdy element służy dokładnie, precyzyjnie do tego, by nam było wygodnie…
Po drugie – chcesz być uważany za mądrego – rzuć kilka mądrych, lub sprytnie ułożonych tekstów!
„Rozkład agresji Isildura jest bardzo specyficzny. Znam jego podłoże i wiem, że działa, ale znane są bardziej skuteczne strategie na statystycznego przeciwnika.”
„Pracowałem nad doktoratem z matematyki (mimo że nie jestem matematykiem) „
„Grałem w GO z guru w tę grę, w szachy z ultraszachistą”
„Analizuję grę wielu pokerzystów i również na Isildura zgromadziłem znaczną liczbę rozdań i statystyk. Dzięki temu stworzyłem kilkanaście stron analiz oraz dokumentację”
Wtedy też padł sławetny tekst o ’brazylijskiej modelce’.
Mimo kilku głosów kpiących z tego typu wypowiedzi, całość została odebrana bardzo przychylnie i dominowały komentarze w stylu:
- Sapheal jest najlepszy!
- Graulacje i powodzenia!
- Gratki, odpowiedni człowiek na odpowiednim stanowisku
Sielanka nie miała jednak trwać już zbyt długo…
Kolejna część w przyszłym tygodniu…