Winamax niestety zakończył swoją działalność w Polsce, ale operator ten ogłosił właśnie swój kolejny eksperyment na polu internetowych turniejów pokerowych: Zone 30. Nie ma tu ani zegara odmierzającego czas, ani ustalonych poziomów blindów. Zamiast tego stawki w ciemno wzrastają zawsze wtedy, gdy jakiś gracz zostanie wyeliminowany, do poziomu, gdzie średni stack to 30BB. Dla nas to raczej wyłącznie ciekawostka, ale pokazuje ile jeszcze nieodkrytych pól pozostało na pokerowej mapie możliwości.

Nowy format turnieju króluje obecnie w lobby, a codziennie do naszej dyspozycji oddanych jest 10 takich eventów. Łącznie gwarantowane jest w nich 8700€. Najciekawiej wygląda turniej z wpisowym 5€ i pulą nagród wynoszącą 2500€.

Kiedy turniej się zaczyna stack wynosi 30.000 żetonów, a blindy to 500/1000 (100 ante). W miarę eliminacji zawodników blindy idą w górę, ale średni stack to zawsze 30 big blindów. Bardzo naturalny sposób podwyższania turniejowej poprzeczki. Twórcy chcieli, aby już od pierwszego rozdania na stołach nie brakowało akcji, ale w miarę postępów nie będziemy tracili aż tak bardzo w odniesieniu do blindów, dzięki czemu gra po flopie nie będzie ograniczała się do decyzji all-in/fold.

Jak twierdzi kierownictwo Winamax, format ten zainspirowany został przez Adrenaline Poker Series, event na żywo, z taką samą strukturą blindów. Turniej ten zadebiutował w Dublinie w lutym tego roku, a potem w marcu miał swoją kolejną odsłonę w Brukseli, dzięki umowie sponsorskiej właśnie z siecią Winamax.

Winamax od zawsze znana była z innowacji i poszukiwania nowych rozwiązań. Zone 30 to kolejny z wielu niestandardowych turniejów dostępnych w ofercie tej sieci. W szeregach tych mamy już bowiem Zone, Expresso (loterię sit and go), satelity Hit and Run oraz hybrydowe eventy Mix Max.

W grach cashowych strona oferuje także heads-upy fast-fold “Fight Club”, gry Short Track oraz mini gry Cash Game Bingo, uznawane za pierwszą stałą promocję opartą o kolekcjonowanie kart.

Jak podoba Wam się taka ciekawostka?

ŹRÓDŁOPokerFuse
Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.