Chris Ferguson w internetowej encyklopedii widnieje dumnie jako amerykański profesjonalny pokerzysta. Zawodnik ten „zdobył bowiem 5 bransoletek WSOP za wygrane turnieje, w tym Main Event z 2010 roku (w odmianie Texas Hold’em). Ponadto w 2008 roku wygrał także mistrzostwa National Heads-Up Poker Championship (i tu także Texas Hold’em)”.

Gratulujemy. Chris w pokera grać umie, to fakt. Czegoś tu jednak jakby o tej postaci delikatnie brakuje..

Czytamy więc dalej: „Studiował na uniwersytecie UCLA, gdzie w 1999 uzyskał doktorat z informatyki. W Main Evencie z 2000 roku pokonał T. J. Cloutiera i otrzymał za to zwycięstwo nagrodę w wysokości półtorej miliona dolarów. W finale National Heads-Up Poker Championship 2008 pokonał natomiast Andy’ego Blocha. Ponadto dwukrotnie dochodził do finału tych rozgrywek: w 2005 przegrał tylko z Philem Hellmuthem, zaś w 2006 z Tedem Forrestem. Dwie kolejne bransolety zdobył w turniejach w odmianie Omaha High-Low i jedną w turnieju 7-Card Stud.”

Hmmm, a nie było tam jeszcze czegoś o tym „zacnym” pokerzyście? Obecnie organizatorzy WSOPE rozsyłają bowiem informacje na temat nadchodzącego festiwalu. Nic wielkiego, większość to czysta formalność spełniająca stricte informacyjną funkcję. Jest też jednak jedna ciekawa wzmianka. Chodzi o wyścig o miano Gracza Roku WSOP.

Jak zapewne pamiętacie (nawet, jeśli bardzo nie chcecie) pod koniec festiwalu World Series w Las Vegas „uwielbiany przez tłumy” Chris “Jesus” Ferguson, zakończył grę na prowadzeniu w rankingu Player of the Year (POY) z wynikiem 15 miejsc płatnych. Za swój występ otrzymał od władz WSOP bilet do wartego 10.000 euro Main Eventu WSOPE.

Teraz WSOPE potwierdziło dodatkowo, że zwycięzca tego wyścigu otrzyma nietypową nagrodę. Jego twarz ozdobi olbrzymi baner, który zawieszony zostanie podczas 49. edycji festiwalu World Series of Poker w Las Vegas.

Teraz mi się przypomniało! Wychodzi bowiem na to, że Ferguson, pomimo bycia uwikłanym w jeden z największych skandali w historii pokera, ten sam, który nie miał nic do powiedzenia na temat swojej roli w tym wszystkim, może już za kilka miesięcy patrzeć na uczestników WSOP z bardzo dostojnie i wysoko zawieszonego miejsca w Rio. Bynajmniej nie będzie to krzyż.

Czy grając przy stole na World Series czulibyście się komfortowo widząc tę twarz spoglądającą na Was spod kapelusza? Dajcie znać w komentarzach.

baner monsterseries

ŹRÓDŁOCalvin Ayre
Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.