Poważny temat nie ma co. Trochę przerwa w radosnym spamowaniu była. Parę spraw się już znalazło, więc jedziemy!

[ip-shortcode type=”headline” color=”#ffffff” font=”16″ fontfamily=”Arial” bg=”bghl1-blue”]Hola! Komo estaz?[/ip-shortcode]

 

Jestem właśnie na etapie czytania książki „Pokerblueprint” i już praktycznie na samym początku słowo „grinder” zostaje tam napiętnowane. Raczej chciałem napisać: postawa, którą to słowo przedstawia. Wg autora grinder to gość, który w pewnym sensie stabilizuje swoją grę na ustalonym poziomie (zarówno stakeów jak i umiejętności) i zaczyna skupiać się na podnoszeniu godzino-dupo-bigblindów. Mówiąc w skrócie zaczyna trzaskać volume. Autor nie pochwala takiego podejścia i namawia, aby patrzeć do przodu i ciągle się rozwijać.

Hajs z pokera narazie mi nie grozi, więc czemu taki tytuł? Pod tym względem nie zgodzę się z autorem, bo wydaje mi się, że niskie limity trzeba właśnie tak trochę wygrindować. Przecież bokiem nam wyjdzie analizowanie rangu gości 80/34, a jeśli mam takich przy każdym stoliku trzech?

Mimo wszystko jakieś piętno ta pozycja na mnie chyba wywiera, bo przez ostatnie 8-10 sesji staram się utrzymywać reżim grania TYLKO 8-10 stolików i sesji ok. 1,5h. Póki co ta zmiana przynosi dobre efekty i pieniążki lecą w dobrą stronę, czyli w stronę daero. Może tak już zostanie?

Jedyny ból to niesamowity zjazd na red line, ale po rozmowie z Alchemikiem po prostu wyłączyłem to z wykresu. Ważne są winningsy przecież!

[ip-shortcode type=”headline” color=”#ffffff” font=”16″ fontfamily=”Arial” bg=”bghl1-blue”]Życiowo – od śląskiego słówka „żyć”, co oznacza DUPA (raczej kobieca).[/ip-shortcode]

<<trochę wczorajsze – obroniłem się 2 tyg temu>>

Studentem się mi zachciało być w zeszłym roku i jak dobrze, że wybrałem tylko studia podyplomowe, bo jak szybko się zaczęły, tak i szybko się skończą. Jeśli nie wydarzy się żaden kataklizm (w stylu powtórki z Black Friday) to w sobotę będę mieć nowy zawód, z którym wiąże co by nie mówić jakieś tam szansę na przyszłość. Przyjemna pracka dyplomowa już leży, jakoś napisanie 30 stron o satysfakcji klienta nie sprawiło mi trudności. Szkoda, że jest wiele firm, które certyfikaty w stylu ISO 9001 wieszają sobie w biurach dyrków, z czystej fanaberii. Jakość i szacunek do klienta – nope, to jeszcze nie u nas.

Przykładów daleko nie trzeba szukać.Wystarczy moje nowe grindstation, które w pocie czoła i z bólem istnienia składałem z kolegą informatykiem (umie zrobić format C – polecam go, tanio!). Nie dość, że zamówienie przewlekało się jak nie wyleczona grypa, to jeszcze no właśnie ani słowa „i am sorry, że czekałeś gościu 2 tygodnie zamiast 3 dni”. Postawa firmy brzoskwinka zakrawała o kpinę i występujący tam aktorzy o dobry angaż w czymś pokroju „M…jak miernota”. Czy w naszym kraju call center musi kojarzyć się zawsze z totalnym bajzlem i przerzucaniem odpowiedzialności połączonym z pustymi jak teksty Gośki Andrzejewicz obietnicami? Trochę były jaja, trochę płakałem do poduszki… Ale to nic, na tę chwilę jestem szczęśliwym posiadaczem i mam znów na czym grać. Setup składa się z dwóch monitorów 19 i 21,5 cala,I5, 8 gram … przepraszam RAM i jakieś tam bebechy inne, o których wielkiego pojęcia nie mam. Wiem, że jest jeszcze dysk SSD i to chyba dobrze, bo HM śmiga jak ta lala.

SAMSUNG CAMERA PICTURES

Oczywiście do pełnej euforii przydałby się jeszcze jakiś Ergohuman, a narazie musi wystarczyć zwykłe siodełka i piłka, która miała służyć do budowania kalorofera. Skończyło się na bojlerze, ale polecam tak czy siak. Na widocznej u góry tablicy mam spisane przykazania dot. gry. Narazie tylko 4, więc jeśli macie jakieś pomysły chętnie sobie dopiszę. Póki co wygląda to tak;

[quote style=”1″]

Nie pacz na wynik

Overpara to tylko para

Exploituj regów

Nie drawuj do bólu

[/quote]

Póki co gram na Party nl25 w październiku i mam się całkiem dobrze. Większy jakiś wykres umieszczę pewnie w kolejnym wpisie. Musicie zawierzyć :) jakieś 7bb/100 w tym miechu jest, malutka próbka kilkanaście tysięcy rozdań.

[ip-shortcode type=”headline” color=”#ffffff” font=”16″ fontfamily=”Arial” bg=”bghl1-blue”]Pokertourowo.[/ip-shortcode]

SAMSUNG CAMERA PICTURES

Z wielkim bólem serca nie stawiłem się na PokerTourze w Pradze, w krainie piwem i browarem płynącej. Bardzo kurna szkoda, ale życie rodzinne, jakieś wesela – 3dniowe się okazało – i klops. Doszły mnie słuchy, że nawet paru z graczy pytało się „gdzie jest daero?’. Jeśli to prawda i koledzy z redakcji mnie nie trolują, to bardzo mi miło.

Przyznam szczerze, że wyjazd na prom był przeze mnie źle postrzegany od samego początku. Daleko, morze, daleko i jakoś tak mój wrodzony pesymizm miał okazję przyszaleć. W jak dużym błędzie byłem okazało się praktycznie po samym przybyciu na odprawę, chociaż nawet sporo wcześniej. Podróż służbowa do świdnicy, gdzie zobaczyłem jak sobie dobrze żyją chłopaki z Pokerground, a później wspólna 7godzinna przejaźdzka, podczas której przewinęło się tyle mocnych tematów i anegdot (zwłaszcza Adama W.) była tylko prologiem udanego czasu.

Teraz już wiem, dlaczego prom to miejsce tak chętnie odwiedzane przez pokerową gawiedź (jest takie słowo?). NIe dość, że standard życia na miejscu jest zadowalający, to przede wszystkim turniej i organizacja od strony promowej naprawdę zaskakuje pozytywnie. Tourment manago – gajowy – robił robotę, cała obsługa pozytywnie nastawiona, a atmosfera wspaniała. Od strony technicznej prowadzenia relacji, uporządkowanie tak istotnych faktów, jak miejsca i nicki, bardzo ułatwiało latanie mi między stolikami. Nie chcę się rozwodzić na temat samego turnieju, ale było naprawdę mega. Zorganizowany side event w FIFE 2014 przez naszą stronkę spotkał się z takim odbiorem, że w kolejnej edycji Pokertour muszę niezapomnieć zasugerowanie włączenie tych rozgrywek do rankingu. Niektóre mecze były naprawdę epickie, a kursy wystawiane przez Marzyciela po prostu… trafione w punkt. Perełką całego turka był dla mnie profesjonalny komentarz wydarzeń na final table, który z własnej nieprzymuszonej woli, jedynie delikantnie popychany do dzieła kilkoma kroplami wzbogaconego trunku, dokonał Tomek KMPK. Myślę, że angaż do HSP w zamian za tego gościa, którego tak tam brakuje (sorry ale wypadło mi z łba nazwisko) murowany. Tomku – think bout it.

SAMSUNG CAMERA PICTURES

 

Pogoda nie sprzyjała do przechadzki po szweckiej ziemi, ale pamiątkowe zdjęcie samojebkowe musiało być. Kraj przyjął nas z otwartymi rękoma, ale powrót nie był już taki oczywisty. Nie przypuszczałem, że mogę mieć chorobę morską. A jednak:)

[ip-shortcode type=”headline” color=”#ffffff” font=”16″ fontfamily=”Arial” bg=”bghl1-blue”]Live’owo.[/ip-shortcode]

<<Uwaga! Dalszy wpisik zawiera lokowanie kasyna>>

kartac

Dla wprawnego oka czytelnika nie jest żadną tajemnicą, że staram się z większą lub mniejszą ekipą znajomków uderzać od kilku miesięcy do kasyna Kartac znajdującego się w niezbyt dużej dalekości od mojego prawie rodzinnego miasta Opola. Sama trasa do tego przybytku mieszczącego się w znanym z rozrywkowego usposobienia miasta Ostrawy nie przysparza zbyt wielu trudności, jest to mniej więcej 2 godzinki od naszych okolic. Nawet teraz, kiedy zamieszkuję okolicę Namysłowa położonego zdecydowanie bliżej granic województwa, nadal z dużą chęcią wybieram się do tegoż kasynka. Poniżej opisik mojej gry z dwóch ostatnich wypadów na turnieje właśnie tam organizowane. Enjoy!

Pod koniec września wyskoczyliśmy tym razem w 4-kę do naszego kasyna w Ostravie city na przyjemny turek za 1000 pepiczkowych playmoneyz, w którym od jakiegoś czasu praktycznie zawsze jest lekki overlay. Czyli jednym słowem EV+. Nie inaczej było tym razem, bo total uczestników-entry było jakieś 85+. 100 000 pepiczkowych pieniążków gwarantowane. Parę fajnych łapek mi się przytrafiło, ale przy okazji opiszę co pamiętam tam in general.

Oczywiście dotarliśmy jak zwykle z przebojami, łącznie licząc policję ścigającą nas na sygnale w okolicach Raciborza. Czyli blindy 200/100 i jakieś 16k startowy. Wylosowałem stolik na najwyższym poziomie i kuźwa wcale mnie to nie ucieszyło, bo zawsze zgarniam tam bad bity. Nie tym razem. Przynajmniej narazie.

Rozdanie 1

100/200 startowy

Radosne limpowanie, chyba z pięciu w puli ja na BB z i równie radosny check. Flop rozjebał mi mózg:

Ha! Daero i jak to zagrasz w 5way’u? Lekkim overbetem,a jakże! Kto mnie postawi tym samym na tripsa?  Zagrywam 1100 do puli 1000 i zostaje bodajże dwóch dawców. Turn w miarę spoko:

I co teraz? Gram jakieś 5k do puli 4k z groszem. Chcę nadal wyglądać podejrzanie no i w sumie stawiam gościa na BTN na draw do pików. Facet akurat z polski młodszy. Parę rozdań wcześniej widziałem jak dziwnie slowplayował KK na stole  niskim nie zagrał c-betu, a kiedy wpadła nic nie zmieniająca overkarta jebnął duży bet i pokazał po foldach KK. Strange.

Dostaje call, a pula jest już spoko. River to – bazując na moim readzie – gówniana karta pod tytułem:

.

Gram check i gościu insta shipuje swój stack (miał jakieś 8k więcej niż ja total). No tak pora na decyzję. Wcale nie taką prostą decyzję, bo mogącą się skończyć rebujem u Hero. Zaczynam marudzić mu, że coś nie czuje tego, że nie podoba mi się river i takie tam pierdolety. Gość wciągnął się w gadkę i odpowiada, że ” spoko możesz sprawdzić, jeszcze można zrobić rebuj„. W międzyczasie jakiś miły pepiczek poprosił o zegar. No więc liczą mi te 30 sekund. A ja wcale nie myślę, żebytak spasować na 100%. I wtedy gość powiedział coś takiego: ” nie no, weź spasuj masz jeszcze spoko stack możesz pograć dalej„. A ja momentalnie:

Call!

Gość muckuje swoje , a ja zaliczam double up! Nice. Gadałem później przy stoliku o tym rozdaniu i inny dobrze ogarniający reg zgodził się, że read był w cholerę czytelny. Jak to dobrze czasem pogadać przed decyzją, co nie?

Rozdanie 2

150/300

38k

Otwieram z MP3 i dostaje dwa calle w tym jeden od najlepszego gościa na stole, polak widać, że agresywnie gra i wypycha z pul niczyich czeskie fishki. Ma gdzieś z 60k. Nabudowany wcześniej, ale też parę dobrych barrelów sprzedał gdy już byłem przy stole. Callnuje dużo junky IP. Widziałem jakies etc. ale ma żetony więc mu wolno.

Flop wpada niszczący resztki mózgu:

Yep! Pora brać gości do valuetown. Wiedziałem, że on wiedział o moim sizingu, więc jebłem 3k do puli 2,5k about. Calnął mnie reg. Turn:

Mógłbyć lepszy, bo król wpada w mó range i może coś odpuścić. Gram tak czy siak wg planu czyli 10,500 do ok. 9k. Reg w miarę insta raisuje mnie do 21k. W to mi graj myślę, może semiblefuje… Wrzucam mu resztę żetonów, ale muckuje. Na przerwie podszedł i powiedział coś w stylu hitnąłeś to co? No właśnie…. niestety hitnął mój range. IMO nie miałem po co callować turn, zwłaszcza że mógł floatować jakieś i equity miałby wystarczające na turnie do calla. No nic. Chciał blefnąć i się nadział, tak to widzę teraz. W sumie gdybym miał to spot byłby dla niego?

Rozdanie 3.

150/300

ok 50k

Młody reg grający crazy pokera wrzucił totalnie przed rebujami jakieś 4k do mnie na BTN foldy i widząc gram easy call. Na to reg z poprzedniego rozdania wrzuca insta AI z jakimiś 35k. No niestety nie chcę świrować, bo nie stawiam go na nic specjalnie gorszego od AT+ 77+ maybe i grzecznie idę na zupę z przerwy. Faktycznie pokazuje  ten drugi jakieś broadwayem zdominowane i wszystko spoko tylko, że flop wpada:

X   fuuuu dario pula na TOP5.

Dalsza część turka już bez spektakularnych rozdań. Zrobiłem parę steali, 2-3 light 3-bety i generalnie czekałem na jakiś przełom. Oczywiście najgorsze co się może wydarzyć w fazie push-fold to przeniesienie na nowy stolik. Usiadłem na niższym poziomie z nadzieją na podwojenie. Dwie orbity zeszły mi na orientowanie się kto co tu gra. Dostałem np. minraise SB vs BTN za pół stacka starszego Czecha, i spasowałem na co gość powiedział, że miał jacki. Z dwa moje AI pushe za ok 18bb przeszły gładko, aż przyszedł czas na OUT.

Rozdanie 4.

Z UTG wrzucam za 16bb i dostaje dwa calle. Przeciwnicy pokazują i wymarzona dziesiątka nie pojawia się na żadnym streecie. wypadam 22/80+, ale z gry jestem semizadowolony. Zwłaszcza dobre duże bety spotkały się ze sprawdzeniami. Chyba nadal brakuje mi czegoś w fazie średniej, gdzie nawet fajnie wyglądający stack w ciągu dwóch leveli robi się śmieszny.

wien

Turek 500c rebuj + add-on. Czas akcji sobota. W ramach cyklu Road to Vienna  (INFO) z dodanymi pakietami na przyszłoroczne turnieje. Cykl składa się z 10ciu sobotnich turniei, w których dwadzieścia miejsc bierze się do rankingu. Raczej w generalce nie będę walczyć o te piękności, ale zawsze okazja na pogranie live dobra, zwłaszcza, że oprócz spokojnego fieldu logistyka kasyna jest naprawdę OK. Za ostatnią sobotę moja wątroba strzeliła na mnie niezłego focha, ponieważ dając się wrobić w rolę kierowcy musiałem zrezygnować z mega promocji 2 shooty tequily za 8zeta!! OSIEM ZETA za dwa kielony. OMG, ale bad beat, że musiałem prowadzić :)

tequila-sierra-silver (1)

Wróćmy jednak do turka, a w zasadzie paru ciekawszych rozdań.

SAMSUNG CAMERA PICTURES

 

Rozdanie 1

150/300 20k stack

Siedze na BB bronie przed otwarciem młodego Czecha (nie kojarze go z gierek), a na stole kojarze 3/8 osób. Flop

Gram check, idzie cbet za 800 i gram c/r do 2k. W sumie nie wiem, co tutaj chciałem zyskać. Pomyślałem, że wyrzuce go z wszystkiego oprócz Asa, no ale po chwili nie ma to zupełnie sensu. Facio gra call. Turn:

W zasadzie ten call oznacza dokładnie rękę, którą później pokazał. Zagrałem c/c jakiegoś śmieszego beta za 1k. River to blank i akcja idzie c i xb. Czech widocznie nie wiedział podobnie jak ja sam, co tu się wydarzyło na flopie i nie valuebetował już. Z perspektywy: c/r spowodował, że doszedłem do shw za podobną kwotę co sprawdzając dwa barrele w normalnym trybie, ale całość nie trzymała się kupy. A to dopiero początek mojej fantazyjnej gry. Sobota to nie był mój dzień, totalnie nie czułem gry.

Rozdanie 2.

150/300

BTN, po otwarciu UTG (agro reg, stiltowany jakieś 3 rebuje wzięte), call z MP gościa z 1 rozdania. Ja dostaje i też calluje. Mam 2x stack PFR. Flop wpada:

Nie najlepszy, ale do przeżycia. Akcja idzie bet, call i ja raisuje do 2k+. PFR zagrywa 4,5k zostawiając sobie z5k behind. Gdyby to był ktoś inny może zastanawiałbym się chwilę, ale na tego gościa w danej chwili to był snap. Pokazuje i nie dostaje pomocy. Pula 10k leci do mnie.

Rozdanie 3.

200/400 35k

Nitowaty obcokrajowiec, którego kojarzyłem z poprzednich turków LIMPUJE. Nigdy nie widziałem, że to robił. Podnoszę na BTN i izoluje do 1100. Dostaje od niego minraise do 2,4k i chociaż nie wiem co o tym myśleć, czuje że muszę sprawdzić. Flop wpada:

Gość czeka i ja czekam. Tutaj chyba przekombinowałem. Chciałem mu wyglądać na damy lub , które chcą go wciągnąć do betowania turna. Ten leveling nie spotkał się ze zrozumieniem rywala. Turn

i check check. Właśnie w tym miejscu miałem zaatakować. Postawiłem go na małą parkę lub .

River blank i już wiem, że nie wygram tego rozdania na showdownie. Gość czeka znowu a ja odpalam 3,5k. Dostaje insta call od….. uwaga….. dźingiel…. . Wow mózg rozjebany!

Co zrobiłem źle? Czując słabość pre mogłem 4betować i dowiedziałbym się gdzie jestem to jest akurat pewne. Postflop to też dwa bety, a nie jeden i gość by spuchł. A tak trochę na wyrost uwierzyłem, że zrzucę go uderzając tylko raz. No nic, nauka nauka nauka. Przy okazji tego gością i rozdania udało mi się złapać naprawdę fajnego reada. Wykorzystałem go w kolejnym wspólnym rozdaniu.

Krótka pogadanka z tym gościem od żyłki, Nakręcona prostownicą przez pijanego camera-mena,więc wybaczcie za jakość i kadrowanie. Jak pisałem promocja na barze była wyborna ….

Rozdanie 4.

300/600 40k+

Facio otwiera z UTG na ja MP2 flat z i jeszcze jeden call od Polaka, który lubił dokladać. Flop:

Agresor czeka, ja gram 1100 i dostaje fold i call od UTG. Turn:

idzie check, check i River:

Gość zagrywa jakieś 2,2k. Ja gram insta call. Dlaczego? W poprzednim rozdaniu zauważyłem, że kiedy denerwuje się w stronę słabej ręki (miał też podobnie grając sqz na 3 ludzi z ) strasznie pika mu żyłka na szyji. Haha! Może to się wydać śmieszne, ale to właśnie jego tętnica skłoniła mnie do sprawdzenia.

Później trafiałem naprawdę mocne ręce startowe 1x UTG i foldy 2x wyrzuciłem shorta i drugie zaraz opiszę.

Rozdanie 5.

300/600 50k

Gość od żyłki otwiera 1,2k z HJ i ja mu 5x 3bet z . Czemu tak? Chciałem trochę wykorzystać dynamikę między nami (dwa bluffcatche) oraz to, że odpadł chwilę wcześniej po coolerze i grał na rebuju. Poza tym wykłócałem się dosłownie chwilę wcześniej o jakąś akcję z krupierką i dwa razy już 3b kogoś (mając mocne układy). Niestety to wszystko nie zadziałało mi grzecznie spasował.

Moje super dobre ręce nie zostały opłacone i przerzucili nas na nowy stolik, na którym dwa razy izolowalem Polaka limpującego wszystko  z i , a tak to bez akcji. Jadły mnie blindy.

Mając nadal podobny stack, ale już zdecydowanie wyższe blindy (20minutowe były, jeśli nie wspomniałem), rozwiązali nam znowu stolik. Usiadłem na dolnym poziomie, przy stoliku na którym zawsze mnie wywalają Czesi z gry. Teraz miało być znowu to samo…

Rozdanie 6

1600/3200 45k

Na nowym stoliku co chwila szly AI, więc i ja czekałem na szansę na podwojenie. Obok po lewej siedział dobry, rozsądny Polak. Typowy online pro, słuchawki etcetc. W przerwie przyznał mi, że gdy ja izolowałem na poprzednim stole w akcji z zrzucił , bo moja izo to byl ship w sumie. Także jakiś image miałem u niego.

Akcja foldy do SB do mnie. Podnoszę i wrzucam po chwili na niego właśnie. Ma mniej więcej 2x tego co ja w stacku. Praktycznie bez zawahania wyrzuca open i w sumie nie wiem, co o tym myśleć. Pokazałem mu steal.

Rozdanie 7

2000/4000 43k

Starszy Czech, który uaktywnił się po wygraniu jakiś dwóch puli otwiera z CO, ja na BTN mam super łatwy ship, bo dostaje . Niestety jak to bywa w Ostravie w moim przypadku ostatnio, rywal odsłania zdominowanego Asa i odpadam już na flopie oglądając siódemkę. Rywal sprawdzić musiał/nie musiał, ale powiedział, że skoro była barwa to musiał.

Odpadam 28 na ok 130 entry.

[ip-shortcode type=”headline” color=”#ffffff” font=”16″ fontfamily=”Arial” bg=”bghl1-blue”]Resume.[/ip-shortcode]

Wydaje mi się, że mój problem polega na zbyt asekuranckim podejściu do fazy środkowej, kiedy trochę ludzi ma już te 10-15bb. Najczęściej przydarza mi się wtedy „łażenie” po stolikach i brak pewności co do części graczy przy nowych stołach. Gram też chyba zbyt dużymi sizingami w wielu przypadkach i nie zawsze ma to uzasadnienie. W ostatnich czterech turniejach w kasynie Kartac odpadalem na 20-28 miejscach na 80-130 entry. Jak dobrze sobie przypominam nie wygrałem ani jednego AI sprawdzonego przez innych graczy. Trochę to dziwne zwłaszcza, że trzy razy byłem faworytem. Skoro taki MTT live fish jakoś sobie radzi, to value w graniu tam jest.

4b8oAzn (1)

Mimo wszystko miejsce do gry uważam za przyjemne i napewno pojawię się tam jeszcze nie raz. Dobre jedzenie serwowane w przerwach jest za free, alko bardzo taniutkie zwłaszcza dzbanki woodzitshu spoko, sprawia że kilkugodzinny grind nie jest problemem. Stoliki cash przynajmniej 2-3 zawsze dostępne. Oczywiście uwagę odwracają krupierki <3 <3 niestety zdjęć nie porobiłem, bo taka jedna obiecała mi sesję w przerwie, a ja do tej przerwy nie dotrwałem :)

https://www.facebook.com/CasinoKartacPL

Promocje i satki z PL powoli ruszają na tej stronce, obadajcie sami. Już w tym tygodniu do wygrania bilet wart 120$ do listopadowego turka również na pośrednictwem naszego fanpejdża Pokerground!

 

 

 

daero z nieodłączną torbą