Przed Wami wywiad z ,,Chesterem”, popularnym polskim pokerzystą, który odnosi sukcesy online. W pierwszej części rozmawiamy o motywacji do gry, doskonaleniu własnych umiejętności oraz przyszłości pokera online.
Od pewnego czasu na naszym portalu możecie znaleźć ,,Podcast PokerGround”, w którym gościmy ciekawych gości Dotychczasowe odcinki znajdziecie tutaj.
Nie zapominamy jednak o tych, którzy cenią sobie wywiady do czytania. W maju naszym gościem była Anna Grzesik, która na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej realizuje projekt badawczy poświęcony pokerowi.
Dzisiaj zapraszamy Was na pierwszą część ciekawego wywiadu z ,,Chesterem”, znanym polskim pokerzystą online, który na scenie obecny jest od wielu lat. Druga część wywiadu ukaże się w najbliższy poniedziałek (18 czerwca).
,,Uwielbiam grać w pokera”
Przygotowując się do wywiadu z tobą, szukałem jakiegoś klucza, motywu, którym moglibyśmy spiąć całość. Przeglądając twoje posty na Facebooku rzucił się w oczy taki temat przewodni, czyli motywacja do gry. Nie wiem, na ile poważnie pisałeś w marcu, że są wyniki, ale nie ma tej radości z gry, nie potrafisz się do końca cieszyć z tych sukcesów, ponieważ zawsze jest jakieś ,,ale”. Później był festiwal SCOOP, na którym miałeś bardzo dobre wyniki, a jeden świetny. Mówiąc pół żartem, pół serio, to ,,pokerową emeryturę” odkładasz na półkę?
Chester: Tak. Ja nigdy tak na serio nie myślałem o pokerowej emeryturze. Zaczynałem rozglądać się za alternatywami, ale to był gdzieś tam taki luźny research. Nigdy nie brałem tego na poważnie. Tak, miałem dosyć. Wiesz, jak grasz parę miesięcy i nic nie idzie, nic nie idzie, a pewien okres powtarza się już któryś raz z rzędu i czujesz jakąś taką stagnację, to naturalne, że przychodzą takie myśli, że masz dosyć, że potrzebujesz jakiejś świeżości, odpoczynku. Też miałem takie rozkminy.
Miałem chwile zwątpienia i ciężki okres. Szukałem nowych dróg, ale potem wyjechałem i po powrocie z Alp wróciła mi radość z pokera. Wszystko zaczęło fajnie trybić. Ogólnie raz na trzy miesiące potrzebuje wyjechać i naładować akumulatory, ale to normalne jeśli na co dzień poświęcasz większość swojego czasu na pracę.
Teraz byłeś w Alpach, wcześniej w cieplejszych klimatach. Czy masz miejsce, w którym dobrze się tobie wypoczywa.
Chester: Nie mam takiego ulubionego, ponieważ relatywnie niedawno zacząłem jeździć. Rok poprzedni czy lata wstecz, to były lata, gdzie praktycznie grindowałem, uczyłem się. Nie miałem za bardzo okazji i funduszy do tego, żeby gdzieś tam sobie jeździć. Powiedzmy, że balansowałem na krawędzi bankructwa. Dopiero teraz zaczynam, mam okazję na spokojnie dać sobie urlop, odpocząć i zwiedzić jakieś ciekawe miejsca, a przy okazji pograć live. Na pewno jest jeszcze masa miejsc, których nie odkryłem, w których mnie jeszcze nie było. Raczej nie jestem typem człowieka, który znajduje sobie jedno ulubione miejsce, do którego ciągle wraca.
Co do pokera, to trochę filozoficzne pytanie. Czytając wywiady z pokerzystami można dowiedzieć się, że niektórzy z nich wręcz kochają grać w pokera. Czy tobie towarzyszą podobne emocje? A może po tylu latach gry, gdy widziałeś już wiele różnych sytuacji na stołach, to te odczucia są bardziej stonowane, wyważone?
Chester: Zdecydowanie uwielbiam grać w pokera. Powiem ci, że moja miłość do poksa rośnie wraz z wiekiem, doświadczeniem. Kiedyś miałem zupełnie inne podejście, płytsze. Pokera traktowałem mniej poważnie. W tym momencie, im więcej serca wkładam w tę grę, tym więcej czerpię z niej przyjemności.
Jeśli widzisz przewagę techniczną nad rywalami, masz doświadczenie, wiesz, gdzie są umiejętności, a gdzie wariancja, to gra sprawia więcej przyjemności. I to jest super. Tak jak to mi się udało przy tegorocznych SCOOP-ach, budujesz umiejętności, a potem szczęście ci sprzyja i jesteś w stanie zrealizować swój plan i zgarnąć świetny profit. To jest super.
Ja zupełnie nie jestem wypalony. Czasami miewam takie okresy, że mam dosyć, potrzebuję przerwy, ale myślę, że bardzo wielu ludzi w wielu zawodach tak ma. Zapieprzasz, to potrzebujesz przerwy. Ale generalnie to uwielbiam poksa.
,,Presja jest czymś, co sprawia że gra mi się lepiej”
Zatrzymajmy się na chwilę przy motywacji. Przez ostatnie pół roku, a może więcej nie grałem, nie czuję takiej potrzeby siadania do gry. Jeśli chodzi o śledzenie newsów, to taką chęć mam, ale motywacji do gry nie mam. Czy ty też miałeś okresy w karierze, gdy nie mogłeś patrzeć na pokera, nie brakowało tobie tej gry?
Chester: Nie. Powiem ci, że ja nigdy nie patrzyłem na pokera w sposób, który ty opisujesz. Ja nie oglądam relacji, jak grają prosi. Mnie to zbytnio nie interesuje. Skupiam się nad tym, co mnie dotyczy, czyli pracą nad własną grą. Nad tym, co dzieje się na moich stawkach, ponieważ ja to robię na co dzień.
Oglądanie prosów na high rollerach jest fajne, ale oderwane od mojej rzeczywistości, więc tego nie oglądam. Jeśli kiedyś będę z nimi grać, to pewnie będę to oglądać, ale w tym momencie nie mam takiej potrzeby. Skupiam się bardziej na własnej grze, na mojej rzeczywistości, ponieważ mam wiele rzeczy, o które chcę dbać i dbam, więc w moim codziennym grafiku nie ma czasu i chęci na oglądanie pokera jako takiego, w sumie nigdy nie było.
A co z motywacją do gry?
Chester: Kiedyś pisałem o tym na blogu. Jeżeli chodzi o mnie, to to, co mogę powiedzieć, patrząc i rozmawiając z ludźmi, zawodowcami i trochę z amatorami, to często różnica pomiędzy mną, a nimi – wielu ludzi mówi mi, że ma problemy z motywacją, że nie może się zebrać – to dla mnie jasne jest, że… Jeśli nie stawiasz sobie ambitnych celów, wyzwań, jeżeli nie ryzykujesz, to jak chcesz się zmotywować?
Ja zawsze miałem tak, że grałem stawki na których przegrana w jakiś sposób mnie dotykała. Presja jest czymś, co sprawia że gra mi się lepiej. Łatwiej się skupić, zmotywować do gry.
Także pasja do samej gry i czerpanie z niej przyjemności, jak i stawianie sobie celów i wyzwań są ważnymi czynnikami powodującymi, że chce się grać w pokera.
Co do pieniędzy, to Justin Bonomo mówił kilka dni temu, że jego motywacją są pieniądze. Od początku tego roku wygrał 14.25 mln dolarów. Natomiast Phil Hellmuth ma czternaście tytułów WSOP, stawia sobie cel zdobycia jeszcze dziesięciu. U niego ta motywacja jest czasami wręcz przeskalowana.
Chester: Widzisz, każdy ma swoją motywację. Powiedziałbym, że ja też bardziej zaliczam się do ludzi, którzy nie potrzebują uznania. Robię to dla siebie, to jest moje życie. Funkcjonuję publicznie w sieci, ale na co dzień żyję jak normalny człowiek. Nie szukam poklasku. Tego typu rzeczy mnie nie interesują. O Philu Hellmucie nie mogę się wypowiedzieć, bo jak mówiłem nie śledzę, nie zagłębiam się w jego historię. Nie uważam, żeby pewność siebie była czymś złym, póki z tym nie przesadzasz i szanujesz innych.
Kończąc temat motywacji, to Daniel Negreanu, który zajął drugie miejsce i zgarnął 3 miliony dolarów powiedział, że do rywalizacji napędza go to, żeby zobaczyć, jak długo będzie w stanie dotrzymać kroku młodym niemieckim pokerzystom.
Chester: To jest przykład człowieka, który uwielbia grać w pokera. Można grać latami i cały czas się kształcić, doskonalić. Z tych poprzedników, o których mówiłeś, to dla mnie on jest najbliższym modelem. Ja też miałem w przeszłości różne okresy, wzloty i upadki. Ta pasja pokerowa gdzieś tam kiełkuje, ewoluuje i zmierza w dobrym kierunku, więc jestem daleki od tego, żeby osiąść na laurach, popadać w samozachwyt, ponieważ wiem, czym ta gra jest. Stawiam sobie podobne cele, co Daniel, czyli chcę pograć, rywalizować na najwyższym szczeblu. To mnie napędza.
,,Nigdy nie przestawaj się rozwijać”
Cofnijmy się w czasie. W pokera grasz od dziewięciu lat. Jak wyglądały twoje pokerowe początki? Jak poznałeś grę?
Chester: Kiedyś pracowałem w normalnej pracy, jako magazynier. Zobaczyłem reklamę PokerStars w telewizji. A że zawsze lubiłem gry logiczne i strategiczne, to stwierdziłem, że zobaczę. Spodobało mi się, zacząłem grać freerolle. Uciułałem centy. Z centów zrobiły się dolary. Zacząłem się uczyć i chłonąć strategię i zaczęło działać. Bankroll zaczął rosnąć. W pewnym momencie zobaczyłem, że da się z tego robić pieniądze. Przyszedł dzień, w którym wkurzyli mnie w pracy, stwierdziłem, że odchodzę. Miałem wybór. Albo szukać normalnej pracy, albo spróbować żyć z pokera. Wybrałem drugą opcję udało się i tak żyję do dzisiaj, z czego bardzo się cieszę.
A ile czasu minęło od czasu, gdy poznałeś pokera, a pomyślałeś, że to jest zawód, który da dobre pieniądze i przyszłość.
Chester: Może rok. Ale to był czas, w którym zajarałem się pokerem. Wtedy spędzałem dużo czasu na nauce, grałem głównie jednostolikowe Sit&Go. Gry były dużo łatwiejsze niż dzisiaj, więc łatwiej było zrobić profit szczególnie na niskich stawkach.
A gdybyś miał porównać procentowo, jak dzisiaj wygląda twój czas na naukę i grę, a jak to wyglądało na początku twojej kariery.
Chester: To są sprawy bardzo płynne, ponieważ miałem w karierze bardzo różne okresy. Był taki okresy, gdy nabierałem umiejętności i poświęcałem bardzo dużo czasu na naukę, grę. Poker pochłaniał 13 – 14 godzin dziennie. Żyłem tym. To był okres roku po przejściu na zawodowstwo, kiedy starałem się, dbałem o to, robiłem wszystko, co mogłem. Poświęcałem dużo czasu na naukę. Trzy, cztery godziny nauki, a reszta gry. Było dużo nauki i solidnej analizy, wchodzenia w szczegóły, próby poznania mechaniki całej gry, siedzenie na forach, rozmowy o rozdaniach.
Potem miałem okres, gdy przyjechałem do Wrocławia i powiedzmy, że praktycznie zaniechałem nauki. Weszła zabawa, większość sesji grałem na kacu. Gry były łatwe. Ja stosowałem bardzo agresywny ,,bankroll management”, z czego w tamtych okresach byłem znany. Jakoś to szło.
Ten okres spowodował degradację i moje kłopoty, co z dzisiejszej perspektywy jest dla mnie bardzo oczywiste, dlaczego tak się stało i musiało tak się stać przy moim ówczesnym postępowaniu. Potem wróciłem do normalnego i dobrego rytmu, czyli do nauki i gry. W tym momencie poświęcam 10-20 procent na naukę, a reszta to gra. Tak naprawdę, to nauka jest moim codziennym nawykiem. Wstaję i jeśli tylko mam siłę, energię i czas, to zawsze coś tam dłubię, staram się robić jak najwięcej, ponieważ wpisuję sobie to w mój codzienny grafik.
Wracając na chwilę do młodszego ciebie. Gdybyś mógł przekazać sobie jakąś wartościową lekcję, o czym warto pamiętać na początku kariery pokerowej, to co byś powiedział?
Chester: Nigdy nie przestawaj się rozwijać, nie przestawaj się uczyć. Jeśli chcesz bawić się w tę gierkę latami, to musisz sobie wpisać rozwój w codzienny grafik. W przeciwnym razie zostaniesz w tyle, za resztą.
Justin Bonomo powiedział po zwycięstwie w Super High Roller Bowl, że to przełomowy moment w jego karierze. A co było u Ciebie takim punktem zwrotnym, przełomowym?
Chester: Jeśli chodzi o punkty przełomowe, to na pewno w tamtym roku, gdy wygrałem 90 tysięcy dolarów na WCOOP. To był taki moment przełomowy, ponieważ wtedy było tak, że dłuższy okres zmagałem się z wariancją, grałem dosyć agresywnie pomimo małego bankrolla. Zastanawiałem się też nad stakingiem, ale broniłem się rękami i nogami, bo nigdy tego nie chciałem. Starałem się grać jak najlepiej, dużo się uczyłem. I w końcu udało się osiągnąć ten większy wynik, satysfakcję, ale też ulgę. Załatwiłem sobie pewne rzeczy życiowo. Do tego ostrożny powrót na średnie i wyższe stawki.
To był przełomowy punkt, ponieważ pozwolił mi wrócić na miejsca, w którym kiedyś byłem, a którego nie utrzymałem, z perspektywy tego, że nie dojrzałem do tego sukcesu za pierwszym razem.
Maj tego roku jest takim kolejnym krokiem do przodu, znaczącym punktem, ponieważ po raz kolejny mam szansę podnieść wiele rzeczy na wyższy poziom, zmienić dużo małych rzeczy na lepsze, [grać] turnieje live, także rzeczy prywatne.
,,Zawsze będą pieniądze w pokerze”
Jeżeli chodzi o grę w pokera online. Jak patrzysz na obecną sytuację? Mamy PokerStars, które od wielu miesięcy jest podgryzane przez PartyPoker, które z kolei pompuje dużo pieniędzy w turnieje online i live. Jest jeszcze Phil Galfond, który latem uruchomi swój pokerroom online. Jak oceniasz rywalizację pomiędzy liderami rynku? Czy widzisz szansę dla Galfonda?
Chester: Bardzo się cieszę, że wywiązała się taka walka. To, co robi PartyPoker jest super. Był taki okres jakiś czas temu, że PokerStars sobie królowało, nie działo się zbyt wiele. W tym momencie widać, że dzieją się fajne rzeczy, a PartyPoker goni. Ja głównie gram na PokerStars i PartyPoker. Bardzo się cieszę widząc te małe zmiany, ponieważ każda taka dobra decyzja w stronę graczy to jest taka cegiełka na szali PartyPoker. Jeżeli będą kontynuować i iść tą drogą, to mają szansę poważnie zagrozić PokerStars. To jest super, bo wiadomo, że monopol nigdy nie jest dobrą rzeczą na rynku. Patrząc na ofertę turniejową PartyPoker, to już dzieje się dobrze. Jak powiedziałeś, pompują masę pieniędzy. Zobaczymy, jak dalej będzie wyglądać sytuacja. Ja na to patrzę dobrym okiem.
Jeżeli chodzi o pokerroom Phila Galfonda, to zobaczymy, co się z tego urodzi, jaką będzie mieć koncepcję. Obawiam się tylko, że to będzie pokerroom dla regularnych graczy. Na początek i tak mają tam być cashówki, więc jeżeli powstanie tam oferta turniejowa i będzie jakiś sensowny traffic, to na pewno zerknę i zobaczę.
Co do pokera online, to jeszcze pytanie o to, jak ty patrzysz na przyszłość gry. Niektórzy wieszczą, że poker się kończy z powodu rozwijania programów do analizy, ponieważ poker staje się niebywale trudny.
Chester: Patrząc na przyszłość i chociażby to, że używamy solverów i zaawansowanych narzędzi, to nie jest to zagrożeniem, ponieważ to coś, co wymaga ode mnie więcej pracy. To jest jakieś wyzwanie. Jeżeli chcesz nadążyć i być tak dobrym, to też musisz się tego uczyć i z tego korzystać, żeby nie zostać w tyle. A więc to nie jest zagrożenie.
Jeżeli chodzi o zagrożenia, to rozwój sztucznej inteligencji, pokerowe boty i tego typu rzeczy, są faktycznie jakimś tam zagrożeniem. Zobaczymy, jak to się będzie rozwijać, jaki postęp technologiczny będziemy robić. Ciężko stwierdzić. Ja też robiłem research, rozglądałem się za możliwością innych zarobków, innym dochodem, mając trochę to na uwadze. Nigdy nie wiadomo, jakie rozwiązania się pojawią, ponieważ tam gdzie będą tworzyć się problemy, tam będziemy starać się znaleźć rozwiązania.
Daniel Negreanu mówił niedawno, że przewagi w high rollerach są niezwykle małe, ale na szczęście są gracze rekreacyjni, którzy tam się pojawiają, albo tacy gracze jak Phil Hellmuth, którzy będą mieć problemy w tej stawce, ponieważ nie podchodzą do tego tak matematycznie.
Chester: To nieodłączny element pokera, że zawsze będziesz mieć tych lepszych i słabszych graczy. Jak powiedziałeś, tam, gdzie są zawodowcy, którzy pracują na solverach, więc gra będzie podobna i nie będzie większych przewag, ale wystarczy, że dosiądzie się jakiś gracz rekreacyjny lub ktoś, kto technicznie jest z tyłu lub ma inne myślenie. Ja uważam, że zawsze będą pieniądze w pokerze. Dopóki jesteś lepszy od innych, dopóki chcesz być lepszy i pracujesz nad swoja grą, to zawsze możesz być lepszy i robić pieniądze w pokerze.
–
Druga część wywiadu ukaże się w najbliższy poniedziałek (18 czerwca).
_____
Obserwuj PokerGround na Twitterze
Zobacz także: Dominik Nitsche opowiada o finansowych kulisach high rollerów!
_____