Jesteśmy świadkami wyjątkowej niedzieli, w czasie której komuś zmieni się życie. To niesamowite, jakie możliwości pokerzystom z całego świata daje gra online. Nie wychodząc z domu, mamy szansę zarobić pieniądze, które ciężko sobie nawet wyobrazić.

Wiosna w pełni. Drzewa i krzewy zielenieją, słońce świeci nie za mocno, nie za słabo, akuratnie. Sielankę psują tylko wrzeszczące na pobliskim placu zabaw dzieci. Aby nie psuć sobie nastroju nakładam słuchawki, a z domowej „apteczki” wyciągam butelkę zmrożonego Desperadosa; takiego na ukojenie zszarganych krzykami przedszkolaków nerwów.

Kilka łyków zimnego napoju pozwala spojrzeć mi na całą sytuację w sposób bardziej optymistyczny. Normalnie już bym szukał czegoś pod ręką, żeby w tę już za kilka lat zbuntowaną młodzież czymś rzucić i trafieniem w cel zasugerować zmianę sposobu spędzania niedzielnego popołudnia. Jednak tak się dzisiaj nie stanie. Dziś nie będzie karczemnej awantury z wiecznie wpatrzonymi w ekrany telefonów rodzicami, którzy „na radar” pilnują swoich pociech. Dziś wszyscy jesteśmy optymistami.

Dobry nastrój w społeczności pokerzystów wynika z tego, że to nie jest zwykła niedziela. To znaczy wiosna, słońce, wrzeszczące bachory to bardzo standardowe składowe otaczającego nas krajobrazu, jednak dziś najważniejsze nie jest to, co cieszy lub irytuje nas za okienną szybą, ale to, co możecie wyświetlić na ekranach swoich monitorów. W tę niedzielę połowa pokerowej Polski wystąpi w specjalnej edycji Sunday Million, bo gwarancja w tym turnieju opiewa na 10.000.000$.

Gdybym tak wygrał milion dolarów

Uprzedzam moją narzeczoną, żeby specjalnie się tą wizją nie upajała, bo zagrałem w dwóch satelitach i raz przegrałem z setem na top parę, która na turnie i na riverze dobrała do koloru, a w drugiej próbie władowałem się z KK pod AA. Jak to mówią – jak ktoś ma pecha, to i w dupie palec złamie, tak więc nie dla mnie te miliony. No ale gdyby…

Jak pech, to pech
Jak pech, to pech

Ja jestem prostym człowiekiem, gdy widzę cycki, naciskam lajka, dlatego moje pomysły na wydanie tych kilku milionów złotych byłyby bardzo niewyszukane, takie proste, żeby nie powiedzieć, że prostackie.

  1. Na początku kupiłbym kilka mieszkań z przeznaczeniem na wynajem.
  2. Później znalazłbym sobie jakieś państwo na ziemi, w którym mieszkałbym w chwili, gdy w Polsce kończyłaby się wiosna/lato. Życie w Polsce jest świetne, jedyne i niepowtarzalne, jednak moja ulubiona pora roku, kiedy jest tak przyjemnie ciepło jak dziś, gdy rzadko pada, wieje i grzmi, trwa w naszej strefie klimatycznej zdecydowanie za krótko. A potem człowiek dziwi się, że przez pół roku chodzi z depresją.
  3. Będąc w tym kraju, szukałbym miejsca, gdzie nie ma wrzeszczących dzieci. Ciężka sprawa i wszyscy dobrze wiemy, że stonki ziemniaczanej nie da się ot tak pozbyć, dlatego też wybudowałbym się vis a vis fabryki Durexa. Jest pomysł?
  4. A jeszcze żeby gdzieś niedaleko rozlewali Desperadosa…

Główka pracuje

Ty znowu nie masz bankrolla

No nie mam. Zły mindset jest sprawcą tego, że ja znowu siedzę na ławce rezerwowych, a inni grają o milion dolarów, co w przeliczeniu daje kwotę 3,7 mln złotych. Nie można też zapominać o dziesiątkach tysięcy dolarów, które czekają na graczy w drodze na szczyt. Szkoda, że nie popiłem, wkupiłbym się wtedy z directa. Widzicie? To nie ja napisałem, to demony, które mnie otaczają.

Nie pozostaje mi dzisiaj już nic innego, jak tylko życzyć wszystkim śmiałkom pokerowej podróży, którą zapamiętacie do końca życia, takiej z fartem. Szczególnie serdecznie pozdrawiam kleszcza1234, który kilka dni temu z pięknej strony pokazał się w evencie Powerfest, a teraz też poluje na ten milion, którego ja już dzisiaj nie zdobędę. Powodzenia!

PPPoker

Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?