„Co widzi Limitless, czego nie widzą inni?” – zapytałem SOEKA. „On po prostu bardzo ciężko pracuje” – odparł mój rozmówca. Dziś opowiem Wam o tym, jak osoby, z którymi przeprowadziłem ostatnio wywiady, stały się dla mnie źródłem inspiracji i upewniły mnie w tym, że obrałem właściwą drogę.
Wczoraj i przedwczoraj miałem przyjemność rozmawiać z dwoma graczami, którzy w swoich specjalizacjach – SOEK, niszczy gry cashowe na wysokich stawkach, a Chrobson, szturmem bierze tzw. spiny na limicie 500$ – mogą pochwalić się doskonałymi rezultatami. Z każdym z nich spędziłem ponad 40 minut i powiem Wam, że po zakończeniu obu wywiadów poczułem niesamowity przypływ pozytywnej energii, wzrost motywacji i poczucie, że można wszystko osiągnąć, jeśli tylko bardzo się chce… CIĘŻKO i MĄDRZE PRACOWAĆ.
W tym tygodniu poznałem jeszcze jedną postać, która od kilku dni jest dla mnie źródłem niesamowitej inspiracji. Ninja, taką ksywę ma na Twitchu, nie jest pokerzystą, tylko jest jednym z najpopularniejszych obecnie streamerów, który w czasie swoich transmisji gra w Fortnite*. Gość na oko ma jakieś 20 lat – jakbym szybko zaczynał, mógłbym być nawet jego ojcem – ale w czasie swojego show jest bardzo profesjonalny. W każdej chwili jego grę ogląda 50.000+ widzów; powiadomienia z donacjami i z subskrypcjami pojawiają się co kilka sekund. Mam takie przeczucie, że grila rozpala studolarówkami.
Jest wielu streamerów, którzy tworzą doskonałe show i dzięki temu zrzeszają wokół siebie ogromną społeczność. Większość z nich osiągnęła sukces, bo znalazła swoją niszę lub jest zabawna, charakterystyczna etc., a docelowej grupie się to podoba. Ninja robi to inaczej. Młody streamer jest prawdopodobnie najlepszym graczem na świecie w Fortnite – a za nim długo, długo nikt. Częstotliwość, z jaką triumfuje w swojej dyscyplinie, jest nieprawdopodobna. Gdy patrzy się na jego grę i na to, jak grają inni zawodnicy, widać różnicę klas. Przekładając to na język pokerowy, Ninja jest takim Limitlessem gamingowej sceny.
Zmieńcie główne założenie, a wszystko stanie się prostsze
Piszę Wam o tym wszystkim dlatego, bo te dwa wywiady, oraz oglądanie króla Fortnite w akcji, uświadomiły mi, jak daleko można zajść dzięki ciężkiej i regularnej pracy. Nie zrozumcie mnie źle, nie ekscytuję się tym dlatego, że wcześniej o tym nie wiedziałem. Każde dziecko, a przynajmniej te chowane za czasów PRL-u, wie, że bez pracy nie ma kołaczy. Jednak dzięki rozmowom z moimi gośćmi zacząłem wierzyć w to, że przynajmniej w pokerze większość rzeczy zależy od nas samych, a nie, jak wcześniej myślałem, że na większość spraw nie mam wpływu.
Czy SOEK i Chrobson wyjawili mi w trakcie wywiadu jakąś nieprawdopodobną tajemnicę? Nie. Jakieś supertajne przepisy na sukces? Nie. Klucz do sukcesu w każdej dziedzinie tkwi, co obaj potwierdzają, w… ciężkiej pracy. Jesteście rozczarowani? Ja jeszcze niedawno pewnie tak bym się czuł. A wiecie dlaczego? Bo wielu z nas oczekuje gotowej recepty na sukces. A co to za recepta, ciężka praca? Ależ mi odkrycie.
SOEK: Ty wiesz, ile Limitless pracuje? Potwornie dużo pracuje.
No tak. Najlepiej niech ktoś weźmie nas za rękę i krok po kroku pokaże, co trzeba zrobić. Naucz się chodzić, potem zacznij biegać, rozłóż ręce, a jak będziesz miał trochę szczęścia, to uniesiesz się w powietrze. W tym momencie zrób to, w innej sytuacji zobacz na 43. stronę instrukcji dotyczącej tego, jak żyć, czy w tym konkretnym przypadku, jak grać w pokera. To dlatego autorzy poradników zarabiają ogromne pieniądze na sprzedaży książek, które gwarantują naukę czegoś w weekend, w dwa tygodnie, w miesiąc. Równie dobrze sprzedają się poradniki mówiące o tym, jak krok po kroku dojść do czegoś, o czym marzymy. Każdy taki produkt trafia w serce osób potrzebujących (niestety ich umysł jest zaślepiony), którzy chcą poznać magiczną formułę. Nie dociera do nich, że takiej nie ma. A właściwie jest, tylko w żadnym stopniu nie jest magiczna. „Gdyby chodziło tylko o ciężką pracę, to wszyscy osiągnęliby sukces, to nie jest możliwe” – mówią. Naprawdę?
Znów odczuwam radość z gry w pokera
Wziąłem sobie mocno do serca słowa SOEKA i Chrobsona. Już wcześniej obrałem drogę ciężkiej pracy, a teraz tylko utwierdziłem się w przekonaniu, że to właściwa droga. Od jakiegoś czasu minimum godzinę dziennie spędzam na analizie spotów w programie Flopzilla i tak jak potrafię, pracuję nad poprawą swojej gry. Na pioSOLVERA mnie na ten moment nie stać, a nawet, jak mógłbym sobie na niego pozwolić, to wiem, że i tak nie byłbym w stanie wykorzystać nawet ułamka jego możliwości. Dlatego nie ma teraz dla mnie takiego tematu jak pioSOLVER. Przyjdzie na to jeszcze pora. Teraz moim pokerowym przewodnikiem jest dinozaur.
Wiecie, jaką mam z tego frajdę? Od momentu, gdy zacząłem pracę z tym programem, nauka przestała być dla mnie czymś nudnym. Każde rozdanie zacząłem traktować jako historię, w której przypadła mi rola „range detektywa”. Moim zadaniem jest sprawdzenie, czy zeznania świadków składają się w całość. Jeśli nie, staram się udowodnić im, że kłamią.
Wystarczyło tylko nieco zmienić optykę, aby nudne przeglądanie bazy HM-a zmienić w świetną zabawę. Znów cieszy mnie gra w pokera, bo coraz mniej decyzji podejmuję w oparciu o przeczucie. Znacznie więcej myślę o range’ach i śmiało mogę powiedzieć, że trochę zacząłem już grać, a nie tylko klikam.
Wywiady z SOEKiem i z Chrobsonem już w przyszłym tygodniu ukażą się na łamach naszego portalu. Zachęcam do przeczytania zapisu obu rozmów. Może Wy też odnajdziecie w nich iskrę potrzebną do tego, żeby przemyśleć swoją sytuację i zrobić duży krok naprzód, choćby ten mentalny. Do następnego razu.
* Dla osób słabo zaznajomionych z tematem powiem tylko, że gra jest pochodną H1Z1 czy PUBG. Nic? A może oglądaliście „Igrzyska Śmierci”? Rywalizacja w Fortnite polega mniej więcej na tym samym, co widzieliście w filmie. Też nic? To powiem wprost. Grupa ludzi – najczęściej ok. 100 osób – zrzucana jest na wyspę, wygrywa ten, kto pozostanie przy życiu.